Rooney marszczy linie, gdy bramkarz San Marino zapobiega ucieczce
Aldo Simoncini występuje na Wembley, ponieważ rybki zachowują szacunek w meczu z Anglią

Shaun Botterill/Getty
Anglia 5 San Marino 0 . Zatem dobry wynik dla San Marino. Mikropaństwo, które znalazło się na samym dole 208 narodów FIFA, uniknęło wyniku krykieta w eliminacjach do Euro 16 i przeciekło tylko pięć przeciwko Anglii. W porównaniu z wynikiem 13-0, który został im przyznany przez Niemcy w eliminacjach do Euro 2008, 5-0 ma w sobie atmosferę szacunku.
Ale to wciąż była porażka, ich 60. z rzędu porażka (jedynym triumfem w historii San Marino było towarzyskie zwycięstwo z Liechtensteinem w 2004 roku) i po raz kolejny podnosi słuszność pozwolenia im – wraz z Andorą i Gibraltarem – na rywalizację na najwyższym poziomie międzynarodowej piłki nożnej.
Nikomu to nie pomaga, z wyjątkiem wyobrażenia sobie ważnych garniturów w Uefa, którzy poklepują się po plecach i zachwycają się integracją swojej organizacji.
Jedyną rzeczą, którą można było podziwiać w czwartkowy wieczór, był fakt, że 55 990 fanów (prawie dwa razy więcej niż populacja San Marino) rozeszło się ze swoją gotówką, aby obejrzeć tę jednostronną rozbieżność.
Biedny Joe Hart w bramce Anglii można było zaliczyć do ich liczby. Jego wkład w zwycięstwo drużyny polegał na wydobyciu piłki zza bramki po dalekim ataku Matteo Vitaioli, który poszybował szeroko. Taki był zakres agresji zwiedzających w ataku; w przeciwnym razie dzielna, ale boleśnie ograniczona strona San Marino spędziła wieczór goniąc cienie Anglii. Jedną z bardziej surrealistycznych statystyk, które wyłoniły się z pierwszej połowy, było to, że bramkarz San Marino Aldo Simoncini wykonał więcej podań niż którykolwiek z jego kolegów z drużyny.
W rzeczywistości Simoncini, student informatyki, był wyróżniającym się zawodnikiem na boisku, weteran bramkarzy – który w 40 meczach stracił 176 bramek w reprezentacji – wykonał serię ostrych obrońców. Nagłówek Welbeck nad poprzeczką.
Niestety, to jego błąd doprowadził do zdobycia pierwszego gola dla Anglii w 24. minucie, kiedy potknął się o wyciągniętą nogę kolegi z drużyny, gdy wyszedł na róg, pozwalając Philowi Jagielce na wolną główkę. Wayne Rooney podwoił przewagę gospodarzy w przerwie z rzutu karnego. Kapitan reprezentacji Anglii strzelił swojego 42. gola dla swojego kraju i zbliżył się do dwóch strzelców Jimmy'ego Greavesa na liście strzelców wszech czasów.
Rooney powinien był mieć hat-tricka w drugiej połowie, ale jego słaby dotyk kilkakrotnie go zawiódł, rozrzutność, która – jak widzieliśmy na Mistrzostwach Świata – szkodzi Anglii w wielkich meczach.
W drugiej połowie padły jednak bramki Welbecka, Androsa Townsenda i samobójcze Alessandro della Valle, aby rozbawić kibiców panującą na Wembley przytłumioną atmosferą.
Anglia jest teraz liderem swojej grupy kwalifikacyjnej z dwoma zwycięstwami z dwóch i udaje się do Estonii na trzeci niedzielny mecz w dobrym sercu. „Ciężko pracowaliśmy, aby rozbić upartą drużynę” – powiedział menedżer Roy Hodgson. „To, co zrobiło na mnie wrażenie, to chęć graczy do ciężkiej pracy, aby odzyskać piłkę. Jeśli potrafią rozwinąć te umiejętności, będą mieli dobrą pozycję do dalszego rozwoju”.