Rzadka forma: kolejny krok dla The Last Drop Distillers
Gdy destylarnia przygotowuje się do zmiany warty, rozmawiamy z zespołem o tym, co składa się na świetną whisky

Założyciele The Last Drop, Tom Jago i James Espey, stworzyli jedne z najbardziej znanych marek alkoholi na świecie: Johnnie Walker Blue Label, Chivas Regal 18 Year Old, The Classic Malts oraz Malibu i Baileys Irish Cream , dwie zupełnie nowe kategorie napojów.
Dziesięć lat temu, zamiast przejść na emeryturę, para postanowiła zwrócić uwagę na nowy projekt i stworzyła ostatnią markę: The Last Drop Distillers. Ich celem było znalezienie i butelkowanie najlepszych i najrzadszych alkoholi na świecie.
Teraz, gdy Jago i Espey przygotowują się do przekazania swojej firmy następnemu pokoleniu, The Week Portfolio dogonił ich, a także córkę Jago Rebeccę, która przejmie firmę razem z Beanie Espey, aby omówić przeszłość i przyszłość przemysł spirytusowy.
Tom, przygotowując się do zmiany warty w The Last Drop, jak powiedziałbyś, że branża napojów zmieniła się w trakcie twojej dotychczasowej kariery?
Tomek: Nie da się przecenić, jak bardzo zmienił się przemysł napojów, odkąd dołączyłem jako młody 28-latek w latach pięćdziesiątych. Kiedy dołączyłem do International Distillers & Vintners, branża napojów była trochę jak klub, w którym wszyscy znali się nawzajem, a biznes był niemal incydentalny w przypadku długich lunchów z przyjaciółmi.
Szczerze wierzę, że James Espey, kiedy przyjechał do IDV z RPA, był jedną z wielu osób, które naprawdę zmieniły oblicze przemysłu napojów i sprawiły, że stał się bardziej podobny do dzisiejszego: niezwykle ważnego, dobrze prosperującego przemysłu, który dociera do wszystkich zakątków społeczeństwa i tworzy napoje dla wszystkich członków społeczeństwa.
Bez Jamesa z IDV i Colina Campbella z Hennessy nie jestem pewien, jak by to wyglądało dzisiaj. Nie oznacza to jednak, że podejście starej szkoły było pozbawione uroków i jestem pewien, że nigdy nie miałbym swobody i elastyczności myślenia bez presji na dzisiejszym rynku zorientowanym na cele. Baileys, na przykład, był wynikiem wyobraźni, myślenia lateralnego, pracy zespołowej i komercyjnej konieczności.
A Rebecca, kiedy przygotowujesz się do przejęcia steru razem z Beanie, jak spodziewasz się, że branża zmieni się w toku twoich własnych karier?
Rebeka: Pod wieloma względami obserwujemy powrót do bardziej rzemieślniczego podejścia do branży: jest miejsce dla firm takich jak The Last Drop, aby dobrze prosperować wśród gigantycznych graczy. Istnieje więc pewna polaryzacja między gigantami a małymi, rodzinnymi firmami. Ale widzieliśmy proliferację małych firm rzemieślniczych, które odniosły sukces: wiele, wiele nowych destylarni ginu, piwa rzemieślniczego, tequili i innych.
Jest prawdopodobne, że wiele z tych małych firm zostanie przejętych przez dużych graczy, jak to się stało z The Last Drop (zostaliśmy przejęci przez Sazerac w 2016 r.) i Sipsmiths, którzy zostali przejęci przez Beam Suntory, również w 2016 r. Uważam jednak, że Giganci dostrzegli, że istnieje zapotrzebowanie i uznanie dla podejścia małych przedsiębiorstw, więc mam nadzieję, że nadal będą zapewniać swoim dzieciom przestrzeń do rozwoju w sposób nietradycyjny.
Rebecca, whisky historycznie była światem zdominowanym przez mężczyzn. Czy uważasz, że Twoja firma jest reprezentatywna dla szerszej zmiany w kierunku posiadania większej liczby kobiet na szczycie, czy może nadal istnieje sposób, aby ogólnie przejść przez sektor?
Rebeka: W świecie whisky jest zdecydowanie więcej kobiet, niż ludzie są świadomi: na przykład Rachel Barrie robi niesamowite rzeczy w Glenmorangie, Morrison Bowmore, a teraz opiekuje się destylarniami szkockiej whisky i ich produktami dla Brown Forman.
i Allison Park poszła o krok dalej i stworzyła własną francuską whisky Single Malt, wyrosłą z pasji do przemysłu spirytusowego. Jeśli spojrzymy na świat wina, łatwo zauważyć, że kobiety mogą odnosić ogromne sukcesy w branży napojów, więc nie widzę powodu, dla którego kobiety nie miałyby błyszczeć w świecie whisky, tak jak na każdej arenie.
Co, zdaniem The Last Drop, sprawia, że rzadka whisky jest interesująca?
Rebeka: Jest tak wiele różnych elementów! Jeśli jesteś miłośnikiem whisky, to wypicie zapomnianego dram z zamkniętej destylarni lub wyjątkowej starej mieszanki to szansa na przeżycie czegoś z przeszłości: chwili w czasie, która nigdy się nie powtórzy.
I to jest w dużej mierze filozofia stojąca za tym, co robimy w The Last Drop: kiedy James i Tom zakładali firmę, ich celem było dostarczanie wyjątkowych, starych alkoholi ludziom, którzy wcześniej nie mieli okazji skosztować czegoś tak rzadkiego i wyjątkowego . Rzadka whisky – o ile jest pyszna – jest oknem w przeszłość, spojrzeniem na sztukę gorzelnika lub blendera i magicznym momentem, którym można się delektować i zapamiętać.

Dwie generacje The Last Drop: Rebecca Jago, Tom Jago, Beanie Espey i James Espey
A czym Twoim zdaniem różni się dobra whisky od wyjątkowej?
Rebeka: Dobra whisky powinna sprawiać przyjemność i być harmonijnym, pysznym dramem do delektowania się. Wyjątkowa whisky powinna – zdaniem zespołu The Last Drop – być tym wszystkim i nie tylko: naszymi czterema kryteriami dla każdego produkowanego przez nas trunku są to, aby był stary, rzadki, świeży i pyszny.
Ale powinien również mówić o swojej przeszłości, o myśli i wysiłku, jaki włożono w jego wykonanie i przechowywanie, oraz o latach spędzonych na powolnym dojrzewaniu w dębie, być może w jakimś dawno zapomnianym zakątku piwnicy. Wyjątkowa whisky – czy jakikolwiek alkohol – powinna uwydatnić ten moment w życiu i być dramem do zapamiętania, do ponownego odwiedzenia i podzielenia się z innymi.
Czy rzadkie whisky należy przechowywać w banku czy pić? A jeśli ktoś myśli o wykorzystaniu whisky jako inwestycji, w co powinien zainwestować?
Rebeka: W The Last Drop wierzymy, że dobre, rzadkie whisky powinny być dzielone i delektowane z rodziną i przyjaciółmi oraz powinny być świętem: i tak mówimy o kolekcji The Last Drop. Nasi klienci to nasi przyjaciele, a my sprzedawalibyśmy im tylko te alkohole, o których szczerze wierzymy, że są najlepsze, jakie mogą być. Niewątpliwie istnieje rozkwitający rynek inwestycji w whisky, a wielu ludzi wyszło na tym wyjątkowo dobrze, podobnie jak inni mają poparzone palce.
Jednak w The Last Drop nie promujemy naszych wydawnictw jako inwestycji, ponieważ chcemy celebrować wspaniałe trunki, które butelkujemy, a nie można ich docenić bez ich picia. Bardzo łatwo jest znaleźć przykłady dobrych inwestycji w whisky, jak na wielu innych rynkach, ale nie zajmujemy się wydawaniem rekomendacji!
James i Tom, obaj pracowaliście i stworzyliście bardzo znane marki, takie jak Johnnie Walker, Chivas Regal i Baileys. Tymczasem The Last Drop to coś innego i bardziej ekskluzywnego. Nad którą stroną branży pracowałeś bardziej – butikiem czy głównym nurtem?
James: Bardzo mi się podobało, kiedy uczyłem się od dużych chłopców i pracowałem dla nich, zwłaszcza z moim drogim przyjacielem Tomem. Zawsze patrzyliśmy długofalowo – zbudowanie poważnej marki alkoholowej zajmuje co najmniej dziesięć lat i, jak widać z naszych dotychczasowych osiągnięć, poszło nam całkiem nieźle!
W naszych czasach nie byliśmy pod presją krótkoterminowych wymagań dotyczących zysków. Osobiście jednak wbudowanie The Last Drop w najbardziej ekskluzywną kolekcję alkoholi na świecie dało mi największą satysfakcję w całej mojej karierze, a dziś jest dumnie częścią Sazerac Inc, dynamicznej amerykańskiej firmy produkującej alkohole.
Tomek: Czuję się bardzo zaszczycony, że spędziłem prawie całą moją karierę – ponad pięćdziesiąt lat – pracując w najwspanialszej branży i z najwspanialszymi ludźmi. Spotkałem Bena Howkinsa w latach 60., a Jamesa mniej niż dekadę później. Pracowałem ze wspaniałymi ludźmi i dla genialnych firm, a razem z Jamesem mieliśmy okazję rozwijać pomysły i marki, które nigdy nie powstałyby bez wsparcia dużej firmy.
Ale zawsze byłam najszczęśliwsza pracując nad projektami inkubatorów – nawet Baileys był kiedyś taki – a w The Last Drop widzieliśmy, jak nasze maleńkie dziecko wyrasta na coś wciąż całkiem małego, ale odnosi sukcesy poza wszystko, co mogliśmy sobie wyobrazić na początku.
Mówiąc o Baileys, jeśli miałbyś dziś wprowadzić na rynek nowy napój, co by to było?
Tomek: Dni wypuszczania nowych produktów chyba już za mną, ale wciąż mam mnóstwo pomysłów, choć coraz trudniej wymyślić coś, czego wcześniej nie robiono. Jednak czerpię ogromną przyjemność ze spotkań i rozmów z młodszą generacją, która zajmuje się opracowywaniem nowych produktów i wprowadzaniem na rynek nowych produktów.
Miałem przyjemność poznać Willa Turnage'a, który wypuścił Gin Hawthorn i dać mu korzyści z mojego doświadczenia, a to samo dotyczy Beanie Geraedts-Espey, córki Jamesa (i współdyrektora generalnego Rebeki w The Last Drop), która jest w trakcie wprowadzania na rynek nowej marki sherry, Xeco. Mam również ogromny szacunek dla człowieka stojącego za Seedlip, Bena Bransona – myślę, że Seedlip to przebłysk geniuszu i wielkie uznanie dla czasów, w których żyjemy.
Czy w Twoich osobistych barkach jest miejsce na japońską, amerykańską lub australijską whisky? A może innych narodowości? Jeśli tak, to które nieszkockie whisky lubisz najbardziej?
James: Whisky jest najwspanialszym duchem ze wszystkich z charakterem, głębią i smakiem, pod warunkiem, że odpowiednio dojrzewa w dobrym drewnie. Szkocka whisky to dla mnie podstawa – szczególnie dobra, dojrzała mieszanka – ale jest miejsce dla wszystkich i mam ogromny podziw dla tego, jak gorzelnicy na całym świecie tworzą fantastyczne whisky o własnych właściwościach i profilach smakowych, od Japonii po Nowość Zelandię, od Indii po Afrykę Południową.
Burbon i inne amerykańskie whisky są oczywiście sercem firmy Sazerac i jesteśmy bardzo dumni, że jesteśmy częścią tej samej stajni, co między innymi Buffalo Trace i Pappy Van Winkle.
Tomek: Trzeba powiedzieć, że jestem od zawsze miłośnikiem szkockiej, a jednym z moich najbardziej dumnych momentów był moment, w którym Rebecca i Beanie podarowały mi pierwszą butelkę Tom's Blend, 18-letnią mieszankę szkockiej, którą zmieszali specjalnie dla The Ostatnia kropla do wykorzystania na imprezach.
Nazwali go moim imieniem, co było ogromnym komplementem i cieszę się, że obiecali mi dożywotnią dostawę (pamiętaj, że mam teraz 93 lata)! Bardzo chętnie piję inne whisky i inne alkohole, ale moim pierwszym i ostatnim wyborem zawsze będzie szkocka.
Rebeka: Jestem chyba najbardziej kapryśna z nas: uwielbiam pić whisky, gin, koniak i wiele innych rzeczy. Więc tak, moja szafka na napoje zawsze będzie eklektyczna i regularnie się zmienia.
Pytanie do całej waszej trójki – w ciągu wielu lat spędzonych na piciu whisky, który z tych dram pamiętasz, delektując się najbardziej?
Tom i James: Dla nas obu to musi być nasze pierwsze wydawnictwo: 1960 Blended Scotch Whisky.
Tomek: Tak żywo pamiętam pierwszy smak prosto z beczki i zdałem sobie sprawę, że po polowaniu, które objęło nas po całej Szkocji i spróbowaliśmy setek whisky, znaleźliśmy nasz skarb.
Pamiętam smak, uznanie, że jest to idealne połączenie szlachetnego spirytusu i szlachetnego drewna, które zaowocowało whisky, jakiej żadna inna z nas nigdy nie próbowała. Stanowi punkt odniesienia dla tego, co nadal robimy i jest czymś, z czego wszyscy jesteśmy niezwykle dumni.
James: Powtórzyłbym wszystko, co Tom powiedział powyżej: on i ja spędziliśmy wiele dni podróżując po Szkocji i rozmawiając ze wszystkimi naszymi starymi kontaktami w branży szkockiej. To, co znaleźliśmy, jest nadal dość niezwykłe i bez tego The Last Drop nigdy by nie powstał.
Rebeka: Dla mnie był to dzień, w którym spróbowałem whisky Glen Garioch Single Malt Scotch Whisky z 1967 roku: naszego piątego wydania, a drugiego po przejęciu przeze mnie i Beanie prowadzenia biznesu. Byłem w Szkocji, odwiedzając córkę, która studiowała na uniwersytecie w Edynburgu, i dowiedzieliśmy się, że może być na sprzedaż beczka starego Glena Gariocha.
Jechaliśmy przez piękną scenerię gór, aż dotarliśmy do Glen Garioch, gdzie spróbowaliśmy tego, co zostało w beczce (tylko na 118 butelek), prosto z beczki. Stojąc tam, w gorzelni, w której produkowano whisky, prawie 50 lat temu, z wiatrem wiejącym od północnego morza i posmakiem soli w powietrzu, byłem w niebie.
Co dalej z The Last Drop?
Rebeka: Od czasu naszego przejęcia w 2016 roku przez Sazerac, jesteśmy w szczęśliwej sytuacji, że jesteśmy w stanie przejąć akcje z przeznaczeniem na przyszłe wydania. Nigdy tak nie było na początku, kiedy James i Tom robili wszystko sami, a to oznacza, że przyszłość The Last Drop jest znacznie bezpieczniejsza.
W maju 2018 zorganizowaliśmy miesięczny pop-up Atelier w londyńskim Piccadilly Arcade, gdzie wyposażyliśmy sklep w stylu, jaki sobie wyobrażamy dla przyszłego domu TLD. Mamy nadzieję, że będziemy organizować więcej ekscytujących, wyjątkowych wydarzeń, kontynuując nasze dążenie do odkrycia ukrytych klejnotów z całego świata i udostępnienia ich małej, ale rosnącej publiczności.
Tomek: W tym roku wkroczyliśmy na nowy grunt, wypuszczając nasz Centenario Duo of Tawny Ports z lat 1870 i 1970, które zyskały powszechne uznanie. Cokolwiek nadejdzie, będzie wyjątkowe i jestem całkowicie przekonany, że panie u steru zadbają o to, by spełniało wyśrubowane standardy, z jakimi założyliśmy firmę!
James: Jesteśmy dumni, że zostaliśmy przejęci przez Sazerac, który widzi The Last Drop jako gwiazdę na szczycie swojego portfolio marek. Inwestują dużo w przyszłość i rzeczywiście nasze następne wydanie będzie niezwykle limitowaną wersją whisky Bourbon z 1982 roku, w której 1982 roku urodziła się moja córka, Beanie (szczęśliwy zbieg okoliczności). Poza tym obserwuj tę przestrzeń!
Aby uzyskać więcej, odwiedź Lastdropdistillers.com