Prawda o dekryminalizacji prostytucji
Czy zniesienie wszystkich sankcji karnych sprawia, że seksbiznes jest mniej czy bardziej bezpieczny dla swoich pracowników?

Prostytutka odpoczywa w burdelu w Nowej Zelandii
Hannah Peters/Getty Images
Prostytutki od dawna wzywają do dekryminalizacji prostytucji, argumentując, że zmniejszyłoby to poziom przemocy wobec jednej z najbardziej marginalizowanych grup na świecie.
Ale przeciwnicy twierdzą, że jest odwrotnie – że usunięcie sankcji karnych z handlu seksem sprawi, że prostytucja stanie się bardziej niebezpieczna i doprowadzi do wzrostu handlu.
Obie strony przytaczają przykład Nowej Zelandii, jedynego kraju na świecie, który całkowicie zdekryminalizował prostytucję. Więc kto ma rację?
Co mówią prostytutki i ich sojusznicy?
Organizacje kierowane przez prostytutki argumentują, że pełna dekryminalizacja – usunięcie wszelkich przepisów dotyczących dobrowolnej sprzedaży i zakupu usług seksualnych – jest jedynym sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa osobom pracującym w branży.
Pogląd ten różni się znacznie od legalizacji w Wielkiej Brytanii, zgodnie z którą prostytutka jest kontrolowana przez rząd i legalna tylko pod pewnymi ścisłymi warunkami i w określonych miejscach.
Z kolei dekryminalizacja pozwoliłaby prostytutkom pracować wszędzie i z innymi prostytutkami bez łamania prawa, mówi naukowiec i były prostytutka dr Brooke Magnanti.
Legalizacja daje pracodawcom równowagę sił; dekryminalizacja przywraca prawa robotnikom, czyniąc ich wolnymi agentami, Magnanti, wcześniej znany jako Belle de Jour, napisał w artykule z 2015 roku The Daily Telegraph .
Organizacje praw człowieka twierdzą, że dekryminalizacja pomogłaby zmniejszyć stygmatyzację i dyskryminację, zmniejszyć wyzysk i przemoc, a także ułatwiłaby osobom świadczącym usługi seksualne zgłaszanie nadużyć i dostęp do opieki medycznej.
Dążenie do dekryminalizacji zostało poparte przez główne organizacje, w tym Amnesty International, Światową Organizację Zdrowia i UN Women, które prowadzą kampanie na rzecz równości płci.
Co mówią przeciwnicy dekryminalizacji?
ten Koalicja przeciwko handlowi kobietami oskarża grupy takie jak Amnesty International o ignorowanie rosnących dowodów na katastrofalne skutki dekryminalizacji przemysłu seksualnego.
Koalicja, która sprzeciwia się rozróżnieniu między prostytucją dobrowolną i przymusową, twierdzi, że zniesienie przepisów dotyczących handlu seksem doprowadziłoby do wzrostu handlu i wykorzystywania seksualnego.
Julie Bindel, pisarka i działaczka feministyczna, twierdzi, że prostytucja jest z natury nadużyciem. Nie ma sposobu, aby był bezpieczny i powinno być możliwe jego wykorzenienie, mówi.
Każdy rząd, który pozwala na dekryminalizację stręczycielstwa i kupowania usług seksualnych, wysyła do swoich obywateli wiadomość, że kobiety są naczyniami do konsumpcji seksualnej przez mężczyzn, Bindel napisał w artykule dla Opiekun w kwietniu.
Twierdzi również, że obietnice złożone przez rząd Nowej Zelandii – że dekryminalizacja spowoduje mniej przemocy, regularne kontrole burdeli i brak wzrostu handlu seksem – nie spełniły się.
Jaki wpływ miała dekryminalizacja w Nowej Zelandii?
Aby wprowadzić politykę, która naprawdę przyniesie korzyści prostytutkom, musimy oddzielić mity od faktów, powiedział dr Lynzi Armstrong, wykładowca kryminologii na Victoria University of Wellington, w artykule dla Niezależny ostatni rok.
Nowa Zelandia stała się pierwszym krajem na świecie, który zdekryminalizował prostytucję w czerwcu 2003 roku, wraz z uchwaleniem Ustawy o reformie prostytucji (PRA).
Ustawodawstwo ma na celu ochronę praw człowieka osób świadczących usługi seksualne, ochronę ich przed wyzyskiem oraz promowanie ich dobrostanu, zdrowia i bezpieczeństwa.
Pozwala prostytutkom ulicznym działać bez żadnych ograniczeń, a nawet czterem prostytutkom może pracować razem bez konieczności posiadania certyfikatu operatora burdelu.
Pięć lat po jej wdrożeniu Ministerstwo Sprawiedliwości Nowej Zelandii zleciło kompleksową ocenę wpływu PRA na usługi seksualne w kraju.
Dochodzenie przeprowadzone w 2008 r. przez Komitet ds. Przeglądu Prawa Prostytucyjnego zawarta że zdecydowana większość ludzi w branży seksualnej ma się lepiej pod PRA niż wcześniej.
Wbrew przewidywaniom krytyków naukowcy odkryli niewielkie zmiany w liczbie prostytutek i brak wzrostu poziomu handlu ludźmi po dekryminalizacji.
Zauważono jednak, że postęp w niektórych obszarach był powolny, jak zauważono w raporcie z dochodzenia. Na przykład wiele osób świadczących usługi seksualne było nadal narażonych na warunki zatrudnienia oparte na wyzysku.
Ale Badania przedłożone komisji rewizyjnej przez University of Otago i New Zealand’s Prostitutes’ Collective (NZPC) stwierdziły, że większość prostytutek wyraziła większą władzę w negocjacjach z klientami i kierownictwem po dekryminalizacji i poczuła się bardziej wspierana przez system prawny.
Spośród prostytutek, które odpowiedziały na ankietę NZPC, 96% stwierdziło, że prawo sprawiło, że poczuli się bezpieczniej.
Naukowcy doszli do wniosku, że dekryminalizacja spowodowała niewiele, jeśli w ogóle, negatywnych konsekwencji w zakresie zdrowia i bezpieczeństwa prostytutek i nie doprowadziła do wzrostu ich liczby.
Pomimo często powtarzanych twierdzeń o jego niedociągnięciach, dowody naukowe, które do tej pory zebrano, wyraźnie wspierają nowozelandzki model dekryminalizacji jako idealny punkt wyjścia, mówi ekspert w dziedzinie kryminologii, dr Armstrong.
Żadne prawo nie jest doskonałe, ale jest to najlepsze dotychczasowe podejście do wspierania praw osób świadczących usługi seksualne i ułatwiania dostępu do wymiaru sprawiedliwości – dodaje. Nie ma alternatywy, za którą warto podążać.
Kto ma rację?
Nie ma dowodów na to, że dekryminalizacja doprowadziła do wzrostu liczby osób pracujących w prostytucji w Nowej Zelandii ani liczby osób przemycanych do handlu seksem. Badania sugerują, że ogólnie osoby świadczące usługi seksualne czują się bezpieczniejsze i wzmocnione w wyniku dekryminalizacji.