W jego butach: świat według Manolo Blahnika
Legendarny projektant obuwia o tym, co go inspiruje


Manolo blahnik
2017 Zac Frackelton. Wszelkie prawa zastrzeżone
Manolo Blahnik założył swoją tytułową markę w 1972 roku, tuż przy londyńskiej Kings Road; pozostał w Chelsea przez cztery dekady przed krótką, ale znaczącą przeprowadzką przez Hyde Park do Marylebone w marcu 2015 roku. Nowy adres na Welbeck Street to jego życiowa wizja urzeczywistniona, nawiązująca do wspaniałości starych domów mody. Gruzińska kamienica jest teraz sercem jego prywatnej firmy, którą prowadzi wraz ze swoją siostrą Evangeline i jej córką Kristiną, która została dyrektorem generalnym w 2009 roku.
Wystrój wnętrza siedziby firmy Blahnik jest wszystkim, czego można oczekiwać od wieloletniego arbitra smaku: prostym i eleganckim z błyszczącą czarno-białą podłogą wyłożoną kafelkami, alabastrowymi ścianami i szerokimi schodami z pluszowym szarym dywanem. Koloru dodają szkice szewca, osadzone w identycznych ramach wzdłuż korytarzy. Rysunki przedstawiają nowe projekty, a także charakterystyczne style, takie jak Campy – lakierowana skóra Mary-Jane z rypsowymi detalami – czy Hangisi z charakterystyczną kwadratową sprzączką wysadzaną kryształami Swarovskiego. Poczucie perfekcjonizmu jest namacalne; nawet markowa papeteria w kolorze gołębia szara została pozornie dobrana tak, aby pasowała do umeblowania.
'Proszę! Ja nie robię takich rzeczy – oni robią to za mnie – mówi żartobliwie Blahnik, gdy komentuje dbałość o szczegóły jego domu. – Prawdę mówiąc, nawet nie wiem, co się tu dzieje. Dbamy tylko o buty. I zrobiłem ładne buty na 2018 rok”.
Blahnik projektuje około 600 butów rocznie, każdy naszkicowany przez samego mistrza, używając skoncentrowanych akwareli od szanowanych dostawców artystów, Dr Ph. Martin’s. „Słyszałem kiedyś, że Adrian [Adolph Greenberg] użył tych atramentów”, mówi, odnosząc się do wpływowego amerykańskiego projektanta kostiumów, który ma na swoim koncie między innymi klasykę filmu z 1939 roku „Czarnoksiężnik z krainy Oz”. „Moje ręce są zawsze w rękawiczkach. Spójrz na te ręce! Pełno tego wszędzie. Atrament nie wychodzi. Musisz to zrobić za pomocą pumeksu. Musisz upuścić krew!

Siedząc naprzeciwko Blahnika w salonie na pierwszym piętrze, oświetlonym zabytkowym kryształowym żyrandolem, pytam projektanta, czy może wskazać niektóre z jego ostatnich inspiracji. – Chcesz wiedzieć o takich rzeczach? pyta z niedowierzaniem. – Masz pięć dni? Blahnik, zawsze ekstrawertyk, jest jednocześnie ciepły, towarzyski i ekscentryczny: z polotem opowiada anegdoty, fakty historyczne i rekomendacje książkowe, przeskakując z tematu na temat, jakby jego słowa nieustannie nadążały za jego wyobraźnią.
Ostatecznie decyduje się na XIX-wiecznego angielskiego projektanta Charlesa Fredericka Wortha, choć tylko na chwilę, ponieważ żaden wpływowy artysta nigdy nie jest samotnym graczem w umyśle Manolo Blahnika.
Bezprecedensowy sukces Domu Worth, w ramach którego patroni przemierzali kontynenty, by ubierać się u historycznego projektanta mody, skłonił Blahnika do zbadania życia królewskiej klientki domu, Eugeniu de Montijo – „Była małą dziewczynką z Granady w Hiszpanii, a teraz Królowa Francji! mówi o kobiecie, która poślubiła Napoleona III w 1853 roku – i zagłębiła się jeszcze bardziej w annały francuskiej historii, literatury i sztuki. „Ludzie, jeśli czegoś chcą, to chcą” – zastanawia się. „Kupują to, jeśli jest dobrej i niesamowitej jakości. To właśnie reprezentował Worth w moich oczach w tamtym czasie.
Prawdopodobnie to samo zaangażowanie w jakość i kreatywność zapewniło Blahnik pozycję na szczycie luksusowego obuwia od wczesnych lat 70-tych. Weteran projektanta, który został wyróżniony honorowym CBE w 2007 roku, został opisany jako „maestro mułów” i twórca „butów limuzynowych”. Trzykrotnie został wybrany Projektantem Akcesoriów Roku przez British Fashion Council, aw 2012 roku zdobył nagrodę za wybitne osiągnięcia. Inne wyróżnienia obejmują trzy nagrody CFDA; czasopismo branżowe Footwear News nawet nazwało nagrodę Lifetime Achievement Award imieniem projektanta. „Manolos” – bo jego kreacje są obecnie najbardziej znane – są sprzedawane na całym świecie, a marka ma 13 butików, w tym najlepsze miejsce w londyńskim Burlington Arcade.
Zgodnie z założeniami, tej jesieni Blahnik zarzucił swoją sieć na różne nurty artystyczne, nawiązując do klejnotów rodzinnych rosyjskiej Katarzyny Wielkiej oraz telefonów komórkowych amerykańskiego rzeźbiarza Alexandra Caldera. W hołdzie powściągliwemu stylowi austriackiego architekta i projektanta Josefa Hoffmanna zaprojektował Atada, czarną skórzaną czółenkę z wijącym się paskiem wokół kostki; Pelosusfe, płaski sandał z upierzeniem z barwionych na pastelowo piór strusich i indyczych, dedykowany jest legendarnej śpiewaczce Janis Joplin. W innym miejscu kolekcji Blahnik spojrzał na surowy krajobraz Hebrydów: obrazy smaganych wiatrem plaż nadają kształt zamszowym czółenkom z zapiekanym brzegiem, podczas gdy charakterystyczne projekty są ubrane w postrzępiony tweed.
Blahnikowi nie jest obce życie na wyspie. Urodził się i wychował w Santa Cruz de la Palma, stolicy Wysp Kanaryjskich
Wyspa La Palma, przez ojca Czecha i matkę Hiszpankę, która prowadziła lokalną plantację bananów. 'Było cudownie; wręcz idylliczny – mówi, wspominając strome góry, palmy i lasy sosnowe z dzieciństwa.
W tym roku odbyła się premiera filmu dokumentalnego Manolo: The Boy Who Made Shoes For Lizards, intymnego portretu swojego wieloletniego przyjaciela reżysera Michaela Robertsa. Tytuł może brzmieć dziwacznie, ale Blahnik rzeczywiście stworzył swoje pierwsze projekty obuwia dla nieświadomie modnych płazów, które łapał na wyspie jako dziecko, z ich maleńkimi stopkami czule owiniętymi w czekoladowe opakowania Cadbury.

Kolejna ciekawostka z dzieciństwa pochodziła z magazynów modowych, sprowadzanych z Ameryki Południowej: „To była edukacja. Dorastałem ze stronami pani Vreeland [Diana Vreeland, wtedy redaktorka amerykańskiego Vogue'a]. Magazyny modowe były moją główną poprawką, moim jedzeniem! Nigdy nie przestałem ich kupować; każdy grosz, jaki miałem, wydałbym na czasopisma. Później dodaje: „Było tam bardzo samotnie, wiesz? Nie było ludzi.
Na polecenie ojca Blahnik opuścił wyspę, aby studiować politykę i prawo w Genewie. „Wiesz, Szwajcarzy są wspaniali, ale czasami potrzebuję wyrazistych ludzi”, wyjaśnia. — A w Genewie nie wyrażają zbyt wiele. Paryż był znacznie lepiej dopasowany, w 1965 Blahnik zapisał się do École des Beaux-Arts, a następnie do École du Louvre, gdzie studiował scenografię.
Trzy lata później przybył do Londynu, gdzie, jak mówi: „Ani przez sekundę nie czułem się obcy”. W ciągu dnia Blahnik pracował w dziale dżinsów w Feathers, butiku prowadzonym przez Joan Burstein, późniejszą założycielkę Browns; wieczorami spotykał się z szybką grupą przyjaciół, wśród których był projektant mody Ossie Clark. „Była wolność” – zapewnia. „Nic nie dotyczyło pieniędzy. To było: „Zrobię tę cudowną sukienkę”. Nikt nie powiedział Ossiemu: „Kto to kupi?”. Wszyscy przez cały czas robili to, co kochali.
Sam Blahnik nadal rysował, ale jego szkice widziało niewielu: „Nie miałem czasu. Pędziłem wszędzie! Ta impreza, tamta impreza. Byłem zajęty, byłem młody, wariowałem. To rodzaj Londynu, który kocham. Jedną z osób, która oceniła jego talent, była Diana Vreeland, która po obejrzeniu szkiców Blahnika w 1970 roku błagała go, by „skupił się na kończynach”. Do dziś Blahnik opisuje swoją karierę jako „wypadek, naprawdę wspaniały wypadek. Nie wiedziałem, czy jestem dobry w robieniu tego, co zamierzam zrobić”.
Oddanie Blahnika swojemu rzemiosłu jest dziś tak samo absolutne, jak wtedy. Jako rzemieślnik w głębi serca, nadal rzeźbi pierwsze drewniane ostatnie z każdego nowego modelu; przymierzał też swoje buty, ale złamane ścięgno położyło kres temu ekscentrycznemu esejowi. Są też jego
współpraca z wschodzącymi markami i młodymi supergwiazdami, w tym trzy kolekcje – Denim Desserts, Savage i So Stoned – z piosenkarką Rihanną. W zeszłym roku wyobraził sobie satynowe buty przypominające wodery i czółenka bez pięty ze składanymi plecami w stylu babouche dla kolekcji Vetements SS17, marki zakotwiczonej w streetwear i prowadzonej przez braci Demnę i Gurama Gvasaliów.
Dziś Blahnik jest podekscytowany swoją najnowszą współpracą. – Robię coś z kimś, kto jest wspaniały – mówi konspiracyjnie zniżając głos. – Nazywa się Grace Wales Bonner. Ona to ma. Pierwsza kolekcja, którą zobaczyłem, była nie z tego świata! W kolekcji AW17 absolwenta Central Saint Martins Blahnik naszkicował patchworkowe skórzane buty z kwadratowymi noskami; sandały są równie zabawne z czarno-białymi dalmatyńskimi cętkami.
Jego odniesienia mogą przeskakiwać od francuskich cesarzowych po dziewicze wyspy, ale jedną stałą w twórczości Blahnika jest jego umiejętność zaskakiwania projektami, które oddają ducha czasu. Ale tak jak lubi nowe projekty, chroni także przeszłość, nawet jeśli chodzi o własne projekty.
Obecnie 74-latek przygotowuje się do kolejnego etapu swojej objazdowej wystawy, Manolo Blahnik: The Art Of Shoes, która prezentuje ponad 200 par pochodzących z jego ukochanego archiwum w jego domu w Bath. Wystawa, która zadebiutowała w mediolańskim Palazzo Morando w styczniu tego roku, od tego czasu trafiła do Ermitażu w Petersburgu i Muzeum Kampa w Pradze. Wszędzie mam rzeczy! wykrzykuje Blahnik. „Jesteśmy pewnego rodzaju reorganizacją. To jest piekło. Wyczerpuje mnie już myślenie o tym!
Nic dziwnego, że mając tak globalną społeczność, projektantka ma tak żarłoczny apetyt na międzynarodową historię i kulturę. Rzadko też nie ma książki; dziś poleca „Podręcznik sprzątania kobiet”, wybór autobiograficznych opowiadań nieżyjącej już amerykańskiej pisarki Lucii Berlin. Jeden z rozdziałów, jak relacjonuje Blahnik, żywo opisuje starego człowieka „noszącego te niewiarygodnie duże turkusowe pierścionki”.
To obraz, który wyraźnie rozpalił tę zuchwałą wyobraźnię Blahnika; wir odniesień niewątpliwie walczących o jego uwagę. Nikt nie wie, dokąd zabiorą go te myśli.