Sekcja 40: Dlaczego gazety twierdzą, że nowe prawo narusza wolność prasy?
Ustawodawstwo dotyczące roszczeń zmobilizuje brytyjskie gazety do przyłączenia się do zatwierdzonego przez rząd regulatora

Prasa brytyjska podejmuje ostateczne stanowisko, by zablokować prawo, które zmusiłoby wydawców, którzy odmówili przyłączenia się do zatwierdzonego przez rząd organu regulacyjnego, do pokrycia kosztów prawnych procesów sądowych przeciwko nim, nawet jeśli wygrają.
Po dziesięciotygodniowych konsultacjach sekretarz kultury Karen Bradley i jej komisja wkrótce ogłoszą swoją decyzję dotyczącą wprowadzenia w życie sekcji 40 ustawy o przestępstwach i sądach z 2013 r.
Działacze na rzecz regulacji prasowych i ofiary włamań do prasy wzywają do jak najszybszego wdrożenia nowych przepisów, ale prasa robi wszystko, by je zablokować.
Co to jest sekcja 40?
Sekcja 40 stanowi, że każda publikacja niezarejestrowana w zatwierdzonym organie regulacyjnym musi pokryć pełne koszty pozwu o zniesławienie lub powództwa o naruszenie prywatności wniesionego przeciwko nim w sądzie, niezależnie od tego, czy przegra.
Co najważniejsze, wydawcy, którzy są członkami organu regulacyjnego zatwierdzonego przez Panel Regulacji Prasy (PRP), niezależny organ powołany przez rząd w następstwie dochodzenia Levesona, będą zwolnieni.
Zwolennicy, tacy jak grupa kampanijna Hacked Off, twierdzą, że zmiana jest niezbędna, aby zwykli ludzie mogli pozwać wydawców bez obawy poniesienia nieopłacalnych kosztów prawnych.
Ale Niezależny ostrzega, że jeśli ustawa przejdzie, te gazety, które odmówią zarejestrowania się w regulatorze „będą zmuszone do zastanowienia się dwa razy, zanim napiszą krytycznie o jakiejkolwiek osobie lub organizacji – jakkolwiek uzasadniają krytykę”.
Jak dotąd żadna duża gazeta nie podpisała umowy z jedynym regulatorem obecnie zatwierdzonym przez PRP, Impress, finansowanym przez milionera Maxa Mosleya.
Dlaczego prasa nienawidzi Sekcji 40?
Krytycy twierdzą, że nowe przepisy będą miały mrożący wpływ na niezależne dziennikarstwo, niezbędne dla otwartej demokracji, a kilka gazet wezwało czytelników do protestów, pisząc artykuły o tytułach takich jak: „Wolność prasy jest zagrożona, a czas ucieka – ale ty może pomóc' ( Codzienne ekspresowe ) oraz: „Po 300 latach wolność prasy brytyjskiej jest zagrożona” ( Codzienna poczta ).
Opiekun Roy Greenslade mówi, że ustawodawstwo skutecznie skłoniłoby publikacje do przyłączenia się do zatwierdzonego przez rząd organu regulacyjnego lub naraziłoby ich na ogromne opłaty prawne, co jest wyborem „wyraźnie wrogim sprawiedliwości”.
Dodaje: „Jeśli naprawdę wierzymy, że nasza prasa powinna być wolna, to z pewnością, że wolność najlepiej ilustruje powstrzymywanie się od regulacji zatwierdzonych przez państwo?”.
Lub, jak Prywatne oko Francis Wheelan ujął to: „Jeśli to groteskowe prawo zostanie wprowadzone w życie, prawdopodobnie ograniczymy się do wyświetlania kolejnych stron zdjęć kotów”.