Vivek Singh: Święta indyjskie
Założycielka londyńskiego Cinnamon Club i Cinnamon Kitchen opowiada o przeciętnym roku biesiadowania z rodziną

Indian Festival Feasts to moja szósta książka kucharska – zrobiłam już kilka restauracji i nie sądziłam, że została mi kolejna. Ale za każdym razem, gdy mówiłem o potrawie lub wspomnieniu, które ono wywołało, odkrywałem, że było to związane ze świętem. Zdałem sobie sprawę, że bez względu na pochodzenie festiwalu lub okazję do świętowania, nieodmiennie jego wyrazem było jedzenie. Pisanie o festiwalach było również szczególnie przyjemne w tym sensie, że były one częścią mojego dzieciństwa, ale dotyczyły dań i menu, które niekoniecznie są tym rodzajem jedzenia, które gotuję w moich restauracjach przez cały czas.
Trudno było zawęzić listę festiwali do 13, które włączyłem. Podążałam za kalendarzem przez 12 lat, a następnie włączyłam ślub bengalski jako ostatni rozdział, co było dla mnie niezwykle ważne, ponieważ jest to nie mniej świętowanie niż jakikolwiek inny festiwal. Dorastając w małym miasteczku w Bengalu w latach 70., już wtedy uderzyło mnie, jak bardzo było ono wielokulturowe. Festiwale takie jak Makar Sankranti Pongal, Diwali i Holi mają dla mnie szczególne znaczenie, ponieważ obchodziliśmy je jako rodzina. Poszedłem do szkoły Christian Brothers w Asansol, gdzie społeczność składała się z wielu chrześcijan i Anglo-Indian, więc Boże Narodzenie było również dla nas wielkim świętem, nie tylko dlatego, że mieliśmy długie wakacje. To takie wspomnienia, które przyklejają się do ciebie.

post@sebastianlinder.comwww.sebastianlinder.com
Dołączyłem też nieco mniej znane festiwale, których sam nie doświadczyłem, ale powstały dzięki rozmowie z przyjaciółmi. Zacząłem szukać informacji na temat Onam, ponieważ Rakesh Nair, szef kuchni w Cinnamon Club, który jest także moim bardzo dobrym przyjacielem, poprosił o coroczne wakacje o tej porze każdego roku, aby wrócić i świętować z rodziną. Pracowałem przez pięć lat w Delhi, więc skontaktowałem się z moimi przyjaciółmi, którzy nadal tam mieszkają, aby zapytać ich, co robią dla Vaisakhi. Niektórzy z tych, którzy odpowiedzieli, złamali mi serce, mówiąc: „To nic innego jak symboliczny festiwal dla nas mieszkających w miejskim Delhi. Idziemy do klubu, pijemy wódkę, jemy kanapkę z kurczakiem i dołączamy do tańca deszczu. Nie traktują tego jako swego pochodzenia jako dożynki. Przypomniało to, że kiedy ludzie są blisko akcji, nie traktują takich rzeczy tak poważnie.
Jednym z momentów, które szczególnie lubię, jest okres od Durga Puja i Dasera aż do Diwali. W Bengalu czas ten określano mianem Bijaya – Zwycięstwo. Zwycięstwo dobra nad złem, światła nad ciemnością, to prawie jak trzytygodniowe Boże Narodzenie. Odwiedzasz wszystkich, których znasz, wymieniasz prezenty i kupujesz nowe ubrania, a każdego wieczoru albo organizujesz kolację, albo idziesz do kogoś innego, żeby coś zjeść. Jeśli nie widzisz kogoś w tym okresie, jest to równoznaczne z usunięciem go ze swojej świątecznej listy.
Istnieje element różnych wpływów przenikających do tradycyjnych festiwali i zmieniających się gustów, a także kontekstów społecznych wokół nich. To, co uważam za pozytywne, to to, że te festiwale przekroczyły granice zwykłych uroczystości religijnych, aby stać się okazjami towarzyskimi. Jednym z momentów, których nie mogłem się doczekać jako dziecko, było zaproszenie nas na przyjęcie iftar na Ramadan lub kolację w Eid-al-Adha, posiłek ofiarny, który ma miejsce w muzułmańskich domach. Większość składa w ofierze kozę lub baranka zgodnie z zasadą trzech części; jedna trzecia byłaby skonsumowana w domu z rodziną i sąsiadami, jedna trzecia rozdawana krewnym, a pozostała część ofiarowana mniej szczęśliwym. Nawet po tym było dużo jedzenia, więc szło się na obiad i były dwa różne curry, kilka biryani i może trochę kebabów. Nie trzeba było przestrzegać żadnego z aspektów religijnych, wystarczyło przyjść i zjeść.

Z pewnością do wielu z tych festiwali wkrada się dziś element wygody, a zwłaszcza w środowisku miejskim, gdzie ludzie nie mają czasu, ale nadal chcą świętować, choć niekoniecznie w religijny sposób, którego oczekiwano lata temu. Więc ludzie będą serwować smażonego kurczaka na Diwali, i to jest w porządku, ponieważ dla wielu ludzi oznacza to coś więcej niż tylko święto światła. To okazja towarzyska, podczas której ludzie zapraszają przyjaciół, wymieniają słodycze, a pod koniec wieczoru grają w karty, aby sprawdzić, czy bogini bogactwa jest po ich stronie.
Uwielbiam Holi, festiwal kolorów. To niesamowity festiwal, który nie wymaga abstynencji, postu ani innych praktyk – jedyną zasadą jest to, że nie ma żadnych zasad. Nie ma wokół tego żadnych formalności, a przez cały dzień podajesz jedzenie na wynos. W Cinnamon Kitchen, mojej restauracji w City of London, sprawiam, że świętowanie wykracza daleko poza specjalne menu, które serwujemy przez tydzień lub dwa. Przez cały czas dosłownie tysiące ludzi schodzi i uczestniczy w obrzucaniu się farbą, nawet nieznajomi. Nie chodzi o to, że każdy, kto tam uczestniczy, jest potencjalnie oddanym Hindusem, chodzi o to, by zebrać się razem, rozpuścić włosy, wybaczyć wszelkie różnice i patrzeć w przyszłość.
VIVEK SINGH jest pionierem nowoczesnej kuchni indyjskiej, którego restauracje obejmują Cinnamon Club, Cinnamon Kitchen Cinnamon Soho i Cinnamon Bazaar. Jego najnowsza książka kucharska, Indian Festival Feasts, została opublikowana przez Absolute Press (26 funtów, Absolutpress.co.uk ).