Regulator konkurencji bada strony porównujące ceny
Ofgem przekazuje sprawę po przyznaniu się do kontaktu z personelem może narazić na szwank bezstronność

EVA HAMBACH/AFP/Getty Images
Organ nadzoru konkurencji bada strony porównujące ceny energii pod kątem twierdzeń, że mogły one być w zmowie, aby zapobiec wzajemnej konkurencji.
Urząd ds. Konkurencji i Rynków (CMA) „prowadzi dochodzenie w sprawie podejrzenia naruszenia prawa konkurencji przez niektóre porównywarki cen… w odniesieniu do płatnych reklam w wyszukiwarkach internetowych”.
Obecnie zbiera dowody i w sierpniu zdecyduje, czy kontynuować formalny przegląd, Opiekun raporty.
Wynika to z faktu, że regulator energetyki Ofgem potwierdził, że we własnym wstępnym dochodzeniu znalazły dwa przykłady stron internetowych, które zgadzają się nie konkurować w odniesieniu do płatnych reklam internetowych.
W szczególności stwierdzono, że „co najmniej dwie witryny” od 2010 r. albo były stronami umów, albo w praktyce wykazano, że dostosowały wyszukiwania, w których pojawiały się reklamy internetowe, w tym poprzez „dopasowanie wykluczające”, aby zapewnić usunięcie reklam, gdy określone hasła zostały przeszukane.
Firmy płacą wyszukiwarkom takim jak Google, aby zapewnić, że „wpisy sponsorowane” pojawiają się na górze wyników wyszukiwania i są w stanie określić wykluczenia, aby lepiej dotrzeć do określonej grupy odbiorców.
Ofgem rozpoczął ocenę problemu w październiku ubiegłego roku, Codzienna poczta raporty, ale został zmuszony do przekazania sterów po tym, jak przyznanie, że kontakty ze strony personelu mogą zagrozić jego bezstronności.
Regulator poinformował, że w procesie kupowania reklam internetowych w ramach własnych ustawowych uprawnień do publikowania porad i informacji, niektórzy z jego pracowników kontaktowali się z zainteresowanymi firmami, aby zachęcić je do zmiany postępowania.
Strony porównujące ceny energii zostały zbadane w zeszłym roku pod kątem stawek prowizji pobieranych od dostawców, ale sprawa została zamknięta bez żadnych działań w marcu.
Posłowie pytali szefów uSwitch, MoneySupermarket, Compare the Market, Confused.com i Go Compare o twierdzenia, że domyślnie nie pokazali najtańszej taryfy, jeśli nie byli w stanie zarobić prowizji, dodaje The Mail.
Każda firma zgodziła się zmienić swoje procesy tak, aby pokazywały wszystkie taryfy niezależnie od stawek prowizji.