Monako kontra Arsenal: Kanonierzy „zdolni do wygrywania”
Jest kilka precedensów w Lidze Mistrzów dla zespołów, które obalają deficyt dwóch bramek, ale Arsenal żyje w nadziei

Obrazy Getty 2015
Historia nie jest dziś po stronie Kanonierów, którzy chcą, aby Monako zapłaciło za upokorzenie 3-1, którego doznali w Emiratach w zeszłym miesiącu.
Klęska w pierwszy mecz Ligi Mistrzów ostatnie 16 spotkań było jednym z najbardziej rozczarowujących europejskich występów w 19-letniej kadencji Arsene'a Wengera jako menedżera Arsenalu, według Jamie Redknapp .
Bardzo niewiele drużyn w erze Ligi Mistrzów odzyskało stratę dwóch bramek z pierwszego meczu, aby przejść do następnej rundy. Dodajmy do tego fakt, że Monako od trzech i pół roku nie straciło trzech bramek u siebie i rozmiar zadania Arsenalu staje się oczywisty.
Ale czy historia może działać na ich korzyść? Nikt nie daje Kanonierom zbytniej nadziei i skończą się w Monako jako ranga słabszych. Potrafią grać bez presji i jak pokazali trzy lata temu, kiedy pokonali AC Milan 3:0 w mężnej próbie odrobienia straty 4:0 w pierwszym meczu, Arsenal jest niebezpieczny, gdy nic im to nie obchodzi.
Wenger z pewnością miał minę człowieka, który wie, że nie ma nic do stracenia w Monako na poniedziałkowej przedmeczowej konferencji prasowej. „Statystyki są przeciwko nam, wynik pierwszego meczu jest przeciwko nam, jesteśmy tego świadomi” – powiedział. „Nie martwię się tym, ponieważ jest pragnienie, jest wiara. Piłka nożna nie jest przewidywalna, ale mogę przewidzieć, że pragnienie i wiara przyjdą do gry dobrze”.
Jeśli już, to presja będzie spoczywać na barkach graczy Monako. Człowiek dla człowieka, mają znacznie mniejsze doświadczenie w fazach pucharowych Ligi Mistrzów niż ich przeciwnicy, i jak zareagują na oczekiwania francuskiej publiczności i fanów? Do tego dochodzi jeszcze wielkość ich stadionu. Z zaledwie 18.400 miejscami, Stade Louis II nie jest kotłem, w którym można wzniecić bojaźń Bożą w Arsenale, a goście będą krzyczeć przez własną grupę podróżujących fanów.
Wreszcie zawodowa duma piłkarzy Arsenalu, z których większość była zawstydzona swoim występem w pierwszym meczu. Nikt nie grał gorzej niż Olivier Giroud, francuski napastnik, który od Świąt Bożego Narodzenia jest w dobrym kontakcie w Premier League. Zostawił swoje buty strzeleckie w domu przeciwko Monako trzy tygodnie temu, ale jest zdeterminowany, aby dziś wieczorem cierpieli jego rodacy. „Jeżeli pozwolisz sobie na wątpliwości, będzie ci jeszcze trudniej sobie poradzić” – powiedział dziennikarzom. „Staram się pokazywać moje odpowiedzi na boisku”.
Zapytany, czy był dotknięty krytyką jego występu w pierwszym meczu, Giroud odpowiedział: „Nie jestem przyzwyczajony do czytania mediów. Wiem, kiedy gram dobrze, czy nie. Wiem, jak się odbić.