Jackson, Mississippi: edukacja w bluesie i ból serca
Podróż w dół domu do trudnego domu bluesa Mississippi

Spodziewałem się, że Jackson będzie bardziej żywy.
Jadąc do miasta w lepkie czwartkowe popołudnie, ledwie widać duszę. Na zewnątrz dziesiątek kancelarii prawniczych flagi stanu Mississippi uderzają o maszty, a konfederacka dzielnica wciąż jest duża. Na każdym rogu ulicy znajduje się kościół: Baptystów, Episkopatu, Metodystów, Prezbiteriańskich, Bezwyznaniowych, lista jest długa. Na trawniku przed budynkiem Kapitolu sześcioosobowy zespół (najwięcej osób, jakie widziałem przez cały dzień) wznosi Big Top przed Narodowym Dniem Modlitwy.
I nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele graffiti czy street artu (jeśli masz takie skłonności) oddycha w mieście, dopóki ich nie ma. Mój przewodnik, Kim, z dumą wskazuje na samotny mural – grzeczne „Witamy w Jacksonie” – odpowiedź na „wezwanie do sztuki” The Greater Jackson Art Council. To tylko potęguje niepokojące poczucie obywatelskiej nudy.

Kim pochodzi z San Diego, ale od dziesięciu lat mieszka w Jackson i z pasją pracuje w radzie turystycznej swojego adoptowanego miasta. Wydaje się być naprawdę zachwycona, że prowadzi mnie przez odcinek Jacksona Mississippi Blues Trail.
Zawsze lubiłem myśleć o sobie jako człowieku bluesa. Znam swoje Lead Bellys z mojego Chucka Berrysa, moje B.Bs z moich Albertsów, ale ledwie siedziałem w samochodzie Kima przez dwie minuty i zdaję sobie sprawę, że nie jestem w stanie. Gra kogoś, kogo teraz znam jako RL Burnside – lokalną legendę, która zmarła bez grosza przy duszy i zyskała pośmiertną sławę – jednocześnie lirycznie opowiadając o grupie innych przełomowych bluesowych graczy, o których nigdy nie słyszałem.
Nie martw się, mówi mi. To będzie edukacja.
Pierwszym przystankiem na naszej trasie jest Malaco Records, pierwsze najnowocześniejsze studio nagraniowe w Mississippi. Założyciel i główny inżynier-producent Gerald „Wolf” Stephenson – jedwabiście siwe włosy, kowbojskie buty, marynarka i okulary przeciwsłoneczne – z radością wprowadza nas do studia i rozmawia z nami przez wzloty (Jean Knight’s Pan Wielkie rzeczy ; Króla Floyda Groove mnie ) i upadki (studio niszczone przez tornado) ostatnich 50 lat firmy. Najwyraźniej miał smykałkę do podrywania zmagających się z problemami artystów, którzy zostali zrzuceni przez duże wytwórnie. Można śmiało powiedzieć, że mój Shazam zaczyna lizać.
To, co sprawia, że wizyta jest szczególnie warta uwagi, to sposób, w jaki opowieści Stephensona nadają kontekst muzyczny: nieustanne trudy Mississippi Freda McDowella (pierwsze wydawnictwo Malamo), wirtuoza gry na gitarze z wąskim gardłem, który pracował jako rolnik do ukończenia 60 roku życia; popisowe przedstawienie Bobby'ego Rusha; oraz zdumiewającą opowieść o kompozytorze samouku Wardellu Quezergue, „kreolskim Beethovenie”. Bardziej niż kiedykolwiek uświadamiam sobie, jak trudno jest w pełni docenić bluesa bez zrozumienia bólu i walki, które dały mu życie.
Stąd kierujemy się na Farish Street, niegdyś znaną jako Harlem Jacksona i „czarna mekka” Missisipi. Teraz, do lat 70., zrujnowana część miasta, Farish Street była największą ekonomicznie niezależną społecznością Afroamerykanów na Południu. Czarni lekarze i prawnicy mieszkali w domach zbudowanych przez uwolnionych niewolników, a nocą miejsce to porównywano do legendarnej ulicy Bourbon w Nowym Orleanie. Bluesowcy, od Muddy'ego Watersa po Sonny'ego Boya Williamsona II, grali w barach na całej ulicy, w czasach, gdy blues był powodem do radości.
Obecnie większość budynków jest opuszczona. Tablice zasłaniają okna kultowej Księgi Trąbek, a dalej w dół ulicy najwyraźniej potępiono biura zamordowanego działacza na rzecz praw obywatelskich, Medgara Eversa. Ale dusza ulicy żyje dalej i dokłada się wszelkich starań, aby ożywić tę okolicę. Legendarny Teatr Alamo został odrestaurowany, a wiele nowych (ish) juke-jointów ma przywrócić dawną chwałę.
Wieczór zaczynamy w historycznym Iron Horse Grill (dawniej Armor Smokehouse, zanim spłonął - dwukrotnie), kamieniu węgielnym sceny muzycznej Mississippi, z dawnymi bywalcami, w tym Robertem Johnsonem i Elvisem.

Tutaj jest to tradycyjna bluesowa kolacja z suma, chleba kukurydzianego, szarpanego mięsa (dużo) i kaszy (nie dla mnie), serwowana na stolikach przy scenie. To nie jest najlepsze jedzenie w Jackson – w tym celu udaj się do Bully’s, baru bez zbędnych dodatków obsługujących wszystkich, od burmistrza po bezdomnych, i poproś o klops – ale ma zespół ZZ Top, który gra covery Santany i jest fajnie. Kiedy ludzie skończą jeść, zdejmują stoły i impreza naprawdę się zaczyna. A przynajmniej tak mi powiedziano – nie obijamy się. Zamiast tego idziemy ulicą do Johnny'ego T i jadąc obok samochodów zaparkowanych chaotycznie wokół wejścia i jak najdalej w dół ulicy, spóźniamy się.
Wewnątrz bułki z homarem serwowane są przy dźwiękach wstecznego katalogu Malaco, ale na zewnątrz na tarasie znajdujemy to, po co przyszliśmy. Down home blues, delta blues, bagienny blues, brudny blues, co tylko chcesz, grany przez zespół ledwo na tyle stary, by skończyć studia, ale z umiejętnościami i uczuciami daleko wykraczającymi poza ich wiek. To tutaj Jackson był przez cały czas – tańcząc do daj mi schronienie po „szorstkiej” stronie miasta.
Nadchodzi północ, wszyscy się wylewają, a ci, którzy wciąż mają sok w baku, przechodzą przez ulicę i kierują się do F. Jones Corner, instytucji, której przypisuje się ratowanie nie tylko Farish Street, ale i bluesa na żywo w Jackson. Jest to nocny bar bluesowy prezentujący najlepsze lokalne talenty. Metalowe ogrodzenie, które zwykle spotyka się na festiwalach kordonowych, sprawia, że na zewnątrz jest całkowicie nieprzyjemny, ale wewnątrz to inna historia. Powietrze jest gęste od dymu, otaczającego zróżnicowany tłum. Nad paskiem grafika głosi „No Black. Nie biały. Tylko blues.
Występy nie zawsze są dopracowane, ale z pewnością są zabawne - i dokładnie tak chcesz, aby wykonywany był blues. W niektórych bardziej rozczochranych aktach jest smutek, ale w muzyce jest nadzieja. Życie jest ciężkie w Missisipi, wciąż najbiedniejszym stanie w Stanach Zjednoczonych, i dopóki to prawda, blues będzie tu kwitł. Musi.
Następnego dnia zwiedzamy nowe Muzeum Historii Mississippi oraz Muzeum Praw Obywatelskich Mississippi. Powinniśmy byli tu przybyć pierwsi. To surowa i pełna życia podróż przez niektóre z najsmutniejszych scen w historii ludzkości.

Jedna tablica informacyjna jest zatytułowana: Cenna własność: Niewolnik sprzedany za około 10 000 razy więcej niż funt bawełny. W 1830 r. bawełnę sprzedawano po około dziewięciu centach za funt.
Sto lat później tama pęka, wypierając ponad 200 000 Afroamerykanów Missisipi; 14-letni Emmett Till zostaje brutalnie zamordowany, jego zabójcy uniewinniony. Ból trwa dłużej i głębiej, niż pamiętamy, a muzea są przejmującym przypomnieniem: ten jest blues, a Jackson był w centrum tego. Nie może być wielu miast na Ziemi, które doświadczyły większego bólu serca.
Wychodzę z guzem w gardle. Jak mogłeś nie?
Aby uzyskać więcej informacji prosimy odwiedzić odwiedźtheusa.co.uk/muzyka oraz odwiedźjackson.com