„Gig economy”: kiedy wykonawca nie jest samozatrudniony?
Co oznacza Twój status pracy w świetle prawa i przysługujące Ci prawa

Daniel Leal-Olivas, AFP
Czy wiesz, że możesz być „pracownikiem” i nadal być klasyfikowanym jako samozatrudniony? A może byłeś kiedyś zdezorientowany przez przyjaciół lub krewnych, którzy pracują dla jednej firmy, a jednak nie są „zatrudnieni” przez tę firmę?
Nie jesteś sam – i faktycznie stało się to kluczowym obszarem zainteresowania rządu. Oficjalny przegląd prowadzony przez Matthew Taylora, dyrektora naczelnego Royal Society for the Arts i byłego doradcy Tony'ego Blaira, właśnie złożył raport po dziewięciomiesięcznym śledztwie i zaproponował całą serię reform prawa pracy.
W szczególności określił szereg środków mających na celu zapewnienie większego bezpieczeństwa osobom zatrudnionym elastycznie w tak zwanej „gig economy”, z ostatecznym celem poprawy losu osób znajdujących się w trudnej sytuacji i zwiększenia uparcie powolnej produktywności gospodarki.
Więc jakie są różne statusy zatrudnienia? Jak ekonomia koncertów zmieniła rzeczy? I jak reformy Taylora zmieniłyby sytuację, gdyby zostały wprowadzone w życie?
Gig ekonomia
Termin ten opisuje nowoczesne, elastyczne struktury pracy charakterystyczne dla firm wywodzących się z Doliny Krzemowej i innych hubów technologicznych, takich jak Londyn, w tym firmy Uber, oferującej wspólne przejazdy oraz firmy kurierskiej Deliveroo.
Jej nazwa nawiązuje do idei, że zamiast relacji handlowej istniejącej między firmą a klientem, w tych przypadkach firmy klasyfikują się jako „pośrednicy” między indywidualnymi kontrahentami a potencjalnymi klientami. Wykonawcy ci następnie wykonują koncerty bezpośrednio dla klientów, a firmy pobierają prowizję.
Tak więc Uber uważa się za firmę technologiczną, która opracowała aplikację – a wszyscy jej kierowcy są klasyfikowani i opłacani jako samozatrudnieni kontrahenci prowadzący własne firmy.
Krytycy argumentują, słowami think-tanku Fundacji Resolution, że w wielu przypadkach pracownicy ci nie są samozatrudnieni, ale są po prostu „pracownikami w przebraniu”, którzy powinni korzystać z bardziej gwarantowanych praw.
Samozatrudniony
Jak więc można zdefiniować kogoś jako samozatrudnionego? Jest to jedno z trzech głównych określeń osób pracujących zgodnie z definicją w prawo pracy , który opisuje kogoś, kto ostatecznie prowadzi interesy dla siebie.
Należy jednak pamiętać, że nie jesteś samozatrudniony tylko dlatego, że firma, w której pracujesz, twierdzi, że jesteś – lub nawet dlatego, że podpisujesz umowę w tej sprawie.
Główne zasady samozatrudnienia są takie, że bierzesz na siebie ryzyko finansowe swojej działalności, masz co najmniej duży stopień samostanowienia w swojej pracy i, co najważniejsze, możesz pracować dla więcej niż jednego klienta „.
Jeśli jesteś rzeczywiście samozatrudniony, nie masz żadnych praw, które mają zastosowanie do pracowników, takich jak płaca minimalna, zasiłek chorobowy i urlopowy, zasiłek macierzyński lub możliwość wniesienia pozwu o bezprawne zwolnienie z pracy.
Płacisz również ubezpieczenie społeczne według niższej stawki 9 procent zamiast 12 procent.
Pracownik
Jest to określenie w prawie pracy – ale nie w prawie podatkowym – które sytuuje się pomiędzy zatrudnieniem a samozatrudnieniem io którym niewiele osób zdaje się wiedzieć.
Po odrębnych rozprawach sądowych status ten został już przyznany: kilku kierowców Ubera w zeszłym roku , jeden rider dla firmy kurierskiej CitySprint wcześniej w tym roku i jest wymagany przez grupę riderów Deliveroo oczekujących na rozprawa przed trybunałem werdykt.
Krótko mówiąc, możesz być pracownikiem, jeśli masz umowę z konkretną firmą, która nie jest klientem, a raczej ustala warunki Twojej pracy, w tym godziny, stałe stawki wynagrodzenia, lokalizacje lub schematy pracy.
W przeciwieństwie do wykonawców pracujących na własny rachunek, „pracownicy” mają prawo do płacy minimalnej w wysokości 7,50 GBP za godzinę dla osób powyżej 25 roku życia, a także do urlopu, zasiłku chorobowego i zasiłku macierzyńskiego. Nadal nie mają prawa domagać się niesłusznego zwolnienia.
To, w jaki sposób odnosi się to do opodatkowania, jest bardziej skomplikowane i jest przedmiotem testu przeprowadzonego przez HMRC, mówi LexisNexis . W rzeczywistości, jeśli nie osiągniesz wyższego progu samozatrudnienia – takiego jak możliwość zatrudniania i zwalniania personelu oraz możliwość zwiększenia zysku – prawdopodobnie zostaniesz opodatkowany jako pracownik.
Zatrudniony
Ta jest prostsza: jeśli pracujesz dla firmy, pracując w stałych godzinach i podążając za wskazówkami pracodawcy, jesteś zatrudniony.
Będziesz otrzymywać zapłatę za pomocą funkcji Pay As You Earn i potrącasz podatki u źródła, płacąc wyższą stawkę ubezpieczenia społecznego. Oczywiście możesz mieć jednocześnie więcej niż jedną pracę.
Wszyscy pracownicy mają prawo do płacy minimalnej, która, jak skandale, takie jak te związane z pokazem Sports Direct, musi obejmować cały czas spędzony według uznania firmy - i nie może być zmniejszona przez wymuszone potrącenia za takie rzeczy jak mundury.
Masz również prawo do ustawowego wynagrodzenia za czas choroby, urlopu i macierzyństwa, a po przepracowaniu dwóch lat w firmie możesz ubiegać się o niesłuszne zwolnienie i kwalifikować się do zwolnienia w przypadku zwolnienia z pracy.
Wykonawca zależny
ten Recenzja Taylora określić tę nową definicję, która zastąpiłaby obecny status pracownika i ma na celu zachowanie elastyczności gospodarki koncertowej, przy jednoczesnym zagwarantowaniu większej ochrony osobom pracującym dla tych firm. Zgodnie z obowiązującymi przepisami dałoby to prawo do urlopu, zasiłku chorobowego i zasiłku macierzyńskiego, ale nie do żądania niesłusznego zwolnienia.
Taylor chce doprecyzować sposób definiowania tego statusu, aby wszystko sprowadzało się do „kontroli”. Oznacza to prostszy test, który może zapytać, powiedzmy, czy firma ustala Twoją stawkę wynagrodzenia. Jeśli odpowiedź brzmi tak, jesteś zależnym wykonawcą, a nie samozatrudnionym.
A jeśli zostaniesz sklasyfikowany jako taki, będziesz pracownikiem prawa podatkowego, więc nie będzie zachęty podatkowej do oferowania mniej bezpiecznej pracy.
Pracownicy spełniający tę definicję otrzymywaliby o 20 proc. więcej niż płaca minimalna, ale tylko w godzinach szczytu. Przez resztę czasu firmy mogą płacić mniej, jeśli oferują wykonawcom przejrzystość „w czasie rzeczywistym”, aby umożliwić im dokonanie „świadomego wyboru”.
Związki skrytykowały przegląd za to, że nie zrezygnowano całkowicie z tej pośredniej opcji i że pozwalano firmom płacić czasami mniej niż płaca minimalna.
Kontrakty zerowe
Nie jest to oznaczenie prawne, ale termin używany do określenia formy umowy o pracę, która określa niski lub brak stałych godzin, powyżej których pracownicy mogą otrzymać więcej pracy według uznania pracodawcy.
Takie umowy są powszechne w sektorach handlu detalicznego, hotelarstwa i opieki i budzą kontrowersje, ponieważ ich pracownicy mogą mieć trudności z uzyskaniem kredytu hipotecznego i często skarżą się na to, że są zapraszani do pracy w bardzo krótkim terminie z groźbą całkowitej utraty pracy, jeśli odmówią.
Tak więc, według krytyków, faworyzują pracodawców pozbawionych skrupułów i pozbawiają praw słabszych pracodawców wykonujących niskopłatne zawody.
Taylor zwrócił uwagę, że 68 procent osób na tych stanowiskach twierdzi, że nie chce więcej godzin i cieszy się elastycznością, przy czym co piąta osoba uczy się w pełnym wymiarze godzin. W swoim przeglądzie starał się zapewnić większą ochronę i zmusić firmy do oferowania bardziej sprawiedliwych transakcji, ale bez całkowitego zamknięcia opcji.
Propozycje obejmują ustalenie wyższej płacy minimalnej za niezakontraktowane godziny, aby zachęcić firmy do zagwarantowania większej ilości pracy – oraz aby umożliwić pracownikom ubieganie się o pełną, stałą umowę po 12 miesiącach pracy z pracodawcą.
Znowu związki chcą ich całkowitego zakazania i nazwały proponowane reformy „słabymi”.