Ceny biletów Premier League: czy bunt kibiców jest uzasadniony?
Protesty to bardziej bunt chłopski niż rewolucja francuska – a obniżka cen niewiele by zmieniła

Fani Liverpoolu protestują przeciwko cenom biletów na Anfield w zeszły weekend
Lindsey Parnaby/AFP/Getty Images
Po wyjściu kibiców Liverpoolu w sobotę, protestach w Arsenalu i perspektywie bardziej bezpośrednich akcji kibiców, koszt oglądania piłki nożnej w Premier League nagle stał się nagłówkiem wiadomości, a kibiców oburzyły wysokie ceny biletów i postrzegana postawa klubów, które w przyszłym sezonie czerpie korzyści finansowe z transakcji telewizyjnej o wartości ponad 8 miliardów funtów.
Protest w Liverpoolu został wywołany planami pobrania 77 funtów za niektóre bilety na nową trybunę główną na Anfield w przyszłym sezonie, a działania fanów wywołały gorącą debatę na ten temat.
„Kibice Liverpoolu przodowały, trzeba im pogratulować tego, co zrobili”, pisze Joe Anderson, burmistrz Liverpoolu, w Czasy . „To kwestia chciwości klubów piłkarskich, które nie rozumieją, jak wpływa to na zwykłego mężczyznę, kobietę i dzieci na ulicy”.
Ale czy protesty odniosą skutek?
Manchester United ogłosił w tym tygodniu zamrożenie cen, informuje Codzienna poczta , a także został zaproponowany limit cenowy dla kibiców na wyjeździe w Premier League, który będzie przedmiotem dyskusji klubów.
Jednak wydaje się, że większość zespołów nie jest poruszona gniewem swoich kibiców. „Instynkt sugeruje, że ruch opuszczenia Premier League będzie bardziej buntem chłopskim niż rewolucją francuską pod względem wyniku” – mówi Miranda Hyde w Opiekun .
Zwolennicy twierdzą, że kluby powinny obniżyć ceny, ponieważ wpływy z bramek nie mają znaczenia w świecie transakcji telewizyjnych o wartości 8,3 miliarda funtów. Ale drugą stroną argumentu jest to, że bogate drużyny nie muszą już martwić się o zadowolenie fanów. „Wystarczy spojrzeć na mnóstwo krykieta testowego, aby przekonać się, że sport może istnieć wystarczająco lukratywnie (z pewnością dla menedżera krótkoterminowego) w świecie po widzu” – zauważa Hyde.
Dziennikarz przechodzi jednak po stronie kibiców. „Ogłoszenia, takie jak nowa struktura biletowa Liverpoolu, służą jedynie podkreśleniu, jak groteskowo oddaleni menedżerowie wydają się oderwać od rzeczywistości ludzi, których stoją w odległości zaledwie kilku metrów każdego tygodnia” – przekonuje.
Ale czy to fani się mylą? Istnieje statystyka „rzadko uznawana przez działaczy”, mówi Matthew Syed w: Czasy , co oznacza, że prawie każdy mecz Premier League jest wyprzedany w 100 procentach.
„To nam mówi, że ceny nie są zbyt wysokie. Jak mogą być, skoro są kupowane w całości przez chętnych nabywców? On pyta. „Mówi nam też coś innego: gdyby ceny zostały obniżone, liczba osób uczęszczających na mecze byłaby dokładnie taka sama jak dzisiaj. Jedyna różnica polega na tym, że listy oczekujących będą się powiększać.
Twierdzi, że wiele argumentów użytych do uzasadnienia obniżek cen jest „intelektualnie haniebnych” i opiera się na pragnieniu oficjalnych grup kibiców, aby mieć uprzywilejowany dostęp do terenów. Jak mówi, działacze „chcą wykorzystać przewagę związaną z zasiedziałem” i stworzyć „zamknięty sklep pod każdym względem oprócz nazwy”.
„To tak, jakby lobbować w wielkim supermarkecie, który właśnie osiągnął zdrowe zyski, aby dokonać ogromnych cięć cen żywności” – twierdzi Syed. „Bez jakiegokolwiek zwiększenia podaży doprowadziłoby to po prostu do boleśnie długich kolejek, czarnych rynków, haraczy i być może przemocy”.
Popyt, podsumowuje, przewyższa podaż, a to oznacza, że cena ma dobry stosunek jakości do ceny.
Co więcej, a ankieta The Times kibiców we wszystkich 20 klubach Premier League nie ujawniło powszechnego gniewu z powodu cen. Tylko siedmiu wyraziło opinię, że ceny biletów są zbyt wysokie, ośmiu stwierdziło, że ich kluby oferują dobrą jakość, a pięć było neutralnych.
Ceny biletów Premier League: planowane kolejne protesty fanów
09 lutego
Menedżer Liverpoolu Jurgen Klopp wezwał klub do znalezienia rozwiązania sporu o ceny biletów na Anfield po tym, jak bunt fanów spowodował, że w sobotę z meczu The Reds wyszło 10 000 osób.
Liverpool prowadził z Sunderlandem 2:0, gdy exodus rozpoczął się po 77 minutach. Nagła akcja została powiązana z późnym wyzdrowieniem Sunderlanda, gdy walczyli o remis 2-2.
Fani są wściekli z powodu planów pobrania aż 77 funtów za bilet, gdy przebudowa głównej trybuny na Anfield dobiegnie końca. Klopp, którego były klub, Borussia Dortmund, był często chwalony za niskie ceny, wydawał się wyrażać sympatię do kibiców i powiedział, że gniew na trybunach to „mój problem”.
Powiedział: „Powinniśmy porozmawiać o tym z jak największą liczbą osób i miejmy nadzieję, że w końcu znajdziemy rozwiązanie, z którego każdy będzie zadowolony.
„To był znak w sobotę i myślę, że łatwo było to zrozumieć. To jest dobra rzecz ze znakami. Teraz musimy o tym porozmawiać.
Fani Liverpoolu nie są sami w swoich frustracjach, donosi Codzienny Telegraf . Federacja Kibiców Piłki Nożnej zwołała spotkanie organizacji kibiców, aby „zaplanować falę skoordynowanych działań”.
Akcja w Liverpoolu była jak dotąd najwyraźniejszą wskazówką, że ogromna liczba kibiców została doprowadzona do punktu krytycznego z powodu niepowodzenia zespołów w dzieleniu się częścią ich nowego kontraktu telewizyjnego o wartości 8,3 miliarda funtów, co jest gratką, która ma poszerzyć przepaść między tymi w grze i ci, którzy płacą, aby to śledzić”, mówi gazeta.
Siła kibiców zaczyna działać – Liverpool został zmuszony do zrewidowania swojej strategii cenowej, a reakcja online w zeszłym tygodniu zmusiła Arsenal do rezygnacji z dopłaty do biletów sezonowych.
„Spór w Liverpoolu rozgorzał w czasie, gdy kluby Barclays Premier League kłócą się o to, czy powinny pójść na zbiorowe ustępstwa wobec rosnącej złości kibiców na ceny biletów” – mówi Czasy .
Twierdzi, że plan wprowadzenia limitu 30 funtów na bilety wyjazdowe został poparty przez kluby, w tym Everton, Newcastle United, Southampton i Bournemouth, ale sprzeciwiały się one zamożniejszym drużynom, w tym Arsenalowi, Chelsea i Tottenham Hotspur.
Plan jednak prawdopodobnie nie zostanie przyjęty, ponieważ nie uzyskałby poparcia dwóch trzecich klubów, donosi Opiekun .
To sprawiło, że Federacja Kibiców Piłki Nożnej jest gorzko rozczarowana, kontynuuje, zauważając również, że akcja typu widzianego na Anfield może okazać się trudna do zorganizowania.
„Chociaż powszechny strajk może być trudny do osiągnięcia, FSF wezwała również sfrustrowanych fanów do zgłaszania skarg sponsorom klubu, tak jak wielu w Liverpoolu zrobiło z [sponsorem czerwonych] Subwayem” – dodaje Guardian.