Agent, który powalił Sama Allardyce'a „zdruzgotany” przez żądło
Scott McGarvey mówi, że decyzja o zwolnieniu szefa Anglii była „żartem” i że uczestniczył w spotkaniach tylko jako przysługa

Agent piłkarski Scott McGarvey
Sky Sports
Agent piłkarski w centrum skandalu, który… kosztował Sama Allardyce'a pracę jako menedżer Anglii przerwał milczenie, mówiąc, że jest „zdruzgotany” przez żądło Daily Telegraph, które go powaliło.
W wywiadach z Czasy oraz Sky Sports Scott McGarvey określił decyzję Związku Piłki Nożnej o zwolnieniu Allardyce'a jako „żart”. Przyznał jednak, że był częściowo odpowiedzialny za upadek angielskiego menedżera, ponieważ nieświadomie zapraszał go na spotkania z tajnymi reporterami udającymi biznesmenów.
Podczas tych spotkań szef Three Lions skomentował własność graczy, którzy zakończyli jego panowanie w Anglii już po 67 dniach. Allardyce został również sfilmowany, gdy aranżował zarabianie dodatkowych pieniędzy poprzez przemawianie motywacyjne i został przyłapany przed kamerą, jak naśmiewał się z poprzedniego menedżera Anglii, Roya Hodgsona.
– Jestem dla niego zdruzgotany. Nie wyobrażam sobie nic gorszego, co mogłoby się wydarzyć” – powiedział były zawodnik Manchesteru United, McGarvey, który znał Allardyce'a z czasów gry w latach 80-tych. – Musi czuć, że jestem odpowiedzialna, bo to ja go przyprowadziłam na spotkanie.
„To najgorsze uczucie na świecie. Mam własną sytuację, ale prawdziwą parodią jest Sam. Gdyby stracił pracę w Crewe Alexandra, byłbym za niego wypatroszony. Ale stracił pracę jako menedżer w Anglii, pracę, do której się zbudował. Stracenie przez Sama tej pracy, szczerze mówiąc, to mnie zabija. Zabija mnie.'
McGarvey twierdzi, że Allardyce zgodził się uczestniczyć w spotkaniach tylko w ramach przysługi po tym, jak zawarł umowę z „Meiran Sports Management”, fikcyjną firmą stworzoną przez Telegraph.
„Wiedział, że było to dla mnie trudne i że to w wielkim stylu sprawi, że znów będę na dobrej drodze. Z przyjemnością mi pomógł” – powiedział McGarvey.
Utrzymywał również, że Allardyce był kierownikiem Sunderlandu, a nie Anglii, kiedy po raz pierwszy zwrócił się do niego o pomoc i opisał operację Telegraph jako pułapkę przez „duże E”.
„To 13 tygodni dziesiątek e-maili, setek SMS-ów, setek telefonów i wciągnięcia w tę historię więcej niż siedmiu lub ośmiu niewinnych osób” – powiedział Sky Sports.
McGarvey powiedział również, że w wyniku tej historii jego kariera legła w gruzach. „Moja reputacja jest przez to mocno nadszarpnięta. Zostałem oszukany i zraniło mnie to i zraniło moją rodzinę, uwierz mi” – powiedział „Timesowi”. „Nie jestem pewien, czy mogę teraz pracować w piłce nożnej. Moja żona nie chce, żebym teraz angażował się w piłkę nożną. Uważa, że czas zrobić coś innego.