Recenzja restauracji Sumosan Twiga: ciekawie serdeczny kulinarny crossover
W tym ekskluzywnym lokalu w Belgravia włoski spotyka się z japońskim

Wszyscy tam byliśmy. Jedno z was chce włoskiego, drugie japońskiego. Następuje impas i zamiast tego wychodzisz na hamburgery.
Ale co by było, gdybyście oboje mogli mieć to, czego pragniecie w restauracji, która jest w stanie produkować dwie różne kuchnie na wysokim poziomie?
Sumosan Twiga proponuje właśnie to: serwować wspaniałe włoskie jedzenie obok równie dobrego japońskiego. Nie połączenie tych dwóch, tylko dwa oddzielne menu siedzące obok siebie.
Jak wszyscy wiemy, mechanika kwantowa wymaga, aby dwie kuchnie nie mogły jednocześnie zajmować tej samej przestrzeni. Czy mogą? The Week Portfolio poszedł zbadać.

Łatwo byłoby przegapić Sumosan Twiga, gdybyś nie szukał jej wyraźnie. Skromne wejście do restauracji znajduje się dyskretnie między sklepem z bielizną La Perla z jednej strony a ekskluzywnym butikiem z biżuterią z drugiej.
Kiedy już jesteś w środku, wspinasz się po kondygnacji lub dwóch schodach, w zależności od tego, czy masz zamiar wypić drinka przed posiłkiem w przewiewnym barze na najwyższym piętrze, czy udać się prosto do jedzenia na antresoli.
Wzięcie dodatkowego lotu jest warte wysiłku – bar serwuje krótką, ale świetnie dobraną listę koktajli. Midsummer Drop równoważy słodycz domowej roboty granatu z sokiem z limonki i towarzyszy mu odrobina świątecznego musu – szampan, zdaniem recenzenta, jest mile widzianym dodatkiem do większości koktajli.

Jeśli nie pijesz, koktajle bezalkoholowe też są dobre. Zbyt często koktajl bezalkoholowy smakuje tak, jakby był przeznaczony dla dzieci, ale Sumosan Twiga wybiera napoje dla dorosłych, ale bez alkoholu.
Ostatecznie główne wydarzenie jest na niższym poziomie, gdzie Półwysep Apeniński znajduje się na kursie kolizyjnym z Krajem Kwitnącej Wiśni.
To, co najpierw zauważasz, to absolutny rozdział Kościoła i państwa. Menu jest podzielone na środek: po jednej stronie znajdują się opcje włoskie, po drugiej japońskie. Być może zaskakujące jest to, że kelnerzy radzą gościom wybrać mieszankę tych dwóch.
Postąpiliśmy zgodnie z tą radą i otworzyliśmy wybór małych talerzy z japońskiej partycji, zanim przekroczyliśmy granicę z Włochami na nasze dania główne.

W ten sposób odkryliśmy wiele ważnych wydarzeń po obu stronach, jak powiedziałby prezydent USA.
Zaczęliśmy od dwóch ramion kraba królewskiego, do każdej z różnymi nadzieniami – jednym kremowym, drugim pikantnym. Nieoczekiwanie wybór z tych dwóch był kremowy, który, jak sądziłem, mógł pokonać kraba. W rzeczywistości dało to delikatne, mięsne miejsce do wyrażenia siebie.
Następny był intrygująco zatytułowany J’ Secret Mix. Nazwa dania jest równie bezpretensjonalna jak wejście do restauracji, ale jeśli wybieracie się do Sumosan Twiga, musicie tego spróbować. Sashimi z tuńczyka, łososia, okonia morskiego i krewetek leżą w kałuży cytrusowego sosu Ponzo i domyślam się, że sekretem dania jest odrobina oliwy truflowej. Jest pyszny i od tamtej pory nie mogę przestać o tym myśleć.
Zamówiliśmy też bułeczki dla miliarderów, które są równie bogate, jak ich rachunek: surowa wołowina Wagyu z truflami – spektakularnie obleśna, nawet jeśli nie jest to najbardziej autentyczne sushi. Ale sushi na Zachodzie już dawno odeszło od swoich tradycyjnych korzeni.

Na dokładkę i dlatego, że jesteśmy chciwi, zamówiliśmy też miskę edamame. Część naszej piątki dziennie, powiedzieliśmy sobie.
Następnie przyszedł czas na dania główne. Za radą naszego kelnera oboje zdecydowaliśmy się na makaron. Moje domowe strozzapreti z jagnięcą ragout pojawiło się w srebrnym naczyniu do podania przy stole z nutą teatralności. Czy to dodało coś do doświadczenia makaronu? Aktualnie tak. Ale makaron też mówił sam za siebie. Strozzapreti były odpowiednio al dente , podczas gdy ragu było grube i roztapiająco wyśmienite.

Nigdy nie zamawiałem Cacio e Pepe poza Rzymem, bojąc się, że zobaczę zwodniczo złożone danie nieudane. Chociaż składa się tylko z trzech składników: pecorino, papryki i makaronu, piekielnie trudno jest zrobić go dobrze. Na szczęście Sumosan Twiga wyprodukowała niemal idealną interpretację. Penne było na miejscu, a sos, pochodzący wyłącznie z wody z makaronu, był pikantną rozkoszą z odrobiną ciepła z czarnego pieprzu.
Na koniec pod kopułą z przędzionego cukru pojawiła się fondant, która po przebiciu odsłoniła starannie przygotowaną gąbkę, z której sączyła się roztopiona czekolada. Dobrze było zakończyć nasz posiłek na jadalnej ziemi niczyjej: ani włoski, ani japoński, ten wspaniały francuski deser jest wystarczająco dobry, aby zgromadzić wszystkich walczących współbiesiadników, którzy popełnili błąd spędzając wieczór osobno.
Choć może się to wydawać nieoczekiwane, Sumosan Twiga naprawdę oferuje to, co najlepsze z obu światów.
Ceny od około 50 funtów do 60 funtów za osobę bez napojów.
Sumosan Twiga, 165 Sloane St, Londyn SW1X 9QB; sumosantwigalondon.com