Gary Anderson: mistrz w rzutkach, który nie widzi tablicy
Scot pokonuje krótkowzroczność, aby dołączyć do wybranego zespołu, który pokonał Phila Taylora w finale

Ben Hoskins/Getty Images
Darts ma nowego mistrza po tym, jak Gary Anderson pokonał Phila Taylora w finale Mistrzostw Świata PDC w „emocjonującym finale” turnieju w Alexandra Palace.
Krótkowzroczny Szkot wykazał „niesamowitą siłę psychiczną”, aby powstrzymać 16-krotnego mistrza i wygrać 7-6, mówi Codzienny Telegraf . Staje się dopiero czwartą osobą, która pokonała „The Power” Taylora w 20 zawodach o tytuł mistrza świata.
Anderson musiał przezwyciężyć pecha, wrogi tłum i przeciwnik, który nie chciał się przewrócić, mówi Czasy , ponieważ Taylor dwukrotnie odzyskał równowagę po dwóch setach, zanim przegrał decydującego seta. W pewnym momencie, po objęciu prowadzenia 5-3, Anderson zarejestrował brak punktów, gdy jego trzecia lotka zrzuciła dwie pierwsze z łóżka z potrójnej 20 i cała trójka zatrzymała się na dywanie.
Jak twierdzi gazeta, turniej odbył się w jednym z najlepszych meczów w historii, w tym ostateczne porażki Taylora z Johnem Partem w 2003 roku i Raymondem van Barneveldem w 2007 roku, które również zakończyły się wynikiem 7-6. Finał miał „więcej zakrętów i zakrętów niż Tamiza” i „wyprodukował rzucanie najwyższej klasy w noc nerwowego napięcia”.
To był „monumentalny wyczyn koncentracji i wytrzymałości”, zgadza się Codzienne lustro .
Jeszcze bardziej niezwykły jest fakt, że Anderson ledwo widzi cele na tablicy, mówi: Opiekun . „Anderson, który przegrał swój jedyny poprzedni finał z Adrianem Lewisem w 2011 roku, w ostatnich latach stał się coraz bardziej krótkowzroczny, ale nie chce nic zrobić, aby rozwiązać ten problem” – wyjaśnia Barry Glendenning.
Przed turniejem przyznał nawet, że ma problemy z odczytaniem tablicy wyników, nie mówiąc już o dostrzeżeniu wysokich i podwójnych łóżek.
Noszenie okularów zmusiłoby 44-latka do odbudowania akcji rzucania, a Szkot ma lęk przed soczewkami kontaktowymi. Wykluczył również operację laserową.
„Teraz rzuca głównie z pamięci, dążąc do różnych maleńkich czerwonych i zielonych rozmyć”, pisze Glendenning.