Dlaczego zachodnie służby wywiadowcze nie przewidziały nadchodzącej Izydy?
Jeden z doradców Camerona zauważył: „Myśleliśmy, że Isis jest w odwrocie pod koniec zeszłego roku”…

Spencer Platt/Getty Images
Jest coś dziwnego w nagłej fali ostrzeżeń o zagrożeniach dla samolotów lecących do USA ze strony bombowców szkolonych przez Al-Kaidę i Izydę. Wraz z tym pojawia się silne poczucie, że w kraju służb wywiadowczych zamykają się drzwi stajni, długo po tym, jak konie uciekły.
Kampania piorunów, która widziała Izydę przejąć ogromną część Syrii i Iraku i deklarują własne państwo islamskie, nie było przewidywane przez analityków w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Doradca akademicki Davida Camerona powiedział prywatnie w zeszłym tygodniu: Myśleliśmy, że Isis jest w odwrocie pod koniec zeszłego roku, a niektórzy w regionie mówili, że to koniec.
Starszy dziennikarz w The Guardian powiedział w tym tygodniu wspólnemu przyjacielowi, że on i jego koledzy uważają, że media przereklamowały twierdzenia Izydy, a ich sukces prawdopodobnie okaże się efemeryczny i tymczasowy.
Kto go karmił tą linią? Ponieważ jeden z czołowych wysłanników Wielkiej Brytanii w regionie, arabista z wieloletnim doświadczeniem na Bliskim Wschodzie, powiedział mi kilka dni temu: Oczywiście Izyda jest bardzo potężna i bardzo ważna. Udało im się zebrać poparcie wszystkich niezadowolonych sunnitów w Syrii i Iraku, którzy poczuli się opuszczeni przez obecne reżimy w Damaszku i Bagdadzie.
Przywrócenie zaufania i ładu w społecznościach sunnickich zajmie dużo czasu. Ale najpilniejszym zadaniem jest stłumienie natarcia bojowników dowodzonych przez Izydę. Stanowią poważne zagrożenie daleko poza Bliskim Wschodem.
Czy więc służby wywiadowcze patrzyły w inną stronę, gdy Izyda przedzierała się przez Mosul mniej więcej miesiąc temu? A jeśli nie, dlaczego nie zostaliśmy ostrzeżeni?
Jeśli prawdą jest, że najbardziej utalentowany twórca bomb Al-Kaidy, Ibrahim al-Asiri, przeniósł swoich najbardziej obiecujących praktykantów terrorystycznych do Syrii, jak MI6 sugerował w swoich zwykłych dziennikarskich ulotkach, musimy spodziewać się większych wysiłków w celu zmniejszenia liczby pasażerów samoloty zmierzające do Ameryki.
W obliczu postępu Izydy wydaje się, że wśród tych, którym zagraża, istnieje zaburzenie deficytu uwagi publicznej. Dziś nawet premier Iraku Nouri al-Maliki wydaje się sądzić, że jego główna opozycja wywodzi się z jego własnej szyickiej społeczności. W tym tygodniu wysłał helikoptery i wojska, by stawić czoła 25-tysięcznej milicji utworzonej przez radykalnego duchownego Mahmouda al-Sarkhiego w świętym szyickim mieście Karbali. Jednocześnie proponował „rozejm” sunnickim bojownikom podążającym za Izydą.
Głównym problemem praktycznym – według mojego wysłannika arabskiego – jest to, że jest nam bardzo trudne – prawie niemożliwe – zejście na ziemię na ziemi należącej teraz do Izydy w celu zebrania informacji na temat nowych producentów bomb i agentów terrorystycznych, którzy są obecnie szkolony przez Izydę i Al-Kaidę.
To z kolei narysowało dziwaczną linię argumentacji ze strony niektórych architektów amerykańsko-brytyjskiej interwencji w Iraku w 2003 roku, w tym Tony'ego Blaira i byłego wiceprezydenta USA Dicka Cheneya. Dalecy od uznania jakiejkolwiek odpowiedzialności za obecny krach w Iraku, wzywają do dalszej i większej interwencji mocarstw zachodnich, ponieważ jak Cheney powiedział Fox News, możemy być na dobrej drodze do czegoś gorszego niż 11 września.
Sprawę wizji Blaira przedstawił w tym tygodniu Matthew D’Ancona, były redaktor The Spectator, w dość osobliwych słowach. Pogląd, że Blair jest odpowiedzialny za powstanie Isis, odzwierciedla leniwe podejście, napisał w poniedziałkowym New York Times. Pan (Saddam) Hussein był zajętym sponsorem przemocy dżihadystów, ale gdyby wojna nigdy nie wybuchła, a on i jego przestępcza rodzina nadal trzymali się władzy, czy jesteśmy tak pewni, że wersja Izydy i tak by nie powstała?
Cóż, nie tak, jak jest teraz, jest odpowiedzią, ponieważ Saddam zyskał szerokie poparcie sunnitów, którzy teraz podążają za czarnymi sztandarami Izydy. Jeśli chodzi o bycie zajętym sponsorem dżihadystycznej przemocy, według danych Saddam nienawidził i bał się dżihadystów w takim samym stopniu, jak autokraci Mubarak i Kaddafi.
Sprawa przeciwko strategii pospiesznej interwencji Blaira i Busha w Iraku polega na tym, że nigdy nie pomyśleli o strategicznych konsekwencjach stawienia czoła nieistniejącemu zagrożeniu – fantomowej broni masowego rażenia – i wyrzuceniu dyktatora, który nie ma pojęcia, w co włożyć jego miejsce.
Błędy te zostały spotęgowane przez rozmyślny demontaż profesjonalnego rdzenia armii irackiej i administracji cywilnej Baath, w tym tych, którzy kierowali szpitalami i szkołami w Iraku. Te dwie instytucje były jedynymi, które miały szansę spajać kraj.
Rozczłonkowanie służby cywilnej i armii było katalizatorem i przyczyną obecnego chaosu i narastającej wojny domowej w Iraku.
Jest bardzo prawdopodobne, że takie względy doprowadziły do ostrzeżeń służb wywiadowczych co do prawdziwego stanu rzeczy na ziemiach, do których obecnie domaga się Państwo Islamskie i kalifat Izydy.
Zarówno Obama, jak i Cameron mają newralgiczne podejście do słowa „ja” – Interwencja. Wydaje się więc, że ich agencje stosują wypróbowaną i przetestowaną maksymę każdego dobrego adwokata lub dziennikarza: jeśli masz wątpliwości, pomiń to.