Czy koronawirus zabił dzwon śmierci na codzienne dojazdy do pracy?
Centra finansowe i miasta dojeżdżające do pracy szykują się na spowolnienie gospodarcze, ponieważ firmy zachęcają do pracy z domu

Centra finansowe i miasta dojeżdżające do pracy szykują się na spowolnienie gospodarcze, ponieważ firmy zachęcają do pracy z domu
Obrazy Getty
Dni codziennych dojazdów mogą być policzone, ponieważ coraz więcej dużych firm wdraża programy pracy z domu w następstwie pandemii koronawirusa.
J.P. Morgan, największy bank inwestycyjny na świecie, powiedział pracownikom w Londynie, że po zakończeniu epidemii będą nadal pracować zdalnie w niepełnym wymiarze godzin, podczas gdy elitarna firma prawnicza Linklaters pozwoli swoim pracownikom wykonywać pracę z domu przez cały czas. do połowy każdego tygodnia.
Ponieważ inni pracodawcy planują podobne środki, dojazd, jaki znamy, jest zagrożony, z potencjalnie ogromnymi konsekwencjami dla naszych miast i życia społecznego, mówi Opiekun Sam Wollaston. Więc jakie są potencjalne reperkusje?
Poprawa samopoczucia pracowników
Pracownicy od dawna wyrażają obawy dotyczące dojazdów do pracy i równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, a zmiana w kierunku pozostania w domu prawdopodobnie będzie mile widziana przez wielu pracowników.
Według Zarządzanie ludźmi , niedawna ankieta przeprowadzona wśród 100 pracowników z Wielkiej Brytanii wykazała, że jeden na czterech podał obawy o swoje zdrowie jako główny powód, dla którego chce opuścić biuro na dobre, podczas gdy wielu miało inne powody, by nie chcieć wrócić do miejsca pracy.
Prawie czterech na dziesięciu (37%) respondentów stwierdziło, że ich największym zmartwieniem jest potencjalny wpływ na równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, a 34% stwierdziło, że nie chce wracać do dojazdów.
Wieśniak! Finanse donosi, że oddzielne badania według platformy zatrudniania Totaljobs sugerują, że ponad połowa (52%) byłych osób dojeżdżających do pracy w Wielkiej Brytanii nie tęskni za podróżami do pracy.
Czy zrujnuje gospodarki miasta?
Gdy gospodarka ponownie się otworzy, przyszłość wielu firm w centrach miast będzie zależeć od pracowników biurowych i codziennych dojeżdżających do pracy, którzy byli nieobecni od miesięcy, mówi Telegraf .
Dobrobyt centralnego Londynu i Canary Wharf jest zagrożony po dziesięcioleciach jako globalny ośrodek i ogromne inwestycje w miliony stóp kwadratowych światowej klasy powierzchni biurowej.
Ucierpieć mogą też miasta w tak zwanych pasach podmiejskich.
Dojazdy ukształtowały nasze miasta i dały początek kolei podmiejskiej, autobusom i metrze, mówi Wollaston z The Guardian.
Pisze, że między pierwszą a drugą wojną światową jedna trzecia Brytyjczyków dojeżdżała do pracy dzięki nieplanowanemu rozwojowi, gdy na obrzeżach miast pojawiały się nowe obszary miejskie.
Ale pandemia oznacza, że dla wielu nie trzeba już wychodzić z domu, nie mówiąc już o swojej okolicy, aby iść do pracy.
A co z miastami dojazdowymi?
Badania opublikowane przez BBC na początku tego miesiąca okazało się, że londyńskie miasta dojeżdżające do pracy odnotowały najwyższy odsetek osób przenoszących się na Universal Credit od czasu rozpoczęcia blokady przez koronawirusa.
Eksperci twierdzą, że spadek liczby pracy biurowej w stolicy wpłynął na zatrudnienie w miastach dojeżdżających do pracy, według nadawcy.
Laura Gardiner, dyrektor ds. badań w think tanku Resolution Foundation, powiedziała: Ci pracownicy mogą nadal pracować z domu, ale wiele branż wokół nich – kawiarnie, restauracje, sektory handlu detalicznego – ludzie, którzy przyjeżdżają do miasta, aby zapewnić usług dla tych pracowników biurowych, dlatego nie mają nic do roboty.
Ci ludzie zwykle mieszkają na obrzeżach miast, co jest szczególnie dotkliwe w Londynie.
Jednak brytyjskie społeczności wiejskie mogą skorzystać na spadku liczby dojazdów do pracy. Koniec blokady piły gwałtowny wzrost wyszukiwań nieruchomości na wsi przez ludzi mieszkających w miastach.
A Badanie ruchu w prawo ujawnił 126% wzrost zapytań o nieruchomości wiejskie w czerwcu i lipcu w porównaniu z tym samym okresem w 2019 roku.
Jak będą wyglądały sieci transportu publicznego?
W niektórych przypadkach skutki pandemii były już druzgocące.
Transport for London (TfL) był bliski wyczerpania pieniędzy w maju, a Ministerstwo Skarbu zostało zmuszone do udzielenia pomocy w wysokości 1,6 miliarda funtów, aby utrzymać podstawową usługę. TfL otrzymuje zdecydowaną większość (75%) swoich dochodów z opłat, co oznacza, że spowolnienie dojazdów do pracy poważnie ograniczyło jej dochody.
Ale dla innych firm kolejowych, które nie korzystają z tego modelu finansowego, spadek dojazdów może być błogosławieństwem w nieszczęściu.
Tak jak zwierzak jest nie tylko na Boże Narodzenie, tak pociąg nie służy tylko w godzinach szczytu: zarówno zwierzak, jak i pociąg są zobowiązani przez całą dobę, siedem dni w tygodniu, pisze Sim Harris, redaktor naczelny Aktualności kolejowe .
Pociąg stojący bezczynnie na bocznicy jest z pewnością nieco tańszy – nie zużywa prądu trakcyjnego lub nie zużywa go wcale, nie ma przejechanych kilometrów, żadnych opłat za dostęp do torów i drogiego maszynisty siedzącego w kabinie.
Ogólnie rzecz biorąc, koleje podmiejskie są drogie w eksploatacji, przynajmniej jeśli mają ostre wzniesienia typowe dla Wielkiej Brytanii (i wielu innych krajów), dodaje. Tak więc złagodzenie popytu na dojeżdżających mogłoby pomóc kolejom w średnim i długim okresie, zamiast je uszkadzać.