Chanel Resort 2018
Witajcie Kaiser Karl na przygodę w klasycyzmie

Kosmiczna ekspedycja fantasy mogła konkurować tylko z równie epickim motywem pokazowym i, jak zwykle, Karl Lagerfeld nie zawiódł inspirowaną starożytną greką kolekcją Chanel na sezon 2017/2018.
Gotowy do noszenia pokaz Chanel AW17/18 w marcu zabrał nas na Księżyc i z powrotem dzięki zabawnemu spojrzeniu Lagerfelda na retro-futuryzm, którego kulminacją był hałaśliwy finał startu rakiety. Jeśli chodzi o modę, uraczono nas istną odyseją kosmiczną: tweedowe spódniczki z lejkowatymi kołnierzami inspirowane klasycznymi skafandrami; szyfonowe sukienki z nadrukowanym wizerunkiem unoszących się kosmonautów; białe perwersyjne buty w stylu Courrèges i mnóstwo obcych czesań na plecach w kształcie głowy jaja.

Natomiast Resort 2017/2018 był nowoczesnym klasycyzmem widzianym przez kolumny starożytnej Grecji – lub, jak nazywał to Kaiser, „La Modernité de l’Antiquité”. Jeśli cokolwiek łączy te dwa spektakle ze sobą, to to, że obaj odrzucili koncepcję ponadczasowości i nieograniczonej wyobraźni człowieka – co jest być może alegorią samego Lagerfelda: pozornie niepowstrzymanej siły w wieku 83 lat; odpowiedź mody na Juliusza Cezara, a może supernowa.
Ta kolekcja rejsów była niewątpliwie komercyjna – jak wszyscy wiemy, kolekcje „w połowie sezonu” często stanowią lwią część przychodów luksusowej marki – ale cudowną rzeczą w Chanel jest to, że francuski dom naprawdę działa z motywem, co również sprawia, że jest wysoce pożądany i rozpoznawalny, gdy trafi do domów towarowych i butików. To skarb, który i tak wydaje się działać dla nich.
Scenografia w paryskim Grand Palais mogła zostać wypożyczona z Universal Studios: wielkie imitacje rzymskich kolumn i ruin tworzyły kiczowate tło dla procesji na wybiegu. Czy spodziewaliśmy się posągowych białych garniturów, greckich sukienek, koronek z liści laurowych i pasiastych sandałów gladiatorów? Piekło tak zrobiliśmy! I to jest dokładnie to, co otrzymaliśmy dopiero dzięki narracji „Lagerfeld”.

Kolorowe sandały na wysokim obcasie Chanel były zapinane na krzyżujące się paski na całej długości nogawki – pięta zaprojektowana jako mini starożytna grecka kolumna z wirującymi wolutami. Zamiast koron włosy modelek utrzymywano na miejscu za pomocą ozdobnych złotych lub białych opasek; dekolty obramowano miękko udrapowanym jedwabiem; białe tweedowe garnitury zyskały spartański charakter dzięki postrzępionym brzegom minispódniczek i wiązaniom ze sznurka na obcisłych kurtkach.
„Afrodyty” z pokazu miały na sobie romantyczne białe sukienki wyszywane złotymi wzorami liści laurowych, a także majestatyczne, długie linie/całkowicie czarne komplety – mocne i dramatyczne sylwetki, kontrastujące z ultrakobiecymi detalami, takimi jak delikatne plisowane rękawy typu cap, misterne złote koraliki , mieniące się złote tkaniny i długie tasiemki (również we włosach), które spływały od karku do talii niczym tańczące węże.

Przekaz był pełen siły i hartu ducha, ale w przeciwieństwie do słynnego „zlotu feministycznego” Chanel – zobacz wybieg uliczny wiosna/lato 2015, na którym modelki wymachiwały plakatami z hasłami „Najpierw kobiety” i „Historia to jej historia” – Ośrodek 2017/ Kolekcja 2018, ze wszystkimi motywami przewodnimi inspirowanymi Kleopatrą i alegorią starożytnej Grecji, była mniej skoncentrowana na treści, niż na treści i użyteczności. Tutaj każdy mógł znaleźć coś dla siebie – niezależnie od tego, czy chcesz chwiać się w szpilkach robiących imperium, czy nie.