Szkocja panikuje: czy Cameron i Miliband mogą się posiekać?
Jeśli sondaż okaże się poprawny i Szkoci wybiorą niepodległość, następne wybory mogą wyglądać zupełnie inaczej
Późna świadomość, że Szkocja może zmierzać do oderwania się od reszty Wielkiej Brytanii, zwróciła uwagę zarówno Davida Camerona, jak i Eda Milibanda, że mogą być zmuszeni do rezygnacji, jeśli kampania na rzecz utrzymania Szkocji w Unii przegra.
Cameron, ponieważ jest osobiście odpowiedzialny za pozwolenie na referendum w pierwszej kolejności i można go winić za to, że pozwolił liderowi szkockich nacjonalistów, Alexowi Salmondowi, dyktować pytanie na karcie do głosowania – „Czy Szkocja powinna być niepodległym krajem?”.
Miliband, ponieważ jego własna nieskuteczna kampania, a także kluczowych postaci Partii Pracy Alistaira Darlinga, Douglasa Alexandra i Gordona Browna, musi być obwiniana za największy ruch od obozu „Nie” do obozu „Tak” w ostatnich tygodniach – ruch zwolenników szkockiej Partii Pracy. Wyborcy związkowi, którzy zamierzają głosować na „Tak”, w ciągu jednego miesiąca zmaleli z 18 do 35 procent.
Henry McLeish, były premier Partii Pracy w Szkocji, powiedział dziś rano w programie Radio 4 Today, że kampania Partii Pracy „Nie” była „negatywna”, „protekcjonalna” i „brakowało duszy”. Wczoraj prezenter Today, James Naughtie, przemawiający z północy granicy, powiedział, że za każdym razem, gdy Miliband przyjeżdżał z Londynu, aby przemawiać na wiecach No, po prostu wysyłał więcej Szkotów do obozu Yes.
Sondaż YouGov, który tak zaszokował establishment polityczny, prowadząc po raz pierwszy kampanię „Tak”, pokazuje również, że Miliband, zawodowy polityk metropolitalny, jest nieufny wśród Szkotów prawie tak samo jak Cameron (67 proc. nie ufa Milibandowi w porównaniu z 73 procent dla Camerona).
- Don Brind: YouGov sonduje szokującą opinię – ale czy to trafne?
W rezultacie Partia Pracy grozi, że się włączy. Alistair Darling, lider kampanii Better Together, odzyskał etykietkę „lacklustre” po krótkim sukcesie w pierwszej debacie telewizyjnej, podczas gdy „Wee” Dougie Alexander najwyraźniej przegrał tak strasznie, że nikt nie chce, aby prowadził kampanię wyborczą Miliband w maju 2015 r. , nad którą miał przejąć kontrolę. Ale posłowie Partii Pracy mówią prywatnie, że większość winy ponosi sam Miliband.
Teraz Ed jest tak spanikowany, że planuje uruchomić tajną broń przeciwko nacjonalistom - Lord (John) Prescott. Ignorując fakt, że w 2004 r. przegrał on katastrofalnie referendum w sprawie decentralizacji dla północno-wschodniej Anglii (77,9 procent zagłosowało „nie”), Prezza jest postrzegany jako jednoosobowy wóz bojowy. Jest oczywiście znany z tego, że zadał cios protestującemu w przeddzień wyborów powszechnych w czerwcu 2001 roku i jedzie na północ, by zrobić to samo (metaforycznie) Salmond.
Najnowsza inicjatywa z kampanii No – zobowiązanie Cameron-Miliband-Clegg do zaoferowania więcej uprawnień do Szkocji nad podatkami i świadczeniami socjalnymi - jest atakowany przez Salmonda jako łapówka w ostatniej chwili. I, oczywiście, służy to wzmocnieniu przesłania SNP, że Partia Pracy „jest w łóżku” z torysami i liberalnymi demokratami.
Cameron, który w zasadzie zostawił kampanię „No Labour”, biorąc pod uwagę to, jak toksyczna jest marka Torysów w Szkocji, powiedział w zeszłym tygodniu, że nie rozważy rezygnacji, jeśli Szkocja zagłosuje za niepodległością.
Ale źródła torysów sugerowały w weekend, że nie ujdzie mu to płazem. W przypadku utraty Szkocji ludzie publicznie wzywaliby do rezygnacji Camerona, powiedział jeden z deputowanych torysów w Sunday Times.
Normalnie te wezwania do rezygnacji to tyle gorącego powietrza. Na osiem miesięcy do wyborów powszechnych po prostu nie ma czasu na zmianę przywódców.
Ale oto problem: jak doniósł The Mole w zeszłym tygodniu, narasta argument, że w przypadku głosowania na tak w Szkocji 18 września wybory powszechne powinny zostać odłożone na rok, aby uniknąć dojścia Partii Pracy do władzy ze szkockimi parlamentarzystami który w rzeczywistości należałby teraz do obcego kraju. Dając obu stronom rozsądny czas na zmianę liderów.
Bez szkockich posłów Partii Pracy, którzy zwiększyliby liczbę partii w Westminsterze, Partia Pracy miałaby problemy z odzyskaniem władzy w dającej się przewidzieć przyszłości w mniejszym parlamencie zdominowanym przez torysów. Krótko mówiąc, niepowodzenie Partii Pracy w Szkocji może doprowadzić do lat w opozycji, chyba że partia znajdzie nowego dynamicznego lidera.
Jeśli chodzi o torysów, pojawiły się już doniesienia, że backbencherzy planują zastąpić Camerona burmistrzem Londynu Borisem Johnsonem. Musiałby zostać zrzucony do parlamentu, aby stanąć w obronie przywództwa, a spiskowcy mają naciskać na posła torysa, Johna Randalla, by ustąpił i wymusił wybory uzupełniające w Uxbridge i South Ruislip.
Jedyny problem polega na tym, że w obecnym nastroju „przekleństwa na wszystkie strony” Boris może przegrać takie wybory uzupełniające na rzecz Ukipa. Ale to już inna historia.