Figo: FIFA to futbol „dyktatury” i wyborczy „wstyd”
Portugalska legenda rezygnuje z wyścigu z Blatterem, rzucając „diabły porównywane do Jezusa”

A potem były dwa. W dzień pełen przygnębienia, nie wspominając o przygnębiającym dramacie, Luis Figo i Michael van Praag wycofali się z wyścigu prezydenckiego FIFA, zostawiając tylko księcia Ali bin Al-Husseina z Jordanii, by stanąć do walki z urzędującym Seppem Blatterem.
Wybory odbędą się w najbliższy piątek, ale jak Opiekun informuje, że 79-letni Blatter „powszechnie oczekuje się, że zapewni zwycięstwo w głosowaniu 209 krajowych stowarzyszeń”. Dzieje się tak pomimo faktu, że Blatter, który kandyduje na piątą kadencję, wcześniej obiecał ustąpić w 2015 roku po latach kontrowersji, które nadszarpnęły nazwę i reputację FIFA.
Figo, podobnie jak wielu, którzy odważyli się rzucić wyzwanie Blatterowi przez lata, początkowo był przekonany, że uzurpuje sobie Szwajcara, który przewodniczył najbardziej burzliwemu okresowi w historii organizacji, z zarzutami o fałszerstwa wyborcze i powszechną korupcję.
Figo był jednym z najlepszych piłkarzy swojego pokolenia, 127 razy w reprezentacji Portugalii i wpływowym pomocnikiem Barcelony i Realu Madryt. Niewiele osób przebiło go na boisku piłkarskim, ale w sali konferencyjnej FIFA sytuacja wygląda inaczej i powoli z biegiem czasu zdał sobie sprawę, że Blatter kieruje czymś, co określił jako „dyktaturę”.
Wyjaśniając powody wycofania się z wyścigu, powiedział: „Ten proces jest plebiscytem na przekazanie władzy absolutnej jednemu człowiekowi – na co się nie zgadzam. Dlatego, po osobistej refleksji i podzieleniu się poglądami z dwoma innymi kandydatami w tym procesie, uważam, że to, co wydarzy się 29 maja w Zurychu, nie jest normalnym aktem wyborczym”.
Następnie wyraźnie rozczarowany Figo opisał to, czego był świadkiem na ostatnich spotkaniach konfederacji kontynentalnych, zachowanie, które „powinno zawstydzić każdego, kto pragnie, aby piłka nożna była wolna, czysta i demokratyczna”.
Figo wyjaśnił, jak „widział na własne oczy prezesów federacji, którzy po jednym dniu porównują przywódców FIFA do diabła, a potem wchodzą na scenę i porównują tych samych ludzi z Jezusem Chrystusem. Nikt mi o tym nie powiedział. Widziałem to na własne oczy.' Według Guardiana Figo nawiązywał do kongresu Concacaf, kiedy prezydenta Blattera porównywano do Jezusa, Nelsona Mandeli i Martina Luthera Kinga.
Figo chciał zaangażować Blattera w publiczną debatę na temat przyszłości gry, podobnie jak holenderski prezes FA Michael van Praag, ale Blatter woli nie ukrywać się. The Guardian zwraca uwagę, że starzejący się prezydent „odmówił opublikowania manifestu lub debaty nad jego skandaliczną prezydenturą” z obawy, że zagroziłoby to jego szansom na reelekcję.
To wszystko było za dużo dla Figo, który, jak wielu przed nim, został pobity do uległości przez Blattera. „Z mojej strony będę przestrzegać pomysłów, które zostawiam, spisane i rozpowszechnione, mocno pragnę brać czynny udział w regeneracji FIFA i będę dostępny, gdy tylko udowodnię, że jesteśmy nie żyjąc pod dyktaturą – powiedział.
„Nie boję się urny wyborczej, ale nie zgadzam się ani nie wyrażam zgody na proces, który zakończy się 29 maja iz którego piłka nożna nie wyłoni zwycięzcy”.