Czy strefy buforowe klinik aborcyjnych naruszają wolność słowa?
Prawie 120 000 osób chce, aby strefy buforowe chroniły kobiety przed „nękaniem” poza klinikami aborcyjnymi

PETER MUHLY/AFP/Getty
Prawie 120 000 osób podpisało petycję wzywającą do ustanowienia stref buforowych poza klinikami aborcyjnymi, aby zapobiec „nękaniu” kobiet w ciąży i pracowników służby zdrowia przez protestujących w obronie życia.
Jest on dziś dostarczany na Downing Street 10 przez działaczy wspieranych przez kilka organizacji, w tym Royal College of Midwives, Rape Crisis i Mumsnet.
ten Brytyjskie doradztwo w zakresie ciąży (BPAS), która prowadzi kampanię Back Off, twierdzi, że protesty mają miejsce codziennie przed klinikami aborcyjnymi w całym kraju. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jeszcze nie odpowiedziało na prośbę ministra spraw wewnętrznych Cienia Yvette Cooper, aby zasięgnęła opinii na temat szeregu środków zapobiegających takiemu nękaniu.
BPAS twierdzi, że potrzebne są strefy buforowe, aby powstrzymać protestujących przed rutynowym filmowaniem kobiet wchodzących do klinik i wyświetlaniem ogromnych, graficznych obrazów rozczłonkowanych płodów.
Jedna kobieta powiedziała służbie doradczej, że czuła się „intymna i przestraszona pójściem do kliniki”, podczas gdy inna powiedziała, że „fizycznie się trzęsła”.
Ale mówienie dalej Londyn na żywo Ruth Rawlins z grupy antyaborcyjnej Abort67 zaprzeczyła, że kobiety są „nękane” i określiła protesty jako „projekt edukacji publicznej”. Powiedziała, że gdyby tak zwani protestujący nękali kobiety, zostaliby aresztowani, ale policja nie interweniowała.
Rawlins oskarżył kliniki aborcyjne o „oszukiwanie” kobiet o tym, jak daleko rozwinął się płód w momencie aborcji i twierdził, że Abort67 „pokojowo ujawnia, co kliniki aborcyjne robią nienarodzonemu dziecku”.
Wezwanie do wprowadzenia stref buforowych określiła jako „antywolność słowa” i nalegała, aby wiele kobiet, które zostały przekonane do zatrzymania dzieci, nawet podziękowało firmie Abort67 za jej radę.
Grupa twierdzi, że wykorzystuje tylko materiały filmowe, aby udowodnić, że nie nęka kobiet ani nie blokuje im dostępu do usług.
Erika Garratt, która złożyła petycję po obejrzeniu nagrania wideo kobiety w ciąży konfrontującej się z protestującymi przed kliniką w Southwark, powiedziała, że szanuje prawo protestujących do niezgody na aborcję, ale powiedziała, że muszą również szanować prawo kobiet do prywatności.
„W moich oczach te protesty są subtelną formą przemocy wobec kobiet i próbą powstrzymania kobiet przed dokonywaniem wyborów dotyczących własnego ciała i własnego życia” – powiedziała.
Caroline Lucas, Zieloni Posłanka Brighton Pavilion, która wspiera kampanię Back Off, powiedziała, że jest „głęboko zaniepokojona” eskalacją zastraszających działań. „Kobiety mają podstawowe prawo do dokonywania własnych wyborów w zakresie zdrowia seksualnego, a rząd ma obowiązek zapewnić, aby te legalne usługi opieki zdrowotnej mogły nadal funkcjonować i były bezpiecznie dostępne” – powiedziała.