Czy fani Chelsea są hipokrytami za oklaskiwanie Stevena Gerrarda?
Owacja na stojąco dla kapitana Liverpoolu przyszła po latach nadużyć ze strony Stamford Bridge

Fani Chelsea przestali nękać kapitana Liverpoolu Stevena Gerrarda tylko na kilka sekund w niedzielę, a zamiast tego dali byłemu kapitanowi Anglii owację na stojąco, gdy opuścił boisko podczas remisu 1:1 na Stamford Bridge, co prawdopodobnie będzie jego ostatnim występem w Londyn.
Ich reakcja podzieliła opinie, a niektórzy opisali to jako „hipokrytyczne” po latach nadużyć kapitana Liverpoolu, który odrzucił przeprowadzkę do Chelsea w 2005 roku.
Sam Gerrard nie był poruszony owacją, odrzucając gest fanów Chelsea po jego ostatnim występie w Londynie jako „kilka sekund” szacunku.
Napomknął później o resztkowej goryczy. „Kibice Chelsea przez kilka sekund okazywali mi szacunek, ale wyrżnęli mnie przez cały mecz, więc nie zamierzam dać się wciągnąć w życzenie kibicom Chelsea wszystkiego najlepszego. Miło z ich strony, że chociaż raz się dziś tu zjawiają... ale to, co jest dla mnie ważne, to kibice Liverpoolu i są tam od pierwszego dnia.
Gerrard przez dekadę miał trudne relacje z fanami Chelsea po dwukrotnym odrzuceniu awansów klubu. Człowiek Liverpoolu był powiązany z przeprowadzką do Chelsea w 2004 roku i ponownie w 2005 roku, kiedy w ostatniej chwili odrzucił rekordową ofertę.
Jego odmowa zmiany lojalności zbiegła się również z okresem intensywnej rywalizacji między dwoma klubami i ich menedżerami Jose Mourinho i Rafą Benitezem, co tylko uczyniło Gerrarda bardziej celem dla fanów Chelsea.
W zeszłym sezonie niesławna wpadka Gerrarda w meczu z Chelsea kosztowała Liverpool ligę, a wielu z tych, którzy w niedzielę oklaskiwali Gerrarda, przybyło na boisko uzbrojone w plakaty kpiące z jego nieszczęścia.
Gerrard „opuścił boisko do zaskakująco ciepłego, pokrzepiająco hojnego i – spójrzmy prawdzie w oczy – nieco obłudnego przyjęcia ze wszystkich czterech stron boiska, które przez lata wyrzucało tyle żółci”, mówi Barney Ronay o Opiekun .
Wcześniej „otrzymał jadowicie kpiące przyjęcie” przerywane „wybuchami radości z każdego pomyłki i nietrafionego podania”.
Postawa fanów Chelsea była „kwestionowana” przez cały mecz, mówi Tony Barrett z Czasy . A kiedy odszedł, rozległo się „odgłosy buczenia”, zanim most Stamford „wzniósł się, by docenić jedynego przeciwnika, prawdopodobnie bardziej niż jakikolwiek inny, który był tak charakterystyczną cechą dwóch zaklęć Mourinho, na dobre i na złe”.
Ale kiedy odszedł, „szyderstwo na trybunach zostało na krótko wznowione”, zauważa Barrett. 'Stare zwyczaje umierają ciężko.'
Komentarze Gerrarda po meczu dowiodły, że Liverpool nie tylko traci świetnego pomocnika, ale także pełnego pasji rzecznika, który w dwuminutowym wywiadzie po meczu może powiedzieć więcej, niż niektórzy gracze mogą mamrotać w ciągu dziesięciu lat – mówi Chris Bascombe w artykule. Codzienny Telegraf .
Wyjaśnił fanom Chelsea, że „nie był gotowy zaakceptować 20 sekund klasy jako rekompensatę za zainspirowanie reszty kraju do kpinia z najgorszego momentu w swojej karierze”.
Gerrard, dość orzeźwiająco, wydaje się „pominąć szkolenie medialne oferowane przez kluby… i – podobnie jak jego występy na boisku – przed przemówieniem konsultuje się z sercem, a nie z doradcą PR”.
Zawodnik z radością przyjął hołd od szefa Chelsea Mourinho, którego określił jako najlepszego menedżera na świecie. Ze swojej strony Mourinho nazwał Gerrarda „drogim wrogiem” i próbował wyjaśnić drwiny wobec niego jako formę „szacunku”.