Babilon: Danny Boyle przedstawia gliniarzy sparaliżowanych kryzysem – i PR
Tam, gdzie „The Thick of It” przedstawiał nieudolnych polityków, babilońscy policjanci są ogarnięci wątpliwościami

PRAWIE zrezygnowałem po pierwszych pięciu minutach Babilon , nowy komediodramat policyjny na Channel 4. To nie było ani komiczne, ani dramatyczne, a bycie jednym i drugim było rozpaczliwie trudne.
Potem się uspokoiło i scena po scenie stawało się coraz bardziej pewne siebie i przekonujące.
Wyreżyserowany przez Danny'ego Boyle'a, napisany przez Sama Baina i Jesse'ego Armstronga (którego wcześniejsze osiągnięcia obejmują: Peep Show oraz Cztery Lwy ), ten 90-minutowy pilot miał chwile prawdziwego napięcia i wiele, by wywołać uśmiech.
James Nesbitt gra przyszłościowego komisarza Metropolitan Police, który sprowadza amerykańskiego guru od PR (Brit Marling), aby zmienić wizerunek policji.
„Rzucamy dziennikarzy, mówi, i zamiast tego prosimy publiczność o randkę”.
Jej mantra radykalnej przejrzystości irytuje starą gwardię Met, zanim jeszcze snajper zaczyna strzelać do londyńczyków. W całym mieście panuje panika, a nawet jej sojusznicy zaczynają myśleć, że uczciwość może nie być najlepszą polityką.
Babilon podąża za niezwykle dużą obsadą postaci, od starszych dowódców po uzbrojone jednostki reagowania i szeregowych harców na chodniku. Ton może być nieco nierówny – subtelność zbyt często ustępuje komicznej przesady – ale przekonujący wydaje się portret organizacji sparaliżowanej kryzysem.
Plotki mnożą się, a informacje o niepewnym pochodzeniu krążą po Scotland Yardzie. Wszyscy wiedzą, że strzelaniny są ze sobą powiązane, ale nikt nie wie, skąd to wiedzą.
Porównania zostały sporządzone z Gęstość tego i jej posępnie nieudolni politycy, ale nie Babilon niekompetencja jest mniej powszechna niż wątpliwość – i nie jest jasne, czy powinniśmy być uspokojeni, czy zaalarmowani obecnością w naszej policji tej właśnie ludzkiej cechy.
Scenariusz odbiega od moralnej pewności, co odróżnia ten program od większości policyjnych dramatów. Oficerowie nie są ani bohaterscy, ani skorumpowani. Kulminacyjna operacja zbrojna jest kierowana z wahaniem, do tego stopnia, że w ogóle jest dowodzona. Czekający policyjny strzelec wyborowy z palcem na spuście słyszy: Masz upoważnienie do działania według własnego uznania, dopóki nie otrzymamy strategicznych wskazówek i celów, co do interpretacji sytuacji.
A z tego ciemnego, niepokojącego naparu kapią dobre, śmiertelne dowcipy. Rewolwerowiec szuka uwagi, mówi jeden z wyższych rangą oficerów, i do pewnego stopnia jego plan się sprawdza.
Wiosną pojawi się seria sześciu jednogodzinnych odcinków, a scenarzyści powiedzieli, że mają nadzieję na drugą serię. Pomijając pierwsze pięć minut, ten pilot dobrze wróży ich ambicjom.