Tajska armia przejmuje władzę w telewizyjnym zamachu stanu
Dowódca wojskowy ogłasza zamach stanu i zobowiązuje się do przywrócenia porządku i wprowadzenia reform politycznych

2014 Getty Images
Wojsko Tajlandii dokonało zamachu stanu, używając telewizyjnego oświadczenia, by oświadczyć, że „konieczne stało się przejęcie władzy”.
Szef armii tajskiej, generał Prayuth Chan-ocha, ogłosił dziś rano wraz z wyższymi oficerami wojskowymi.
Żołnierze zablokowali miejsce, w którym partie polityczne prowadziły rozmowy, próbując rozwiązać kryzys, i „zabrali” przywódców, BBC raporty.
Posunięcie nastąpiło po miesiącach gwałtownych protestów, w których zginęło 27 osób, i zaledwie dwa dni po wprowadzeniu przez wojsko stanu wojennego.
„Aby sytuacja szybko wróciła do normy, a społeczeństwo znów kochało i żyło w pokoju… oraz aby zreformować strukturę polityczną, gospodarczą i społeczną, wojsko musi przejąć kontrolę nad władzą” – powiedział Prayuth w telewizji. zapowiedź.
Po przemówieniu powiedział starszy urzędnik wojskowy: Reuters że żołnierze będą „eskortować protesty z dala od miejsc wieców”.
Tajski rząd był „sparaliżowany” od sześciu miesięcy, New York Times mówi, ponieważ protestujący zaczęli gromadzić się przeciwko najpotężniejszej rodzinie politycznej w kraju, Shinawatram.
Protestujący od końca zeszłego roku blokowali kilka części Bangkoku, a wojsko zobowiązało się przywrócić kontrolę nad tajską stolicą.
Przed zamachem pełniący obowiązki premiera Niwatthamrong Boonsongphaisan powiedział, że „niemożliwe” jest, aby jego rząd zrezygnował, ponieważ żądali tego jego krytycy, ponieważ taki akt byłby sprzeczny z konstytucją. „Rząd chce, aby problem został rozwiązany w sposób demokratyczny, który obejmuje rząd wywodzący się z wyborów” – powiedział.
Od końca monarchii absolutnej w tym kraju w 1932 r. doszło do 11 zamachów stanu i siedmiu prób zamachów stanu, co dało Tajlandii „wątpliwe wyróżnienie jako jednego z najbardziej podatnych na zamachy stanu krajów na świecie”. BBC notatki.
Tajskie wojsko ogłasza stan wojenny, ale zaprzecza zamachowi stanu
20 maja
Armia Tajlandii ogłosiła stan wojenny po sześciu miesiącach gwałtownych zamieszek, które pozbawiły premiera mandatu i doprowadziły do śmierci co najmniej 27 osób. Generałowie armii twierdzą, że nie przeprowadzają zamachu stanu, ale musieli działać „w celu zachowania prawa i porządku”.
Czołgi blokują teraz główne arterie do i ze stolicy Bangkoku. Wojsko przejęło także stacje telewizyjne i radiowe, BBC raporty. Żołnierze przenieśli się również, by przejąć kontrolę nad głównym budynkiem rządowym, który od miesięcy jest pusty.
Posunięcie to zostało ogłoszone w wojskowym kanale telewizyjnym i pomimo zamieszania politycznego i protestów ulicznych „zaskoczyło” większość ludzi. Opiekun raporty.
„Wydaje się, że kryzys polityczny osiągnął punkt krytyczny” – powiedział John Blaxland, starszy pracownik Centrum Studiów Strategicznych i Obronnych Australijskiego Uniwersytetu Narodowego w Canberze. Bloomberg . „Jedyną instytucją, która pozostaje arbitrem władzy w Tajlandii, jest wojsko. Polityka stała się tak toksyczna, że nie ma wielu realnych alternatyw dla stanu wojennego.
Jonathan Head z BBC opisał ten ruch jako „połowiczny zamach stanu”, ale powiedział, że może stać się kompletnym, jeśli armia przełamie polityczny impas. Armia Tajlandii przeprowadziła 11 udanych zamachów stanu od czasu upadku monarchii w 1932 roku.
Niedawne protesty są ostatnim epizodem w 12-letniej walce, w której zwolennicy byłego premiera Thaksina Shinawatry, w większości wiejscy, zmierzyli się z tradycyjnym politycznym establishmentem kraju.
Problemy Tajlandii pogłębiły się dwa tygodnie temu, kiedy krajowy trybunał konstytucyjny usunął premiera Yinglucka Shinawatrę pod zarzutem zaniedbania, co wielu uważało za umotywowane politycznie.
Ale protestujący przeciwko rządowi poparli ten ruch, wierząc, że Yingluck służyła jako pełnomocnik dla jej brata Thaksina, który został obalony w wojskowym zamachu stanu w 2006 roku.
Protestujący zaczęli blokować kilka części stolicy Tajlandii pod koniec zeszłego roku. W odpowiedzi na zamieszki Yingluck ogłosiła w lutym przedterminowe wybory powszechne, w których spodziewano się zwycięstwa jej partii, ale protestującym udało się je zakłócić, a ich wyniki zostały później unieważnione.
Kryzys w Tajlandii: protestujący zamykają obszary Bangkoku
13 stycznia
PROTESTRZY w Bangkoku zabarykadowali drogi i zajęli kluczowe węzły drogowe, próbując obalić rząd przed wyborami 2 lutego. Około 18 000 pracowników ochrony zostało rozmieszczonych w celu utrzymania porządku, ponieważ protestujący wzywają do powołania niewybieralnej „rady ludowej”, która zastąpiłaby rząd.
Premier Yingluck Shinawatra ogłosił przedterminowe wybory pośród trwających protestów, ale ruch ten nie uspokoił niepokojów. Obecne protesty są ostatnim etapem 12-letniej walki o władzę pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami Thaksina Shinawatry, brata miliardera Yinglucka i zbiegłego byłego premiera.
Kim są protestujący?
Wielu protestujących pochodzi z klasy średniej, wspieranej przez rojalistyczne i biurokratyczne elity kraju, mówi Dziennik 'Wall Street. Sprzeciwiają się Yingluck, która, jak sądzą, służy jako pełnomocnik jej brata Thaksina, którego obalili w wojskowym zamachu stanu w 2006 roku. Obecnie mieszka na dobrowolnym wygnaniu za granicą, ale pozostaje popularny wśród wielu wiejskich wyborców. Demonstracje prowadzi Suthep Thaugsuban, były wicepremier Tajlandii, który zrezygnował z opozycyjnej Partii Demokratycznej, by poprowadzić zgromadzenia.
Czego oni chcą?
Protestujący chcą obalić demokratycznie wybrany rząd Yinglucka i zastąpić go niewybieralną „radą ludową”. Suthep twierdzi, że partia Shinawatra Pheu Thai „kupiła głosy” w ostatnich wyborach poprzez nieodpowiedzialne deklaracje wydatków i chce, aby rodzina Shinawatry została usunięta z polityki. Główna partia opozycyjna bojkotuje teraz sondaże z 2 lutego, a protestujący wezwali do dwuletniego okresu bez wyborów, w którym powołana komisja miałaby zreformować system polityczny Tajlandii. Yingluck zaproponowała spotkanie z liderami protestów w celu przedyskutowania potencjalnego opóźnienia sondaży, ale powiedziała, że nie zaakceptuje „rady ludowej”, która byłaby niekonstytucyjna.
Jak zaczęły się protesty?
Rozpoczęły się w listopadzie po tym, jak izba niższa tego kraju uchwaliła kontrowersyjną ustawę o amnestii, która zdaniem krytyków może pozwolić byłemu przywódcy Thaksinowi na powrót do Tajlandii bez odsiadywania kary za korupcję. Projekt amnestii, zaproponowany przez partię Yinglucka, został ostatecznie odrzucony przez Senat. Jednak antyrządowe protesty trwają nadal, a nawet 100 000 osób wyszło na ulice, aby zebrać się w zeszłym roku. Od początku protestów zginęło co najmniej osiem osób.
Co wydarzyło się w weekend?
W sobotę nieznani bandyci otworzyli ogień do demonstrantów na głównym miejscu manifestacji w Bangkoku, raniąc co najmniej siedem osób, a w niedzielę wieczorem niezidentyfikowany bandyta zaatakował demonstrantów na innym miejscu protestu, strzelając do co najmniej jednego mężczyzny. Podobno na dzisiejsze demonstracje pojawiły się tysiące ludzi. Protestujący mówią, że chcą doprowadzić do „zamknięcia” stolicy. Zablokowano siedem głównych skrzyżowań. Protestujący planują również otoczyć kluczowe ministerstwa i odciąć ich zasilanie, aby uniemożliwić im funkcjonowanie, mówi BBC , z nakazami zamknięcia około 150 szkół.
Co następne?
Pozostaje niepewne, czy wybory 2 lutego się odbędą. Wczoraj Komisja Wyborcza, niezależny organ organizujący sondaże, zaleciła rządowi ich odroczenie. Tymczasem w Bangkoku pojawiły się spekulacje, że dzisiejsze masowe wiece mogą wywołać gwałtowną konfrontację, zmuszając armię do interwencji, mówi Wall Street Journal.