Czy Brexit Wielka Brytania przetrwa recesję gospodarczą?
Sondaże sugerują, że wpływ głosowania był mniej dotkliwy, niż się obawiano – ale czy prawdziwe rozliczenie ma dopiero nadejść?

Wielu ekspertów przewidywało tragiczne konsekwencje zwycięstwa „Leave” przed referendum 23 czerwca w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej.
Prezes Banku Anglii, Mark Carney, zasugerował między innymi, że może dojść do „technicznej” recesji w związku ze spowolnieniem inwestycji biznesowych spowodowanym niepewnością, jaką wywołałoby głosowanie w sprawie Brexitu.
Czy zbliżamy się więc do recesji – i co by to znaczyło, gdybyśmy byli?
Czym jest recesja?
Jeżeli ogólny wzrost jest ujemny przez dwa kolejne okresy kwartalne – czyli łącznie przez pół roku – wtedy mówi się, że kraj znajduje się w recesji.
Byłoby to deklarowane na podstawie dostępnych w tym czasie danych, które często mają charakter wstępny i podlegają pewnym szacunkom. Korekty w miarę pojawiania się bardziej konkretnych informacji mogą znacząco zmienić sytuację, na przykład w przypadku „podwójnego zanurzenia” w Wielkiej Brytanii po kryzysie recesja została usunięta .
Dlaczego to ma znaczenie?
Mówiąc prościej, ogólny spadek o jedną czwartą pokazuje, że aktywność była powolna. Jeśli dzieje się to w ciągu dwóch kwartałów, oznacza to poważniejszy problem.
W większości przypadków zbiega się to z wydatkami ludzi, spadającymi zyskami firm, spowolnieniem wzrostu płac, rosnącym bezrobociem i ogólnie mniejszym dobrobytem.
Co było przewidziane?
Przed referendum argumentowano, że Brexit spowolni inwestycje biznesowe, ponieważ firmy niechętnie inwestują, dopóki nie dowiedzą się, jak będą wyglądać nasze nowe stosunki handlowe z Europą i światem.
Wśród tego zamieszania wielu twierdziło, że zobaczymy co najmniej dwie czwarte ujemnego wzrostu – a ponieważ niepewność może utrzymywać się przez co najmniej dwa lata, może to przerodzić się w przedłużający się spadek.
Instytut Studiów Podatkowych powiedział, że jeśli prognozy Skarbu Państwa będą słuszne, około 40 miliardów funtów pożyczek zostanie dodanych do rządowego długu, co spowoduje dalsze oszczędności.
Czy to się dzieje?
Nie długą kredą. Widząc gwałtowny spadek nastrojów w lipcu, większość ankiet i szacunków gospodarczych odbiła się, ponieważ gospodarka wykazała zaskakującą odporność.
Opiekun Zauważa, że według najnowszych indeksów menedżerów ds. zakupów „sektor budowlany, produkcyjny i usługowy rósł szybciej, niż oczekiwali ekonomiści z City we wrześniu”. Zarejestrowali złożony odczyt zbliżony do 54, gdzie wynik powyżej 50 wskazuje na ekspansję.
Co więcej, mówi papier , „Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że Wielka Brytania będzie w tym roku najszybciej rozwijającym się spośród wiodących krajów uprzemysłowionych G7, ze wzrostem o 1,8 procent”.
Dlaczego jest lepiej?
Powodów jest kilka. Po pierwsze, ludzie nie przestali robić zakupów – w sierpniu wydaliśmy o sześć procent więcej niż rok wcześniej, przy bardzo ciepłej pogodzie.
Ma to sens, jeśli weźmie się pod uwagę, że ponad połowa głosujących chciała opuścić UE i prawdopodobnie nie będzie się przestraszyć szokiem. Wydatki ustabilizowały się jednak we wrześniu, gdy wyjątkowo ciepła pogoda uderzyła w sprzedaż jesiennej odzieży.
Do tego dochodzi załamanie funta, który spadł w stosunku do dolara o prawie jedną piątą i więcej w innych miejscach. To sprawiło, że eksport z Wielkiej Brytanii stał się bardziej atrakcyjny i przyczynił się do silnego pokazu w sektorze produkcyjnym.
Po trzecie, Bank Anglii uruchomił pewien ważny bodziec, obniżając stopy procentowe do rekordowo niskiego poziomu i wstrzykując gospodarce kolejne 170 miliardów funtów.
Wreszcie - jeszcze nic się nie wydarzyło. Nowy rząd szybko przywrócił porządek polityczny (nawet jeśli ma jeszcze zapewnić jasność Brexitu), a rozmowy z UE dopiero się rozpoczną.
Więc złoczyńcy zagłady się mylili?
Nie wyprzedzajmy siebie.
Na przykład Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju twierdzi, że sytuacja jest znacznie lepsza w krótkim okresie i że prawdopodobnie uniknie się recesji. Ale nadal przewiduje, że wzrost w przyszłym roku będzie około połowy poprzednich prognoz, mówi opiekun .
Nie wyszliśmy jeszcze z lasu?
Nie. Być może niektórzy nie przewidzieli upadku, ale to dopiero początek i turbulencje w ciągu najbliższych kilku lat są nieuniknione.
Na przykład „The Guardian” mówi, że „ponad połowa dyrektorów finansowych ankietowanych przez firmę doradczą Deloitte spodziewa się zmniejszenia inwestycji i zatrudnienia w nadchodzącym roku, ponieważ martwią się długofalowymi konsekwencjami Brexitu”.
Są też konsekwencje spadku funta dla konsumentów: inflacja wzrosła w zeszłym miesiącu do najwyższego od dwóch lat jednego procenta – aw przyszłym roku może osiągnąć trzy procent. Zacznie to uderzać w realne płace i może prowadzić do zmniejszenia wydatków kupujących, co wpłynie negatywnie na wzrost.
Co robi rząd?
Kanclerz Philip Hammond powiedział, że złagodzi harmonogram, aby przywrócić nadwyżki finansów publicznych i oczekuje się, że w swoim jesiennym oświadczeniu w przyszłym miesiącu wprowadzi do gospodarki pewne bodźce fiskalne.
Nie chce jednak całkowicie porzucić konserwatyzmu fiskalnego i będzie ograniczany przez to, jak złe są już finanse publiczne.
W pierwszym miesiącu po referendum rząd pożyczył 2 miliardy funtów więcej niż oczekiwano i nieco więcej niż w zeszłym roku – więc przewidywane ograniczenie pożyczek na ten rok jest już dalekie od kursu. Prezenty mogą być ograniczone.
Co się teraz stanie?
Centralna jest kwestia jednolitego rynku: czy dążymy do członkostwa, czy można tolerować koszt swobodnego przemieszczania się, a jeśli nie, jaka jest alternatywa?
Jeśli pod koniec Wielkiej Brytanii dojdzie do skomplikowanego i kosztownego handlu z ograniczeniami taryfowymi z największym jednolitym rynkiem na świecie, będzie to zła wiadomość dla gospodarki, zwłaszcza dla sektora finansowego, który opiera się na prawach paszportowych UE .
To strach, utrwalany przez twardą retorykę rządu, że przedkłada on cięcia w imigrację ponad wszystko inne, tak mocno uderzył w funta w ciągu ostatniego miesiąca.