Alex Salmond, wicepremier: jak to się mogło stać
Odchodzący premier Szkocji może wrócić do Westminsteru na czele potężnego bloku posłów

Alex Salmond, ustępujący przywódca SNP i pierwszy minister Szkocji, jest gotowy do odważnego powrotu do Westminsteru jako przywódca bloku szkockich posłów nacjonalistycznych, którzy mogliby sprawować poważną władzę w zawieszonym parlamencie.
Salmond zapowiada, że w ciągu najbliższych kilku tygodni ogłosi, czy będzie kandydował w Szkocji w wyborach powszechnych w maju 2015 roku. Liderzy pracy uważają, że nie będzie w stanie oprzeć się pokusie.
59-letni Szkot po raz ostatni opuścił Westminster w maju 2010 roku, reprezentując Banff i Buchan przez 23 lata. Zrezygnował z kierownictwa SNP w wyniku porażki kampanii Yes we wrześniowym referendum niepodległościowym Szkocji, przyznając, że za jego życia nie dojdzie do niepodległości.
Ale od czasu referendum SNP poszybowało w górę w sondażach i według jednego z niedawnych sondaży może zlikwidować wszystkie z 41 mandatów Partii Pracy w Szkocji oprócz czterech – co znacznie utrudni zadanie Eda Milibanda, jakim jest zdobycie większości w wyborach powszechnych w maju 2015 r., jeśli niemożliwe.
Pytanie brzmi, czy szkoccy nacjonaliści mogliby się odwrócić i uratować sytuację dla Milibanda, zgadzając się na koalicję z Partią Pracy?
Salmond, występujący na wczorajszym Andrew Marr Show, nie chciał tego wykluczyć. Z pewnością uważam, że nie ma najmniejszej szansy, aby SNP kiedykolwiek weszła w koalicję z Partią Konserwatywną, z ich stosunkiem do Szkocji i ogólnie do ludzi, powiedział.
Myślę, że jest to mało prawdopodobne [z Labour], kontynuował, ale kto wie? Ludzie czasami się zmieniają, partie czasami się zmieniają, liderzy partii czasami się zmieniają i prowadzą ich w innym kierunku.
Salmond powiedział Marrowi, że Partia Pracy nie zostanie zapomniana ani wybaczona przez całe pokolenie w szkockiej polityce, która połączyła siły z konserwatystami w walce przeciwko niepodległości w referendum.
Każda osobistość Partii Pracy, która została przedstawiona w kampanii referendalnej w tej pozie, w tej pozie ramię w ramię, ramię w ramię, zapłaci wysoką cenę przez wiele lat.
Innymi słowy, jeśli labourzyści będą potrzebować pomocy SNP albo w pełnej koalicji, albo w poszczególnych przypadkach po maju 2015 r., będą zmuszeni słono zapłacić za przywilej.
Jako Codzienny Telegraf Korespondent polityczny Matthew Holehouse ujął to tak: SNP zażądałoby dla Szkocji znacznie większych uprawnień niż Miliband jest skłonny zaakceptować jako cenę za utrzymanie go u władzy.
Możliwe rozwiązanie nieszczęść Partii Pracy pojawia się, gdy presja na Miliband rośnie.
Nowy YouGov sondaż pokazuje, że jego osobista ocena spadła nawet poniżej poziomu lidera Lib Dem, Nicka Clegga, do rekordowo niskiego poziomu: tylko 18 procent wyborców uważa, że lider Partii Pracy wykonuje dobrą robotę, a 77 procent twierdzi, że radzi sobie źle – dając mu ocena minus-55. Clegg jest na minus 54.
A ataki na Miliband wciąż nadchodzą, zarówno z partii, jak iz prasy.
Weteran Labor osiłek Lord (John) Prescott użył artykułu w Niedzielne Lustro powiedzieć: wydaje się, że strategia [pracy] jest kierowana przez spiczaste głowy, a nie lwie serca.
Alistair Darling, były kanclerz pracy, który prowadził kampanię Razem Lepiej w szkockim referendum, ogłosił, że rezygnuje ze stanowiska posła w następnych wyborach – ale nie bez oddania strzału w Miliband. Powiedział Czasy finansowe jak bardzo był sfrustrowany, że Partia Pracy nie wykorzystała udanej kampanii antyniepodległościowej, by lepiej sobie radzić na północ od granicy.
A w dzisiejszym artykule redakcyjnym zatytułowanym „Maleise Milibanda”, Czasy grzmoty: Partia Pracy posuwała się z satysfakcją, oczekując, że dziwactwa arytmetyki wyborczej sprawią, że Miliband znajdzie się na Downing Street. Całkiem nagle staje przed poważnym ryzykiem nie tylko porażki, ale i katastrofy.
To, czy Salmond i jego nacjonaliści przyjdą galopem na ratunek Partii Pracy, to się dopiero okaże, zwłaszcza dlatego, że nie mamy prawdziwego pojęcia, jak obecny wzrost liczby głosów w Ukip może przełożyć się na mandaty w wyborach powszechnych – mniej więcej dziesięć? 25? 100? Albo czy upadek Lib Dem będzie tak poważny, jak niektórzy przewidują.
Ale ponieważ obserwatorzy polityczni coraz częściej przewidują w maju zawieszony parlament, a nie większość Partii Pracy, nie można wykluczyć koalicji Lab-SNP. A jeśli tak się stanie, dlaczego Salmond nie zażądałby tej samej umowy, którą Nick Clegg wynegocjował ostatnio z Cameronem – wicepremiera? Nie odpisuj tego.