Turystyka europejska w punkcie zwrotnym
In Depth: Jakie jest rozwiązanie dla ruchu turystycznego ogarniającego Europę?

Demonstracja przeciwko nieograniczonej turystyce w Barcelonie
LLuis Gene/Getty
Wraz ze wzrostem rtęci w całej Europie dzięki fali upałów zwanej „Lucyferem”, gniew z powodu masowej turystyki osiągnął tego lata punkt wrzenia.
– Po co nazywać to sezonem turystycznym, jeśli nie możemy ich zabić? zażądał jeden z protestujących w Hiszpanii, trzymając w górze tabliczkę napisaną po angielsku.
Od zatłoczonych straganów słynnego barcelońskiego targu spożywczego La Boqueria po statki wycieczkowe, które codziennie wyrzucają tysiące pasażerów na Plac Świętego Marka w Wenecji, turystyka na dużą skalę przyciąga sprzeciw opinii publicznej.
Zwłaszcza Hiszpania była siedliskiem nastrojów antyturystycznych. W Barcelonie od lat narastają napięcia związane z nieograniczonym wzrostem liczby odwiedzających i wpływem tak zwanych „zakłócaczy”, takich jak Airbnb, na lokalny rynek mieszkaniowy. Tego lata przybrali nieprzyjemny obrót, kiedy Arran, młodzieżowe skrzydło radykalnej partii CUP, zostało sfilmowane, jak przecinał opony wypożyczonych rowerów i autobusu wycieczkowego.
„Dzisiejszy model turystyki wyrzuca ludzi z ich sąsiedztwa i szkodzi środowisku” – powiedział rzecznik grupy.
Katalońska separatystyczna grupa młodzieżowa @Arran_jovent wystrzeliwuje flary, dymi na znak protestu przeciwko „masowej turystyce niszczącej Majorkę”. pic.twitter.com/7RlisCfV8y
— Raport Hiszpanii (@thespainreport) 2 sierpnia 2017 r.
Protesty miały też miejsce w San Sebastian, gdzie marsz antyturystyczny 17 sierpnia zbiegnie się z Semana Grande, festiwalem kultury baskijskiej.
Na Balearach, Ibizie i Majorce, nowe prawo lewicowej koalicji rządowej na wyspach wprowadza limit 623 624 łóżek, z których mogą korzystać turyści. Wyspy planują zmniejszyć tę liczbę o 120 000 w ciągu najbliższych kilku lat.
Prawa są „stworzone w celu złagodzenia mieszkańców, którzy skarżą się, że masowa turystyka podnosi ceny wynajmu i sprawia, że życie staje się udręką”. Czasy .
W zeszłym miesiącu w Wenecji mieszkańcy zorganizowali protest w głównych obszarach turystycznych za transparentem z napisem: „Moja przyszłość to Wenecja”. Populacja miasta spadła z około 175 000 w latach po II wojnie światowej do 55 000 obecnie.
„Co roku około 2000 osób wyjeżdża” – powiedział jeden z organizatorów protestu Opiekun . – Jeśli pójdziemy tą drogą, za kilka lat Wenecję zamieszczą tylko turyści. Byłaby to katastrofa społeczna, antropologiczna i historyczna”.
Wielka Brytania nie jest odporna na takie protesty. Mieszkańcy szkockiej wyspy Skye skarżą się, że lokalna infrastruktura nie radzi sobie z liczbą letników.
„Skye ugina się pod ciężarem wzmożonej turystyki w tym roku” – powiedział jeden mieszkaniec .
Co można z tym zrobić?
Demonstracje doprowadziły do nawoływań do wprowadzenia ograniczeń w turystyce masowej.
„Kiedy miejsca od Morza Śródziemnego po wyspę Skye zaczynają mniej więcej jednocześnie narzekać na samą presję liczby turystów, jak to miało miejsce w sierpniu tego roku, wydaje się, że zawsze niespokojna równowaga między odwiedzanymi a odwiedzającymi przekroczyła punkt krytyczny”, mówi Opiekun to Martin Czajnik.
Jednak gdy „fobia turystyczna” staje się coraz bardziej charakterystyczna, Światowa Organizacja Turystyki (UNWTO) broni tego sektora, wzywając władze lokalne do robienia więcej w celu zarządzania wzrostem w sposób zrównoważony.
Mówię do Opiekun , sekretarz generalny Taleb Rifai powiedział, że wzrost nastrojów antyturystycznych jest „bardzo poważną sytuacją, którą należy zająć się w poważny sposób”.
Dodał, że właściwie zarządzana turystyka może być „najlepszym sprzymierzeńcem” ochrony, ochrony i społeczności.
„Kiedy jest dobrze zarządzana, turystyka zapewnia niesamowity wzrost gospodarczy społecznościom goszczącym” – mówi Brian Mullis. Założyciel Sustainable Travel International .
Ograniczenia są nieuniknione, dodaje Mullis. Włoskie Cinque Terre, Park Narodowy Zion w Utah i Machu Picchu w Peru już ograniczają roczną liczbę odwiedzających. Bhutan na wschodnich krańcach Himalajów i Wenecja pobierają teraz podatki i opłaty od odwiedzających, a tajlandzka wyspa Koh Tachai w Parku Narodowym Similan całkowicie zakazuje wizyt.
Skończyły się czasy nieograniczonej masowej turystyki?
Występują problemy z nakładaniem ograniczeń na hotspoty turystyczne.
„Największym, w sensie globalnym, jest rozwój chińskiej turystyki”, mówi Kettle. Mieszkańcom Chin pozwolono podróżować poza granice własnego kraju dopiero od 20 lat, więc „dlaczego Chińczykom odmawia się korzyści płynących z podróży?”.
Mówiąc szerzej, turystyka „otwiera umysł na inne kultury, wzbogacając ludzkie doświadczenie i zabezpieczając przed uprzedzeniami wynikającymi z ignorancji”. Czasy .
Rządy są w stanie złagodzić presję na mieszkańców i zmienić opinię publiczną, dodaje gazeta, w tym zakładać podatek turystyczny i przeznaczać dochody na inicjatywy pomagające mieszkańcom.
Jednak konieczna jest zmiana myślenia, mówi Elizabeth Becker, autorka książki Przepełniony: eksplodujący biznes podróży i turystyki .
„Większość rządów nadal mierzy sukces w turystyce po prostu liczbą odwiedzających” – mówi.
„Ale Francja, Bhutan, Kostaryka i Kanada należą do nielicznych krajów, w których rządy chcą koordynować politykę zrównoważonej turystyki i nie ucierpiały”.
Zmiana musi nastąpić także na poziomie osobistym, mówi Kettle. „Musimy ponownie przeanalizować pogląd, że cieszymy się nieograniczoną wolnością podróżowania do woli lub dla przyjemności” – pisze.
„Może nie jesteśmy jeszcze plagą. Ale jesteśmy problemem. Podróże też mogą zawęzić umysł.