Mężczyzna nie żyje po wpadnięciu w ogień w Burning Man
41-latek przedarł się przez kordon bezpieczeństwa wokół płonącego wizerunku podczas festiwalu na pustyni

41-letni mężczyzna zmarł po tym, jak celowo wpadł w ogromny pożar podczas dorocznego festiwalu Burning Man w Black Rock Desert w stanie Nevada. '
Jerry Allen, szeryf hrabstwa Pershing, powiedział mediom, że Aaron Joel Mitchell przedarł się przez kordon bezpieczeństwa z ludzkimi łańcuchami i około 22:30 wbiegł bezpośrednio w ogień, co obserwowali inni uczestnicy festiwalu.
„Nie wiemy, czy było to celowe z jego strony, czy tylko wywołane narkotykami. Nie jesteśmy jeszcze tego pewni - powiedział Allen.
„Lekarze potwierdzili, że Mitchell nie był pod wpływem alkoholu, ale raport toksykologiczny jest w toku w ramach dochodzenia” Aktualności Fox9 mówi.
Mitchell został w końcu wyciągnięty przez strażaków, którzy zostali zmuszeni do porzucenia wczesnych prób dotarcia do niego, gdy części płonącego wizerunku zaczęły spadać wokół nich.
Mężczyzna został przewieziony samolotem z miejsca zdarzenia do szpitala na oparzenia przy szpitalu UC Davis w Kalifornii, gdzie później zmarł z powodu odniesionych obrażeń.
Około 70 000 ludzi bierze udział w festiwalu muzyki i sztuki, którego kulminacją jest spalenie ogromnej, 40-metrowej figury wykonanej z drewna. Uczestnicy próbowali wpaść w płomienie jako symbol odrodzenia” Opiekun mówi.
„Zdajemy sobie sprawę, że ten incydent wpłynął nie tylko na tych, którzy zareagowali natychmiast na miejscu zdarzenia, ale także na tych, którzy byli jego świadkami, a także na naszą społeczność Black Rock City szerzej” – powiedzieli organizatorzy w oświadczeniu, dodając: „Pracujemy nad tym, aby zasoby dostępne dla osób poszkodowanych”.