Kolejne wyzwanie w Arsenale ginie, ale Wenger wpada w szał
Kanonierzy zostają zredukowani do statusu Premier League – po raz kolejny biegnie po „żałosnej” porażce z City

Michael Regan/Getty
autorstwa Billa Manna
Manchester City 2 Arsenał 1
W każdej innej europejskiej wielkiej lidze Arsene Wenger dawno by odszedł, ale to jest Arsenal, gdzie panuje przeciętność, a Francuz nadal wydaje się bezpieczny w swojej pracy, mimo że sezon 2016-17 przebiega tak samo, jak poprzednie 13 mieć.
W niedzielnym meczu z Manchesterem City Wenger obserwował, jak jego drużyna słabnie, dając występ w drugiej połowie tak kiepski, że trudno było uwierzyć, że Arsenal jest uważany za pretendenta do tytułu. A przynajmniej „byli” uważani za pretendentów do tytułu, zanim przegrali dwa mecze w ciągu pięciu dni.
Teraz znajdują się dwa miejsca poniżej City na czwartej pozycji i wyprzedzają Chelsea o dziewięć punktów, a szanse Kanonierów na pokonanie rywali z Londynu są mniejsze niż zawartość ich szafki z trofeami. Więc teraz druga połowa sezonu polega na utrzymaniu się w pierwszej czwórce Ligi Mistrzów i zapewnieniu sobie kwalifikacji do Ligi Mistrzów.
To jest to, do czego Wenger zredukował niegdyś świetny klub – do tego, który też prowadził, żenująco też prowadził.
Nie żeby to on ponosił całą winę za to, co wydarzyło się w Etihadzie. Wielu z jego graczy wyglądało na bezinteresownych, nie bardziej niż Mesul Ozil, łobuz o płaskim torze, który więdnie, gdy jest presja. Najwyraźniej chce ogromnej podwyżki płac, zanim podpisze nową umowę; na podstawie jego wysiłków w niedzielę Niemiec powinien po prostu zrobić podwyżkę.
Statystyki są przeklęte: Arsenal oddał tylko jeden celny strzał w całym meczu – gol Theo Walcotta po pięciu minutach – a teraz przegrali trzy ligowe mecze z czołowych pozycji w tym sezonie, więcej niż zdołali w całym poprzednim sezonie.
To dzień świstaka dla Kanonierów i będzie trwał tak długo, jak Wenger pozostanie u steru, i chociaż menedżer Arsenalu obwiniał porażkę o sędziowanie, jego fani już dawno przestali słuchać jego wymówek.
„Jestem rozczarowany i sfrustrowany” – powiedział. „Straciliśmy dwa gole spalonego. Trudno się z tym pogodzić... trudno jest wejść w taką grę, a decyzje są przeciwko tobie.
Mówiąc, że jego drużyna była „niefortunna”, Wenger zapytał: „Co możesz zrobić z golami spalonego?”.
Oba gole były zacięte, ale powtórki telewizyjne sugerowały, że Leroy Sane właśnie grał na boisku Laurenta Kościelnego, który zdobył pierwszego gola w City w 47. minucie, podczas gdy bramka Raheema Sterlinga była również ważna pomimo ustawienia Davida Silvy.
To, że Wenger próbował zrzucić winę za porażkę na urzędników, jest śmiechu warte. Lepiej byłoby, gdyby spróbował wyjaśnić, dlaczego jego drużyna oddała jeden celny strzał w ciągu 90 minut lub dlaczego podpisanie przez niego rekordu nie miało większego wkładu przez całe popołudnie.
Udało mu się tylko tyle, że „byliśmy trochę zblazowani fizycznie”.
City nie wyglądało na zmęczonego w drugiej połowie, ale rozegrało też trzy mecze w ciągu ośmiu dni. To żałosne, ale zbyt przewidywalne.
Jeśli chodzi o Pep Guardiola, jego drużyna jest teraz druga, siedem punktów za Chelsea, ale zmierza w kierunku Świąt z odnowionym optymizmem po bitewnym występie w drugiej połowie.
„Powiedziałem im, żeby nie myśleli o wyniku, powiedziałem im, żeby szli dalej” – wyjaśnił Guardiola, zapytany na pomeczowej konferencji prasowej o swoją przemowę w przerwie meczu. „To było podobne do meczu z Chelsea – wtedy graliśmy dobrze i przegraliśmy, a dziś wygraliśmy. Chłopaki dają z siebie wszystko w każdym meczu. Cieszę się, że jestem trenerem City. Jeśli chodzi o ducha, zawsze tam jest.
Man City vs Arsenal: Guardiola i Wenger muszą wygrać
16 grudnia
Niedzielne starcie Manchesteru City z Arsenalem to mecz, w którym muszą wygrać obaj menedżerowie, którzy czują presję.
Z jednej strony absurdem jest twierdzenie, że Arsene Wenger powinien być w centrum uwagi. Arsenal jest drugi w Premier League, a porażka we wtorek wieczorem z Evertonem, jakkolwiek oswojona, była pierwszym ligowym odwróceniem Kanonierów od czasu przegranej z Liverpoolem w dniu otwarcia sezonu. Dodajmy do tego fakt, że podopieczni Wengera zajęli pierwsze miejsce w swojej grupie w Lidze Mistrzów – po raz pierwszy od pięciu lat osiągnęli taki wyczyn – a fani Arsenalu powinni być bardzo zadowoleni z przebiegu pierwszej połowy sezonu.
Ale nie są.
Pojawia się złowieszcze poczucie deja vu. Chelsea ma sześć punktów przewagi – ta sama drużyna Chelsea, która została pokonana 3:0 przez Kanonierów pod koniec września – i wśród wielu fanów Arsenalu panuje przekonanie, że Wenger po prostu zatarł braki w swoim składzie i jego umiejętnościach trenerskich .
Dlatego niedzielny mecz jest tak ważny. Manchester City jest do wzięcia. Pokonani przez Leicester i Chelsea w tym miesiącu, i utrzymywani przez Celtic zremisowali 1:1 w Lidze Mistrzów, Sky Blues wciąż walczą o przystosowanie się do metod nowego menedżera Pepa Guardioli.
W przeciwieństwie do tego Arsenal to stosunkowo stabilna drużyna z systemami, które od dawna działają. Ale gdzie są liderzy? Gdzie są ludzie, na których Wenger może polegać, aby zdobyć trzy punkty w meczu w środku tygodnia w środku zimy?
Przeciwko Evertonowi Arsenal tracił swoją pozycję, im dłużej trwała gra, podczas gdy ich przeciwnicy rosli. To ta sama historia dla fanów, którzy obawiają się przełomu każdego roku, gdy ich wczesny optymizm zostaje zastąpiony ponurą świadomością, że po raz kolejny ich drużyna nie ma ani konsekwencji, ani odwagi, by doprowadzić walkę do końca.
W przeciwieństwie do tego, problem spójności w City w tym sezonie był związany z wyborem drużyny Guardioli. Jak mówi Danny Murphy BBC Sport „po 26 meczach w City we wszystkich rozgrywkach, nie zna swojej najlepszej XI ani sposobu, w jaki chce grać”. Pokazuje, że w 19 golach City straciło do tej pory w lidze, o osiem więcej niż Chelsea i Tottenham, które znajdują się na piątym miejscu, o jedno miejsce za zespołem Guardioli.
To naturalne, że nowy menedżer wykorzystuje różne kombinacje, starając się jak najlepiej ustawić, a zdaniem Murphy'ego system 4-3-3 Guardiola zastosowany w Lidze Mistrzów przeciwko Barcelonie i Bayernowi Monachium jest jego najskuteczniejszym.
Trzymaj się tego, radzi były pomocnik reprezentacji Anglii, i pozwól graczom dorosnąć do swoich ról i pokazać swój talent.
Jeśli chodzi o Arsenal, Murphy mówi, że jeśli mają wygrać na Etihadzie, nie mogą popełnić błędu, który popełnili podczas podróży na Old Trafford w zeszłym miesiącu, siedząc z United i pozwalając swoim gospodarzom dyktować tempo gry. „Myślę, że Arsenal mógł wyciągnąć wnioski z tego meczu, ponieważ został zdominowany i powinien był przegrać” – mówi Murphy.
Jeśli nie nauczyli się tej gry i przegrają z City, presja na Kanonierów ponownie wzrośnie, aby zatrudnić nowego dyrektora.