Gen Petraeus i jednostki tortur: inna historia fali w Iraku
James Steele, weteran brudnych wojen amerykańskich w Ameryce Południowej, również zamieszany w traktowanie sunnitów

2011 Getty Images
DZISIAJ Guardiana nie sprawi przyjemnej lektury w Waszyngtonie. Po raz pierwszy jeden z głównych mediów głównego nurtu stwierdził, że czołowi amerykańscy politycy i osobistości wojskowe, w tym generał David Petraeus, były dowódca sił USA w Iraku, byli bezpośrednio zaangażowani w systematyczną kampanię tortur i okrucieństwa prowadzoną przeciwko sunnickim powstańcom. przez szyickie jednostki paramilitarne związane z irackim Ministerstwem Spraw Wewnętrznych.
Jego odkrycia wykraczają daleko poza osławione „wzmocnione przesłuchania” Abu Ghraib. Towarzyszący dokument wyprodukowany wspólnie przez Opiekun a arabski serwis BBC opisuje, jak szyickie jednostki paramilitarne, takie jak budzące postrach specjalne komanda policyjne, wieszały więźniów do góry nogami i biły ich kablami, torturowały prądem elektrycznym, a podejrzanych o terroryzm zabijały wiertarkami elektrycznymi.
Dokument zawiera wywiady z byłymi wysokimi rangą oficerami wojskowymi, w tym Adnanem Thabitem, byłym szefem Special Police Commandos, który twierdzi, że takie działania były dobrze znane amerykańskim oficerom, którzy szkolili jego jednostkę.
Duża część śledztwa skupia się na kluczowej roli enigmatycznego amerykańskiego doradcy wojskowego, pułkownika Jamesa Steele'a, w szkoleniu i nadzorowaniu tych działań. Były szef amerykańskiej misji wojskowej w Salwadorze w latach 80., Steele kiedyś szkolił salwadorskie siły zbrojne, których jednostki paramilitarne stosowały bardzo podobną taktykę przeciwko lewicowym partyzantom i ich cywilnym zwolennikom.
Powiązania Steele'a ze Specjalnymi Komandosami Policyjnymi nie są całkowicie odkrywcze. Już w 2005 roku „Newsweek” donosił, że urzędnicy Pentagonu rozważali nową politykę w Iraku zwaną „opcją salwadorską” w odpowiedzi na sunnickie powstanie. W ciągu kilku tygodni reporterzy zaczęli donosić o porwaniach i zabójstwach irackich mężczyzn przez uzbrojonych mężczyzn prowadzących Toyotę Land Cruiser. Wiele ofiar pojawiło się później na wysypiskach śmieci lub w bagdadzkiej kostnicy noszącej ślady okrutnych tortur.
W maju 2005 roku reporter New York Times opisał spotkanie Jamesa Steele'a w jednym z ośrodków przesłuchań Adnan Thabit, gdzie widział i słyszał torturowanych mężczyzn. W filmie dokumentalnym Steele jawi się jako złowroga szara eminencja w „Salwadoryzacji” Iraku.
Według generała Munthadera al Samariego, byłego członka irackiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do 2005 roku: „Najlepszym opisem dla niego [Steele] jest to, że brakuje mu ludzkich uczuć. Mam na myśli liczbę wojen, których był świadkiem, i różne metody tortur, które musiały zostać popełnione, czy to w Iraku, czy gdzie indziej, w jakiś sposób ich serca umarły.
Steele był jednym z różnych urzędników z czasów Reagana z „brudnych wojen” Ameryki Środkowej, którzy pojawili się w Bagdadzie, takich jak były ambasador w Hondurasie, John Negroponte, który pełnił funkcję ambasadora USA w Iraku w latach 2004-5.
Obecność takich ludzi była oznaką paniki panującej w administracji Busha z powodu siły rebelii, która pchała najpotężniejszy naród militarny w historii na skraj strategicznej porażki.
W półoficjalnej opowieści o „szczęśliwym zakończeniu” wojny w Iraku armia amerykańska, pod dowództwem mędrca generała Petraeusa i generała Raya Odierno, odzyskała siły po katastrofalnym początku okupacji i potraktowała priorytetowo „serca i umysły” kontrpartyzantom nad tępym narzędziem siły militarnej w okresie znanym jako „The Surge”.
Metody te obejmowały wykorzystanie zachęt finansowych w celu nakłonienia sunnickich szejków do zwrócenia się przeciwko swoim byłym sojusznikom z Al-Kaidy i jej oddziałów, co doprowadziło w ten sposób do „akceptowalnego poziomu przemocy”, który umożliwił armii USA godne wycofanie się na własnych warunkach .
W swoim przemówieniu witającym wojska amerykańskie z powrotem w Fort Bragg w 2011 roku, Barack Obama okrzyknął to „nadzwyczajne osiągnięcie”. Ale śledztwo Guardiana rzuca światło na „kij” – a nie „marchewkę” – który umożliwił to osiągnięcie: świat tajnych więzień, ośrodków tortur i masowych zabójstw dokonywanych przez jednostki, które zostały przeszkolone i wyposażone przez wojsko USA.
W przeszłości amerykańscy politycy i oficerowie wojskowi, w tym Petraeus, wypierali się wiedzy o takich wydarzeniach, zgodnie ze starym powiedzeniem CIA o „prawdopodobnym zaprzeczeniu”. Dziś ta zaprzeczanie nie wydaje się już tak wiarygodna.
Zachowania Specjalnych Komand Policyjnych nie można przypisać milicji szyickiej prowadzącej sekciarską zemstę pod hasłem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – choć było to wyraźnie jej częścią.
Zarówno amerykańskie siły specjalne, jak i brytyjski SAS dokonały również pozasądowych zabójstw „terrorystów” w tym samym okresie. W 2008 roku [2]Daily Telegraph doniósł, że SAS „zrzuciło z ulic Bagdadu” ponad 3500 rebeliantów, a setki z nich zostało zabitych.
Takie działania wpisują się w ugruntowaną tradycję terroru strategicznego, która wywodzi się z Irlandii Północnej, Salwadoru, Wietnamu i francuskiej Algierii.
Nie jest to tradycja, którą liberalne demokracje lubią się przechwalać publicznie, ale śledztwo Guardiana dostarcza dalszych dowodów na to, że zostało ono ponownie wprowadzone do gry, aby administracja Busha mogła zażegnać katastrofę, którą sam stworzył.