Aria Amazon: podróż do peruwiańskiego lasu deszczowego
Okiełznaj dzikie wody Amazonki podczas luksusowego rejsu po dżungli

Wyobraź sobie dwie krople deszczu lądujące wysoko w Andach. Jeden idzie krótką, stromą ścieżką na Pacyfik, zaledwie 70 mil na zachód. Drugi wyrusza w liczącą 4000 mil podróż do Atlantyku, wijąc się na wschód wzdłuż najbardziej obszernej rzeki na świecie. Z obszarem dorzecza wielkości Australii Amazonka wyrzuci w tym tygodniu więcej wody niż Tamiza w ciągu pół wieku.
Najpierw dostrzegłem go z samolotu, leniwego brązowego węża rzeki wijącego się przez gęstą dżunglę. Z bliska wyglądał zupełnie inaczej: mniej ospały i bardziej żywy. Przepływały przez nią prądy, unosząc pianę i bawiąc się pniami drzew, które wyrwał ze skraju lasu.
Kilka godzin później obserwowałem niespokojne wody z niezwykłego komfortu królewskiego łóżka, naprzeciwko szklanej ściany mojej kabiny na pokładzie Aria Amazon, luksusowego krążownika rzecznego, który przemierza stumilowy odcinek drogi wodnej w północno-wschodniej Peru. Mniej łodzi niż pływający pięciogwiazdkowy hotel, otwiera Amazonkę dla podróżników poszukujących bogactwa i przygody.

Pięknie zaprojektowana Aria składa się z 16 klimatyzowanych kabin z oknami od podłogi do sufitu i od ściany do ściany, a także z baru, salonu, restauracji i tarasu słonecznego na świeżym powietrzu. Sala do ćwiczeń daje szansę na naprawienie przesady – pokusa, której nie można się oprzeć, biorąc pod uwagę jakość jedzenia.
Klasyczne peruwiańskie klasyki, w tym gulasz z suma, wędzona pieczona kaczka i chrupiące sałatki z awokado, pomidorów i ziemniaków, uzupełniają międzynarodowe przysmaki podawane zarówno z karty, jak i w butikowym bufecie. Nawet śniadanie ma amazoński akcent: na przykład lokalnie inspirowane jajka po benedyktyńsku nakładają szynkę na plastry smażonego babki lancetowatej.
Nie zadowalając się jedynie serwowaniem takich pyszności, szef kuchni nauczył nas również, jak je przyrządzać. Pod jego fachowym poleceniem ugotowałam piekielnie ogniste ceviche, marynując surowe paiche (ogromną rybę o białym miąższu pochodzącą z Amazonii) w soku z limonki, chilli, czosnku, soli i selerze. Nawet teraz wspomnienie tego sprawia, że ślinka mi ślinka w oczekiwaniu - i niepokój. Na szczęście barman statku był pod ręką, aby nauczyć nas sztuki pisco sour, orzeźwiającego narodowego koktajlu spirytusu winogronowego, soku z cytryny, białka jaja i syropu.
Ta ostro-słodka kombinacja dobrze sprawdza się w gęstym upale Amazonki i stała się moim ulubionym zachodem słońca. Nad równikiem szybko zapada zmierzch, a drink z kopnięciem na pokład pod gołym niebem pomógł przedłużyć te cenne chwile spokoju.

Z pewnością zasłużyły na nie: działalność rozpoczęła się wcześnie na „Arii”, ponieważ w grupach po sześciu wspinaliśmy się na łodzie o dużej mocy i odpłynęliśmy w odległe części sieci rzecznej. Pierwszego ranka płynęliśmy wzdłuż wąskiego strumienia, przeczesując gałęzie powyżej w poszukiwaniu ptaków i małp, a następnie założyliśmy kalosze i przecisnęliśmy się przez zarośla Rezerwatu Narodowego Pacaya Samiria.
To, co z łodzi wyglądało jak solidna zielona wstążka, wkrótce przekształciło się w zarośla i polany, wysokie patykowate pnie i gęsto splątane korzenie. Gleba w lesie jest płytka i podmokła, więc młode drzewa pnące się w stronę słońca muszą znaleźć sposób na ustabilizowanie się. Niektóre, znane jako chodzące palmy, przysiadają na przypominającym piramidę wachlarzu korzeni, które gniją i odrastają jeden po drugim. Drzewo kapoków jest bardziej stanowcze, wypuszcza ogromne przypory, niczym płetwy rakiety.

Nasz przewodnik podawał żywe opisy wszystkiego, co napotkaliśmy, pochylając się, by podnieść opancerzoną gąsienicę lub przecinając korę drzewa, aby uwolnić mleczny sok używany przez rdzennych mieszkańców Amazonii jako środek odstraszający owady. Kilka minut później zastanawialiśmy się, czy może odstraszyć również większe bestie. Powiedział, że gryzący zapach w naszych nozdrzach był śladem zapachowym pozostawionym przez jaguara – zwierzę, którego nazwa wywodzi się od indiańskiego słowa oznaczającego „ten, który zabija jednym skokiem”.
Natomiast leniwce trójpalczaste nigdy nie robią niczego za jednym zamachem. Oprócz cotygodniowego zjazdu, by załatwić sobie sprawę po dnie lasu, spędzają czas pod baldachimem lasu, przeżuwając liście. Widzieliśmy kilku, zwiniętych w zgięcie gałęzi, z których większość ledwo skręcała głowy w naszym kierunku. Naczelne były bardziej aktywne: zwinne małpy wiewiórki ścigały się od drzewa do drzewa, podczas gdy wyluzowana brązowa małpa włochata wisiała do góry nogami za ogon, popisując się przed kamerą.
Najsłynniejszy mieszkaniec Amazonii okazał się trudniejszy do znalezienia. Po mniej więcej godzinie łowienia w leniwych wodach potoku nie mieliśmy nic poza fałszywymi alarmami i okazjonalnym ugryzieniem przez suma. Wtedy moja linka drgnęła i wniosłem na pokład piranię z czerwonym brzuchem - wszystkie cztery cale. Pomimo rozmiaru, wciąż może zdjąć skórę z mojego palca, ostrzegł przewodnik, pokazując mi, jak bezpiecznie trzymać go, aby zrobić uroczyste zdjęcie. Wyszedłem z tego doświadczenia nietknięty, podobnie jak pirania, która zanurkowała z powrotem do wody w momencie, gdy puściłem mój uścisk.

Później, gdy słońce już zaszło i wyszły gwiazdy, przeczesaliśmy brzeg rzeki pochodniami, szukając anakond, ale zamiast tego znaleźliśmy kilka dużych kajmanów, bliskich krewnych aligatora. Następnie przewodnik dał znak kierowcy, aby skierował się w stronę gałęzi i wskoczył do połowy rzeki. Wyszedł triumfalnie, trzymając mały kajman długości około stopy - który przekazał z kolejnym ostrzeżeniem o palcach. Spodziewałem się, że mały gad poczuje się zimny i oślizgły, ale był miękki i ciepły i zaskakująco zadowolony, że można go omijać po łodzi.
Ponownie pomyślałem o kajmanie i piranii - i ich zębach - kiedy mieliśmy okazję popływać ostatniego dnia rejsu. Było gorące, spokojne popołudnie, a urok rzeki, ciemnej i błyszczącej jak melasa, rozwiał moje wątpliwości co do tego, co czai się pod jej powierzchnią. Wyskoczyłem za burtę z rozpostartymi ramionami, a potem położyłem się i unosiłem z zamkniętymi oczami, ogrzewany słońcem i chłodzony jedwabistą wodą.
Zwlekałem tak długo, jak mogłem, delektując się lizaniem prądów, które prześlizgiwały się między moimi palcami i łaskotały moją skórę. Wkrótce będę musiał dopłynąć z powrotem do łódki i wyciągnąć się z wody, ale nie wcześniej niż zanurzyć się ponownie, pozwalając wodzie zamknąć się nad moją głową. Podążyłem tylko ułamkiem epickiego kursu Amazonki, ale jeszcze przez kilka chwil będę jego częścią, zajmując swoje miejsce w nieprzerwanym strumieniu od Andów do Atlantyku.

Wyprawy wodne prowadzi różne trzy, cztero i siedmiodniowe rejsy na pokładzie Aria Amazon przez cały rok, zaczynając od około 3150 funtów za osobę, w zależności od kursu wymiany. Aby uzyskać więcej informacji i ofert specjalnych, zobacz Strona internetowa Aqua Expeditions
Specjalistyczny touroperator Journey Latin America (020 3553 9647, travellatinamerica.co.uk ) oferuje 13-dniową prywatną wycieczkę po Peru, w tym rejs statkiem Aria za 7177 GBP za osobę, a także trasy dostosowane do Twoich wymagań.