Wenger upokorzony, gdy Arsenal doświadcza haniebnego deja vu
Nadzieje na cud znikają, gdy Laurent Kościelny zostaje odesłany, a Bayern Monachium wszczyna zamieszki w Emiratach

Arsenal 1 Bayern Monachium 5 [Arsenal przegrał w dwumeczu 10-2]
To był najgorszy rodzaj deja vu dla fanów Arsenalu we wtorek wieczorem, ponieważ ich drużyna została ponownie upokorzona przez Bayern Monachium. W tym, co teraz wydaje się corocznym rytuałem, Niemcy kpili z pretensji Arsenalu do pozycji czołowego europejskiego klubu, bijąc swoich gospodarzy z takim samym marginesem, jak podczas spotkania obu stron w Monachium w zeszłym miesiącu.
To był trzeci raz w ciągu pięciu lat, kiedy Bayern wyrzucił Arsenal z Ligi Mistrzów, ale wtorkowe zniszczenia były inne. To było do przewidzenia. Nawet najbardziej zagorzały kibic Arsenalu przybył do Emirates, wiedząc w głębi duszy, że ich drużyna po prostu nie jest obecnie wystarczająco dobra, by pokonać zespół taki jak Bayern.
Przez pierwsze 45 minut fani mogli przynajmniej pomarzyć o odległym cudzie, ponieważ Arsenal rzucał wszystkim w swoich gości, grając z rzadko spotykanym w tym sezonie celem. Jednak pomimo gola Theo Walcotta w 20. minucie, Niemcy nie wpadli w panikę, gdy wchłonęli presję. To prawda, że mieli szczęście nie stracić kary, gdy Xabi Alonso nawiązał kontakt z Walcottem w okolicy, ale mimo sapania i sapania gospodarzy, Bayern zszedł tunelem na przerwę jak bokser powracający do swojego narożnika po wygodnym runda, w której jego przeciwnik mimo wszystkich swoich wysiłków zadał tylko jeden cios.
Mecz i prawdopodobnie przyszłość Arsenalu zmieniły się w ósmej minucie drugiej połowy, kiedy Laurent Kościelny został wyrzucony z boiska za sprowadzenie Roberta Lewandowskiego w pole karne.
Sędzia Anastasios Sidiropoulos początkowo pokazał francuskiemu obrońcy żółtą kartkę, ale kilka sekund później zmienił zdanie i wymachiwał czerwoną. Lewandowski słusznie wysłał rzut karny, aby zabić grę i złamać determinację drużyny z północnego Londynu.
Choć może to być ostre zwolnienie Kościelnego, nie było usprawiedliwienia dla tego, co nastąpiło po tym, jak Kanonierzy stracili cztery gole w haniebnych 17 minutach. Arjen Robben wywołał chaos w połowie drugiej połowy, pozbawiając Alexisa Sancheza – który miał kiepski wieczór – i strzelając obok Davida Ospiny. Dziesięć minut później Douglas Costa strzelił 3:1 świetnym indywidualnym wysiłkiem.
Arturo Vidal strzelił cztery i pięć goli w ostatnich dziesięciu minutach, kiedy to statek szybko tonął, a tysiące fanów Arsenalu opuściło już swoje miejsca, chore na to, czego byli świadkami.
Porażka w dwumeczu 10:2 to najgorsza porażka poniesiona przez angielską drużynę w Lidze Mistrzów i była to największa porażka, jaką Arsenal poniósł u siebie, odkąd został pokonany 5:0 przez Chelsea w pucharze ligowym w 1998 roku.
Przed wtorkowym meczem przed stadionem protestowało około 200 kibiców Arsenalu, zauważa Sky Sports , domagając się, aby Arsene Wenger odszedł, gdy jego kontrakt wygaśnie pod koniec sezonu. Liczba protestujących z pewnością wzrośnie w nadchodzących tygodniach, ponieważ Kanonierzy rozważają kolejny sezon bez tytułu ligowego lub dobrej passy w Lidze Mistrzów.
Co do menedżera, kontynuował swoje podszywanie się pod człowieka całkowicie zaprzeczającego, mówiąc dziennikarzom po upokorzeniu: „Muszę nadal powiedzieć, że mój zespół wykonał dziś ogromny wysiłek i grał bardzo dobrze”.
Jeśli przegrana 5:1 to w oczach Francuza dobry wysiłek, można się zastanawiać, co będzie musiało skłonić go do potępienia swoich graczy. Być może przegrana z nieligowym Lincolnem w ćwierćfinale FA Cup?
Opisując niektórych sędziów jako „nieodpowiedzialnych” i „skandalicznych”, Wenger powiedział, że wynik był „bardzo zły i bardzo sfrustrowany”. Przynajmniej wie, jak czują się fani płacący najwyższe ceny biletów w Europie.
Betfair – nowa oferta dla klientów – postaw 10 GBP na dzisiejszą piłkę nożną, a otrzymasz 10 GBP w darmowych zakładach.
Misja Arsenalu jest niemożliwa, gdy zbierają się burzowe chmury
7 marca
Arsenal rozpocznie misję niemożliwą dziś wieczorem, kiedy zmierzy się z Bayernem Monachium w rewanżu Ligi Mistrzów w ostatnich 16 meczach, przegrywając 5:1 z pierwszym meczem.
Od tego pamiętnego dnia w Monachium w zeszłym miesiącu Kanonierzy borykali się z kolejnymi problemami, z podzielonymi fanami, nieprzekonującymi występami, pogłoskami o buncie Alexisa Sancheza i wciąż brakiem jasności co do przyszłości ich menedżera Arsene Wengera.
Niektórzy kibice zaprotestują przed meczem, donosi James Olley z Londyn Wieczorny Standard . „Klimat jest zły, nawet przed rozważeniem sprzeciwu” – ostrzega.
„Arsenał wymaga pokazu jedności. Są to zawodnicy, którzy zostali osłonięci przed krytyką przez menedżera, który zachowuje w nich najbardziej niezachwianą wiarę, pomimo narastających dowodów, że jest inaczej. Muszą mu się odwdzięczyć.
„Trudność dla Wengera polega na tym, że nie można czerpać pociechy z kolejnego bliskiego wypadnięcia. Wygrana u siebie niewystarczająca do postępu może z łatwością stanowić kolejną chwalebną porażkę, która podkreśla tylko poważną wadę, której Wenger nie był w stanie naprawić: granie w wielkich meczach pod maksymalną presją.
Biorąc pod uwagę sytuację, w której znajdują się przed grą, „Arsenal nie może skoncentrować się na czymś więcej niż tylko podnoszeniu się, odkurzaniu i próbowaniu lepszego samopoczucia” – mówi Amy Lawrence z The Guardian.
Ale ich kłopotliwe położenie jest również przyczyną ich trudnej sytuacji, argumentuje Lawrence, który sugeruje, że Kanonierzy wpadli w błędne koło.
Brak gotowości do walki „jest mocnym oskarżeniem”, aby zrównać się z bywalcami Ligi Mistrzów i pretendentami do Premier League. „To wyjaśnia, dlaczego ktoś tak obsesyjnie konkurencyjny jak Sanchez byłby sfrustrowany, ale warto też spróbować zrozumieć, dlaczego tak wielu członków zespołu Arsenalu ma tendencję do grania w sobie, gdy presja się ogranicza… wydaje się, że środowisko i oczekiwania utrudniać zespołowi grę w luzie”.
Sytuacja Sancheza nie pomaga, przekonuje John Cross w Codzienne lustro . „Histrionika Sancheza ma tendencję do maskowania kiepskich występów, a ludzie mówią, że pokazuje to jego pasję, to, jak bardzo mu zależy i że jest zwycięzcą”, mówi. — Cóż, zwycięzcy tak się nie zachowują. Nie rzucają smyczkami na boisku, nie wykrzykują kolegów z drużyny i nie zachowują się źle na treningu.