„Nielegalne” imię kosztuje islandzką Harriet paszport
Paszport odmówił dziesięciolatkowi, ponieważ islandzkich dziewczyn nie można nazwać Harriet

Oli szalik / obrazy Getty
Dziesięcioletniej dziewczynce o imieniu Harriet odmówiono paszportu, ponieważ jej nazwisko nie figuruje na liście zatwierdzonych islandzkich nazwisk.
Gdyby jej rodzice wybrali Hjörný, Haddý, Hekla, Hrafnhildur lub Hörn, zostałaby zatwierdzona, ale nazwisko Harriet nie znajduje się na liście i nie można go do niej dodać, zgodnie z surowymi krajowymi przepisami dotyczącymi nazewnictwa.
„Pozbawili naszą córkę swobody poruszania się” – powiedziała matka dziewczynki, Kristín Cardew. wezyr.is . „To pogwałcenie Konwencji Narodów Zjednoczonych o Prawach Dziecka”.
Cardew i jej mąż Tristan, urodzony w Wielkiej Brytanii, mają czworo dzieci: Lilję, Belindę, Harriet i Duncana. Ale imiona Duncana i Harriet pojawiają się w Krajowym Rejestrze jako /drengur/, co oznacza chłopiec, i /stúlka/, co oznacza dziewczynkę, ponieważ żadne z nich nie zostało zatwierdzone przez organ zwany Islandzkim Komitetem ds. Nazewnictwa.
Do tej pory tak też widniały ich nazwiska w paszportach. Ale kiedy Cardew poszła odnowić paszport Harriet, powiedziano jej, że dokument nie może zostać wydany, ponieważ imię jej córki jest „nielegalne”.
Islandzkie prawo mówi, że o ile oboje rodzice nie są obcokrajowcami, wszystkie dzieci urodzone w tym kraju muszą mieć swoje nazwisko w rejestrze krajowym w ciągu sześciu miesięcy od urodzenia, Opiekun raporty. Jeśli wybrana nazwa nie pojawia się na oficjalna lista spośród 1853 imion żeńskich i 1712 męskich, rodzice muszą poprosić o zgodę Komitet ds. Imion.
Każdego roku rodzice mają nadzieję na nadanie dziecku nierozpoznanego nazwiska około 100 wniosków. Spośród nich około połowa została odrzucona na mocy ustawy z 1996 roku, która ma na celu zachowanie języka islandzkiego.
Złożoność konwencji nazewnictwa w kraju polega na tym, że nowe nazwy muszą być odmieniane, aby nie „konfliktować ze strukturą językową Islandii”. Harriet została odrzucona, ponieważ nie można było jej właściwie podać mianownika, biernika i dopełniacza, mówi Guardian.
Jón Gnarr, były burmistrz Reykjaviku, opisał krajowe przepisy dotyczące nazw jako „niesprawiedliwe, głupie [i] przeciw kreatywności”.