Groch bez charakteru w strąku: przetasowanie mdłości
Niewielu polityków miało dziś prawdziwą, wymagającą pracę przed wejściem do polityki – i to widać

BEN STANSALL / AFP / Getty Images
Czy przeszedłbyś przez ulicę, aby uścisnąć dłoń któremukolwiek z nowych członków gabinetu? Czy rzeczywiście rozpoznałbyś ich, gdybyś na nie wpadł? Odpowiedź na oba pytania prawdopodobnie brzmi „nie”.
Zmęczeni premierzy, kierujący wyczerpanymi rządami, mają mistyczną wiarę w ministerialne wstrząsy. Harold Macmillan zwolnił siedmiu członków swojego gabinetu w 1962 roku w „Nocy długich noży”: przywrócenie popularności jego rządu okazało się równie daremne, jak wzniesienie bariery z piasku, by powstrzymać tsunami.
Jeremy Thorpe, Liberalny poseł i polityczny dowcip, uchwycił nastrój chwili słowami: Nikt nie ma większej miłości niż ta, że odkłada przyjaciół za swoje życie…
Tak więc, podczas gdy mieszkańcy wioski Westminster pienią się z podekscytowania tym, kto jest, a kto nie, większość wyborców będzie jedynie lamentować nad zniknięciem Kennetha Clarke'a, ostatniego z rasy, spieszącego do krykieta na Trent Bridge w swoich Hush Puppies; bądź zaskoczony, że William Hague spędza czas na polityce w stosunkowo młodym wieku; bądź szczęśliwy, widząc Michaela Gove wyrzuconego z klasy; ale poza tym pozostają w dużej mierze niewzruszone. Tasowanie talii kart politycznych nie jest już porywającym sportem dla widzów.
Dlaczego tak powinno być? Czy odpowiedź brzmi, że większość z tych wystarczająco ambitnych, by być branymi pod uwagę na stanowiska w gabinecie, to bezbarwne klony? Próbując dotrzymać obietnicy, że więcej kobiet będzie pastorami, David Cameron napadł na swój mały zespół posłanek i umieścił kilka kobiecych twarzy na przedniej ławce. Czy to oznacza, że prawa i interesy kobiet będą odtąd miały większy priorytet? Wątpliwy.
Magazyn satyryczny „Private Eye” upamiętnia tak desperacką zmianę warty, jaką widzieliśmy w tym tygodniu, za pomocą zdjęć nie-ludzi nad głupimi podpisami wychwalającymi ich nieumiejętności. Doszliśmy teraz do punktu niemal poza satyrą.
Przypisz twarz do jednego z następujących: Patrick McLoughlin; Stephena Crabba; Nicky'ego Morgana; Michaela Fallona; Sajiv Dżawid; Theresa Villiers – wszyscy w gabinecie. Teraz umieść pozycję w gabinecie obok ich nazwisk: większość z nas lepiej nazwałaby drużyny piłkarskie i pozycje, na których grają zawodnicy. Komentatorzy mówią o „bezpiecznej parze rąk, co nie jest określeniem, które przyprawia o szybsze bicie serca.
Ta nijaka, (w dużej mierze i często) pozbawiona charakteru jednolitość oznacza, że wyborcy coraz bardziej oddalają się (i nie są zainteresowani) ludźmi, którzy nimi rządzą: powodem jest to, że niewielu polityków oferuje już coś oryginalnego. Liczba wyborców pojawiających się w sondażach zmniejsza wybory w wyborach. Dla wielu nie ma już znaczenia, kto wygra – panuje powszechna opinia, że wyniki wyborów są teraz w dużej mierze nieistotne.
Niewielu polityków ma dziś zaplecze, tak jak mężczyźni i kobiety w przeszłości: prawdziwe, wymagające posady przed polityką – nauczyciele w szkołach; górnicy; kolejarze; ludzie biznesu; pisali książki na różne tematy (były minister rządu Douglas Hurd napisał nawet thrillery); mieli inne życia, dalekie od polityki.
Roy Jenkins i Michael Foot, biografowie i pisarze; Harold Macmillan, wydawca i weteran Wielkiej Wojny; Tony Crosland, który naprawdę myślał nieszablonowo; Barbara Castle, płomienna podżegacz i dziennikarka; Churchill, oczywiście, pisarz, artysta, murarz; Michael Heseltine, założyciel Haymarket Press; Margaret Thatcher, cokolwiek ktoś myślał o jej polityce; Czy ci tytani byli przeciwko dzisiejszym pigmejom, czy to tylko różowa nostalgia?
Oczywiście większość polityków miała „pracę” przed wejściem do parlamentu, ale zazwyczaj są oni albo powiązani z polityką, albo mają charakter prezentacyjny: sam Cameron zajmował się public relations (dla Carlton TV). I jeden z tych, których nie awansowano, ale teraz pozwolono zasiadać w gabinecie z dorosłymi po przetasowaniach byłej prezenterki telewizyjnej, Esther McVey, pokazanej w BBC News, leżącej na sofie. Ani jej zajęcia, ani Cameron nie wymagały dużego podnoszenia ciężarów.
Czy ktoś teraz rezygnuje z politycznej porażki (a tego nie brakuje)? Gdzie są Peter Caringtonowie, którzy w 1982 r. zrezygnowali ze stanowiska ministra spraw zagranicznych, ponieważ nie przewidzieli, że Argentyna zaatakuje Falklandy?
Brak doświadczenia pozapolitycznego i podobieństwo do groszku w kapsułce wśród wielu na zielonych, skórzanych ławkach Commons ma jeszcze jedną konsekwencję – rosnącą popularność tych, którzy wydają się „prawdziwymi” ludźmi. To również może być niebezpieczne, grożąc narodowi populistycznym przywództwem łatwymi, ale często nieistotnymi odpowiedziami. Dlaczego ludzie głosują na w dużej mierze wolny od polityki Ukip? Odpowiedź: Nigel Farage. Jak torysi mogą zdobyć ratusz w lewicowym Londynie? Odpowiedź: Boris Johnson.
Mimo takich dowodów, jak skandal wydatkowy posłów, nie podpisuję się pod tym, że są tylko w szkole dla siebie. Ale zdrowa demokracja nie zostanie przywrócona, dopóki politycy nie będą znów mieli apolitycznego życia poza bańką. Polityka jest zbyt ważna, aby ją pozostawić zawodowym politykom. Przetasowanie Camerona było niewiele więcej niż przestawieniem leżaków na Titanicu.
Jego celem było rzekomo odświeżenie swojego zespołu i przywrócenie równowagi między mężczyznami i kobietami. W rzeczywistości była to – jak „Noc długich noży” Macmillana 52 lata temu – szalona próba zajęcia się kulejącym działaniem rządu.