Trusty inwestycyjne: najlepszy sposób na uzyskanie dobrej wartości od Miasta
Jeśli zamierzasz zapłacić komuś za próbę pokonania rynku w Twoim imieniu, to jest to sposób na zrobienie tego

2014 Getty Images
Jesteśmy sceptycznie nastawieni do zdolności zarządzających funduszami do uzasadnienia kwoty, jaką kosztują. Celem inwestowania w „aktywnie zarządzany” fundusz jest zapewnienie przez zarządzającego lepszego zwrotu (po kosztach), niż można by uzyskać kupując „pasywny” fundusz, który zamiast tego śledzi rynek bazowy. Kłopot w tym, że niewielu aktywnych menedżerów udaje się konsekwentnie pokonywać rynek na dłuższą metę i, aby dodać zniewagę do kontuzji, pobierają sowite opłaty za ten przywilej.
Istnieje jednak jeden rodzaj funduszu, który może regularnie zapewniać zwroty, które wyprzedzają rynek – jeśli historia jest czymś, przez co można przejść. Mówimy o trustach inwestycyjnych. Są to spółki notowane na giełdzie, które istnieją po to, aby inwestować w inne spółki – w rzeczywistości są to fundusze, które są na giełdzie. Dane zebrane przez maklera giełdowego Canaccord Genuity pokazują, że w ciągu pięciu i dziesięciu lat do końca 2013 r. fundusze inwestycyjne w 14 z 16 zbadanych sektorów pokonały swoich „otwartych” rywali (fundusze powiernicze i OEIC), często z impetem.
Co zatem wyróżnia fundusze inwestycyjne? W przypadku funduszu otwartego cena funduszu odzwierciedla wartość portfela bazowego (wartość aktywów netto lub NAV). W przypadku trustu inwestycyjnego cena akcji, którą płacisz, odzwierciedla jedynie popyt na akcje samego trustu. Oznacza to, że fundusz powierniczy może handlować z „dyskontem” lub „premium” do NAV – innymi słowy, możesz zapłacić mniej lub więcej niż jest wart portfel bazowy. Może to skutkować bardzo atrakcyjnymi możliwościami – można znaleźć fundusze inwestycyjne, które handlują z dziesięcioprocentowym lub większym rabatem (co oznacza, że faktycznie płacisz 90 pensów za aktywa o wartości 1 funta), chociaż nie jest to tak powszechne, jak kiedyś.
Historycznie fundusze inwestycyjne były również tańsze niż fundusze otwarte. I w przeciwieństwie do funduszy otwartych, mogą również używać „gearingu” – pożyczać pieniądze na inwestycje. Może to potencjalnie zwiększyć zwroty (zakładając, że menedżer zrobi to dobrze), zwiększając zyski – ale oczywiście wzmacnia również straty podczas bessy. Mogą również przyjąć perspektywę bardziej długoterminową niż fundusze otwarte. W przypadku funduszy otwartych płynność jest zawsze ryzykiem – jeśli dużo pieniędzy opuści fundusz, zarządzający może zostać zmuszony do gwałtownej wyprzedaży aktywów bazowych. Ale ponieważ trusty są notowane, inwestorzy, którzy chcą wyjść, po prostu sprzedają swoje akcje. Jak zauważa Melissa Gallagher z Allianz Global Investors, oznacza to, że inwestorzy mogą inwestować w specjalistyczne obszary bez wpływu umorzeń na wyniki funduszu.
Ponieważ doradcy finansowi mają zakaz pobierania prowizji, sprawa dotycząca trustów inwestycyjnych jest nieco mniej jednoznaczna. Ponieważ doradcy nie mają już motywacji do faworyzowania jednej formy funduszu kosztem innej, fundusze powiernicze przyciągnęły więcej pieniędzy. Inwestorzy typu „zrób to sam” zwiększyli również popyt – jak wskazuje Gallagher, odsetek udziałów w funduszach Allianz (takich jak Allianz Technology i Brunner Investment) utrzymywanych na platformach maklerskich „tylko do wykonania” gwałtownie wzrósł w ciągu ostatnich dwóch lat. W rezultacie „rabaty” zmniejszyły się do najniższych poziomów od dziesięcioleci, a otwarte fundusze są pod presją, jak nigdy dotąd, aby obniżyć opłaty.
To powiedziawszy, trusty również coraz częściej obniżają opłaty – znosząc opłaty za wyniki i zmniejszając swoje bieżące opłaty. Biorąc pod uwagę ich historię lepszych wyników, spodziewalibyśmy się, że najlepsi pozostaną wysoce konkurencyjni w porównaniu z funduszami otwartymi. Poniżej możesz zobaczyć niektóre z naszych ulubionych.
Kilka ulubionych funduszy inwestycyjnych MoneyWeek
W magazynie MoneyWeek prowadzimy portfel sześciu funduszy inwestycyjnych, których celem jest zapewnienie absolutnych zwrotów – innymi słowy, naszą troską jest ochrona pieniędzy na rynkach bessy i pokonanie inflacji podczas hossy.
Aby chronić pieniądze przed spadkiem, na przykład lubimy fundusz Personal Assets Trust (LSE: PNL). Nie radził sobie dobrze podczas hossy, ale to dlatego, że jest funduszem na trudne czasy, z dużymi zasobami w złocie, obligacjach indeksowanych, gotówce i dużych blue chipach.
Tymczasem, aby uzyskać ekspozycję na trwającą do tej pory hossę, jednym zaufaniem, które lubimy, jest Finsbury Growth and Income (LSE: FGT), prowadzony przez niezwykle udanego Nicka Traina. Train ma znakomite osiągnięcia i stawia duże, prawdziwie przekorne zakłady na akcje, które jego zdaniem dobrze poradzą sobie na dłuższą metę – krótko mówiąc, jest wszystkim, czym powinien być aktywny zarządzający funduszem. Więcej informacji na temat naszego pełnego portfolio modeli można znaleźć na stronie moneyweek.com/model-portfolio.
Trusty z bardziej szczegółowymi obszarami zainteresowania, które warto rozważyć, obejmują Baillie Gifford Japan Trust (LSE: BGFD) jako sposób na grę na jednym z naszych ulubionych rynków. Fundusz inwestycyjny Templeton Emerging Markets (LSE: TEM), kierowany przez Marka Mobiusa, od dawna jest jednym z najpopularniejszych sposobów grania w fundusze rynków wschodzących.
Jeśli jesteś zainteresowany wspieraniem energii odnawialnej, ale nie masz miejsca ani ochoty, aby pokryć dach panelami słonecznymi, możesz rozważyć fundusze Renewables Infrastructure Group (LSE: TRIG) lub Foresight Solar (LSE: FSFL). TRIG daje ekspozycję zarówno na farmy wiatrowe, jak i elektrownie słoneczne, podczas gdy Foresight koncentruje się na finansowaniu projektów fotowoltaicznych. Obaj mają na celu wypłacanie inwestorom atrakcyjnych zysków z dywidendy.