Australijczyk, który zjadł ślimaka, umiera po ośmioletnim paraliżu
Sam Ballard, 29 lat, zachorował na straszliwą infekcję po zjedzeniu ślimaka jako wyzwanie

Ballard zanim zachorował w 2010 roku
Australijczyk, który odważnie zjadł ślimaka, zmarł po ośmiu latach sparaliżowania przez rzadką infekcję.
Sam Ballard, 29 lat, zmarł 2 listopada w szpitalu Hornsby w Sydney, otoczony pokojem pełnym miłości, według nekrologu w Sydney Morning Herold .
Niegdyś zapalony gracz rugby, życie Ballarda zmieniło się na zawsze w 2010 roku, kiedy postanowił zjeść ślimaka ogrodowego jako wyzwanie podczas imprezy w domu przyjaciela.
Jego przyjaciel Jimmy Galvin powiedział, że australijskie wydarzenia pokazują The Project, jak doszło do tego fatalnego momentu.
Siedzieliśmy tutaj, bawiąc się trochę w czerwone wino, próbując udawać dorosłych, a ślimak prześlizgnął się tutaj, powiedział.
Wywiązała się rozmowa, wiesz: „Czy powinienem to zjeść?” I Sam poszedł. Huk. Tak to się stało.
Przyjaciele nie myśleli wtedy o żartach. Jednak w ciągu następnych dni Ballard zaczął źle się czuć i skarżyć się na silny ból nóg.
Początkowo Ballard obawiał się, że mógł rozwinąć stwardnienie rozsiane, tak jak jego ojciec, Herold Sun doniesienia, ale lekarze byli w stanie wykluczyć chorobę.
Zamiast tego zdiagnozowano u niego eozynofilowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, na które nabawił się szczur płuc. Jak sama nazwa wskazuje, pasożyt jest zwykle przenoszony przez gryzonie, ale może być również przenoszony na ślimaki i ślimaki, które spożywają odchody zarażonego szczura.
Podczas gdy większość ludzi wyzdrowiała z infekcji, Ballard zapadł w śpiączkę. Kiedy w końcu odzyskał przytomność 420 dni później, doznał uszkodzenia mózgu, w wyniku którego został sparaliżowany od pasa w dół.
Przez następne siedem lat Ballard nie był w stanie samodzielnie jeść i potrzebował pomocy w chodzeniu do łazienki, mówi Sky News .
Chociaż nie mógł mówić, kiedy odwiedzili go jego przyjaciele, powiedzieli, że jego twarz się rozjaśniła i bardzo „nadal tam” News.com.pl raporty.
W swoim nekrologu rodzina Ballarda opisała go jako prawdziwego wojownika, którego trudne ostatnie lata rozjaśniła armia przyjaciół i rodziny.