Słońce i suki: pobyt w Fairmont Royal Palm Marrakech
Ten ekskluzywny, wytworny hotel jest idealną kryjówką zarówno dla niedoświadczonego podróżnika, jak i zamożnego globtrotera

Suki w Marrakeszu to rozległy, labirynt, labirynt uliczek i sklepikarzy sprzedający wszystko, od przypraw i butów, przez koszulki piłkarskie, galanterię skórzaną, gigantyczne dywany, olej arganowy i worki zielonej henny i kohlu.
Na głównym placu Dżemaa el-Fna zaklinacze węży rozmawiają ze sobą, a kilku ich śliskich jeńców odważnie podejmuje skazaną na niepowodzenie próbę wolności; małpy berberyjskie z wielkimi łańcuchami na szyjach pozują do zdjęć, a wróżki, akrobaci i muzycy wykonują swoje zajęcia.
Gdy słońce schodzi niżej, a na fioletoworóżowym niebie pojawiają się niewyraźne gwiazdy, zbierają się tłumy, muzyka staje się głośniejsza, a dym unosi się z grilla w nocne niebo. Marrakesz to wciąż tętniące życiem miejsce spotkań, pełne kupców, przypraw i opowieści.

AFP_I10PA
Ta treść podlega prawu autorskiemu.
Pozornie świat oddalony od tego szalonego życia nocnego to Fairmont Royal Palm Marrakech, zaledwie osiem mil dalej w Tameslouht, około pół godziny jazdy od lotniska. To imponujący, nowoczesny hotel z ostrymi prostokątnymi kątami w delikatnych bladoróżowych odcieniach. Wielkie okna w pięknej recepcji odsłaniają cztery piękne posągowe palmy, które odbijają się w przypominającym jezioro basenie o powierzchni 2000 m2, który rozciąga się wokół frontu hotelu. To imponująca posiadłość o powierzchni 231 hektarów, ze 124 apartamentami i dziesięcioma hotelowymi willami. Jest też 18-dołkowe pole golfowe Cabell B. Robinson zaprojektowane 72-par o powierzchni 75 hektarów, klub country, rozległa siłownia i strefa dla dzieci. Na początku tego roku grupa Fairmont wprowadziła na rynek kolekcję 39 pod marką Fairmont iw pełni serwisowanych willi, które są absolutnie piękne.

Kiedy przyjeżdżam, jest cicho, prawdopodobnie dlatego, że jest styczeń, a jednak stanowi wyraźny kontrast z pośpiechem medyny. Powietrze jest zimne, ale słońce jest zwodniczo ciepłe. Przywodzi mi na myśl to piękne, rzadko używane słowo; apricity, czyli wygrzewać się na słońcu w zimowy dzień.
Gdy wślizguję się do basenu (zamarza), członek personelu przygląda mi się z pogodnym, pytającym wyrazem twarzy. Później wyjaśnia, że wielu jego kolegów choruje w zimną pogodę i jest zdumiony, że pływam na świeżym powietrzu. Dla mnie orzeźwiająca kąpiel w słońcu, z górami Atlas w oddali, wydaje mi się całkiem niebiańsko.

Hotelowe apartamenty są ekstrawagancko ogromne – takie, w których śmiało wchodzi się do szafy oczekując, że będzie to łazienka, zanim zorientuje się, że przepięknie wyłożona marmurem łazienka to małe królestwo samo w sobie, z pojemną wanną, zraszającym prysznicem, dwiema umywalkami, spacerkiem - w szafie i toaletce. Wystrój łączy w sobie naturalne marokańskie materiały i delikatne rzemiosło. Mój pokój miał również miejsce na zewnątrz, ale nie było to strasznie prywatne i było lekko odsłonięte.
Hotel oferuje bezpłatną usługę buggy, która zabierze Cię z pokoju z powrotem do hotelu (co jest bardzo przydatne pod koniec wieczoru, gdy wyjdziesz na zimne nocne powietrze), ale przyjemnie jest też wędrować po terenie hotelu, podziwiając palmy, lawenda, rozmaryn, gaje oliwne i ćwierkające małe ptaszki.

Istnieje wiele możliwości jedzenia w hotelu. L'Olivier, restauracja przy basenie na świeżym powietrzu, oferuje lekkie dania kuchni medi-marokańskiej, z wyluzowaną atmosferą i pięknymi widokami na basen i góry, podczas gdy La Caravane serwuje dania kuchni międzynarodowej w eleganckich wnętrzach. Na cudownie autentyczną marokańską kolację (wraz z muzyką na żywo i entuzjastycznym tańcem brzucha przez wspaniały personel, który po kilku drinkach możesz po prostu poczuć potrzebę przyłączenia się) udaj się do Al Aïn.
Podają niesamowite mezze, dania główne, takie jak kurczak i soczewica w cieście francuskim, jagnięcina i mnóstwo kuskusu. Bar z kominkiem i brytyjskimi akcentami z pewnością nie jest marokański, ale jest bardzo dobry, podobnie jak charakterystyczne koktajle i lista win. Szczególnie pod wrażeniem śniadania – zignorowałem wiele międzynarodowych opcji w ofercie i od razu zanurkowałem w zaskakujący hummus, baba ganoush, warzywa, sałatki, soki i wszelkiego rodzaju marynaty i oliwki oraz tradycyjne marokańskie pieczywo.

Tutejsze spa jest doskonałe, z troskliwym i doświadczonym personelem oraz szeregiem relaksujących zabiegów. Zaprojektowany jak riad, strefa hammam obejmuje 10 kabin, saunę i strefę peelingu ciała. Budynek jest jasny i przestronny i dziwnie przypominał mi szklarnie w Kew Gardens w Londynie – wszystkie kremowe i szklane z wiszącymi roślinami i rosnącymi kaktusami , otaczający turkusowy basen. Wpadające światło sprawia, że całe miejsce jest podnoszące na duchu i relaksujące, w przeciwieństwie do niektórych spa, które w porównaniu mogą wydawać się ciemne i obskurne.
Jestem podekscytowany hotelową farmą, z jej skrzeczącymi indykami i kurczakami, rzędami chili, ziół, bakłażanów i jasnymi drzewami cytrynowymi i pomarańczowymi, które radośnie rosną pod słońcem, i zaspanym szylkretowym kotem wygrzewającym się na słońcu, nie wspominając imponujący wybór gigantycznych tykw (chyba). Farma wciąż wydaje się być w początkowej fazie, ale mimo wszystko jest uroczym dodatkiem.

Po powrocie do Marrakeszu słynny Jardin Majorelle, należący do francuskiego malarza Jacquesa Majorelle'a, był wysoko na mojej liście rzeczy do zrobienia, chociaż było bardzo tłoczno, nawet jak na styczeń. Jednak intensywne błękity i zielenie, migoczące błyski złotej rybki w basenach, przypominały trochę obraz Matisse'a. Znajdujące się obok muzeum YSL to ciekawy wgląd w życie i twórczość słynnego algierskiego projektanta, który w latach 60. kupił dom w Marrakeszu. To dobrze zorganizowana i pouczająca wystawa; wir haute couture i wybiegów. Jego wybiegające w przyszłość projekty, takie jak dopasowane smokingi dla kobiet i wpływy afrykańskie, są fascynujące.
Na początku tego roku grupa Fairmont wypuściła na rynek kolekcję 39 markowych, w pełni obsługiwanych willi Fairmont położonych na terenie ośrodka, które są absolutnie piękne. Dla gości zakochanych w Marrakeszu i hotelu Fairmont (i którzy mają sporo pieniędzy do wydania) możliwość bycia właścicielem domu będzie niezwykle atrakcyjna. Nowa kolekcja rezydencji będzie obejmować domy z trzema do pięciu sypialniami, niektóre z opcją dodania większej liczby sypialni, i będą znajdować się w najbardziej prywatnej i odosobnionej części kurortu. Ciche, przestronne i zaprojektowane we współczesnym stylu berberyjskim, każdy dom będzie otoczony prywatnymi ogrodami z zacienionymi tarasami i basenami. Luksusowe domy są również wyposażone w dyskretne usługi Fairmont, od całodobowej obsługi konsjerża i lokaja po sprzątanie i opiekę nad dziećmi oraz dostęp do wszystkich hotelowych udogodnień, w tym spa i pola golfowego.
Fairmont Royal Palm Marrakech wydaje mi się hotelem oferującym to, co najlepsze z obu światów – odpowiadałby bardziej nerwowym, mniej doświadczonym podróżnikom, szukającym wyjątkowo komfortowego pobytu, z możliwością wejścia w gwarny świat suków, kiedy i kiedy mają na to ochotę Podoba mi się, ale wyobrażam sobie, że nie odpowiadałoby to tym, którzy chcą być w pełni zanurzeni w tradycyjnym marokańskim doświadczeniu. Niezrównany luksus, przyjazna obsługa i relaksująca atmosfera sprawiają, że jest to bez wątpienia doskonała opcja na specjalną okazję lub romantyczny wypad.
W celu uzyskania dalszych informacji na temat Fairmont Residences Royal Palm Marrakech prosimy o kontakt ze Sphere Estates: sphereestate.com/rpm / +44 (0) 20 3617 1360